Moi Kochani, ponieważ rosnę przez cały czas wszerz i wcale nie wzdłuż, co nie oznacza wciąż ani siły, ani potęgi, ani nic fajnego, czy budującego i tymczasem żyję jakoś tak, byle jak, totalnie niezdrowo, to chyba powinnam zmienić nazwę, a przynajmniej misję mojego bloga. Dziś dowiedziałam się, iż rozmiar większy niż 38 to już niezdrowa otyłość, i iż jeżeli idealny wizerunek dojrzałych modelek mnie deprymuje, a nie motywuje, to znaczy, iż zmarnowałam życie, ale podobno jest dla mnie nadzieja, bo życie można zacząć w każdej chwili, są na to przykłady. Ja tymczasem z tej okazji na nadzieję nie skorzystam i oficjalnie, nosząc aktualnie rozmiar 46 ( przynajmniej taki widnieje na dziesiejszych ciuchach dolnych, a są mi w sam raz ), zaczynam PROMOWAĆ niezdrową otyłość i w ogóle niezdrowy tryb życia. Koniec miętkiej gry.
Ok, upuściłam sobie trochę zepsutej dziś krwi i teraz już będą tylko obrazki z tą moją niezdrowo otyłą modelką. Muszę przeprosić Was za podobno powszechną mistyfikację, ponieważ założyłam jej w pocie nie tylko czoła wyszczuplającą bieliznę. A teraz już obrazki i trendowata moda, przynajmniej tak się starałam. Wszystkie rzeczy z lumpeksu, wszystkie świetne, super jakości, w tym wełny, kaszmiry, skóry, albo przynajmniej cenionych sieciówek, bo Zary i Topshopu. Dla mnie to bez znaczenia, ale taki jest fakt, a z faktami dłuuuuugo się dyskutuje, dziś miałam okazję doświadczyć ;) Bawcie się dobrze, byle nie moim kosztem, bo tego już nie wytrzymam. Zresztą nie ma podstaw, bo stylówka jest świetna, ja jestem z niej bardzo zadowolona i choć wcale, a wcale nie jestem szczęśliwa z powodu mojej sylwetki i wagi, to póki czegoś mi się z tym nie uda zrobić, będę patrzeć na to inaczej. Dziś nie jest to już mój płacz nad rozlanym mlekiem, tylko bardziej nerw, żeby nie napisać dosadniej, co chyba wyraźnie widać. Następny post będzie mniej emocjonalny, napiszę w nim coś fajnego i miłego, obiecuję to sobie też. I tak dobrze, iż piszę na trzeźwo, serio ;)) A teraz obleśne, zasapane buziaki, bo wiadomo jak jest ;)