– Jak pani zapamiętała tamten dzień, 13 grudnia 1981 roku?
– Nie wiedziałam nawet, iż jest stan wojenny. Przyszedł rano do domu milicjant z wezwaniem na komendę, na rozmowę. Byłam przesłuchiwana przez cywilnego funkcjonariusza Służby Bezpieczeństwa. Podsunięto mi do podpisania deklarację lojalności wobec systemu i partii, oczywiście odmówiłam.
– Długo trwała ta rozmowa?
– Gdy odmówiłam podpisania lojalki, było już południe, wtedy pod eskortą sprowadzono mnie na parter komendy, i tam kazano oddać do depozytu wszystkie rzeczy, m.in. łańcuszek z krzyżykiem, obrączkę i pierścionek, dowód osobisty, portmonetkę. Miałam też kanapkę z kiełbasą, dzień wcześniej 6 godzin stałam po nią w kolejce, a ci milicjanci zaczęli ironizować: „Patrzcie, Solidarność też je kiełbasę, a w swoich parszywych ulotkach piszą, iż tylko w konsumach milicyjnych można coś takiego kupić”.
– Cały dzień spędziła pani na komendzie w Stalowej Woli?
– Miałam nadzieję, iż przed godziną 18 wrócę do domu i spokojnie pójdę jeszcze na mszę świętą. Stałam na korytarzu, panował na nim duży ruch, chodzili mundurowi, cywilni, i co chwilę pod eskortą prowadzono kolejnych działaczy „Solidarności”. Pamiętam, jak w pewnym momencie otworzyły się żelazne drzwi i wyszli panowie, których część kojarzyłam z zebrań „Solidarności”, w progu pomieszczenia skuwano ich po dwóch i pod bronią wyprowadzano, niektórzy mnie pozdrawiali.
Około godz. 18 mnie i Andrzeja Berezowskiego przewieziono na komendę MO w Tarnobrzegu. On przekonywał mnie, iż jutro w naszej obronie zastrajkuje cała opozycyjna Polska i nas wypuszczą. Jego optymistyczne wizje przerwał funkcjonariusz SB, który pchnął go w kąt samochodu, a sam usiadł przy mnie.
– W Tarnobrzegu też była pani przesłuchiwana?
– Tam najpierw czekaliśmy na korytarzu, chyba z godzinę, staliśmy pod drzwiami referatu przestępstw gospodarczych. Mijała nas rzeka uzbrojonych ludzi. W pewnym momencie drzwi się otworzyły, wyszedł esbek i zakomunikował mi, iż na mocy dekretu z 12 grudnia jestem internowana, wręczył mi choćby decyzję. Kazał mi ją podpisać, nie zrobiłam tego.
Cały wywiad przeczytasz w najnowszym wydaniu Sztafety