Blisko natury i tradycji – przewodniki SLOW od wydawnictwa SBM

celwpodrozy.pl 2 lat temu

Lubicie zwiedzać Polskę? Coś czuję, iż tak. Ja też… choć nie zawsze tak było. Kiedyś Polska była dla mnie za blisko. Odkładałam ją też na później, bo przecież jeszcze zdążę. Jednak moje podejście zmieniło się o 180 stopni. I to wcale nie za sprawą pandemii a sporo wcześniej. Odwiedzając kolejne krainy, coraz bardziej docierało do mnie, jak piękne i fascynujące miejsca mamy tuż pod nosem. Zaczęłam czuć się naprawdę dobrze w tych moich podróżach po Polsce, a i lista miejsc do zobaczenia urosła znacząco. Na pewno znajdują się na niej Beskid Niski, Dolny Śląsk czy Podkarpackie, i to bardzo wysoko. Zawsze podczas moich podróży szukam zakątków nieoczywistych, poza utartym szlakiem, szukam historii zabytków, ale i tych ludzkich. Tu z pomocą przychodzą mi przewodniki, które otrzymałam od wydawnictwa SBM. Ich premiera odbyła się w kwietniu 2022 roku. Są one czymś więcej niż tylko praktycznymi informatorami. Refleksje i wspomnienia, rozmowy z inspirującymi ludźmi, gospodarzami klimatycznych chat i wiejskich siedlisk… to coś dla miłośników niespiesznego zwiedzania i wypoczynku. Z tej serii znajdziecie: Beskid Niski, Bieszczady, Dolny Śląsk oraz Warmię i Mazury. Kto planuje odwiedzić te regiony? A kto z Was już odwiedził? Z pewnością te pozycje dostarczą wiele ciekawych inspiracji do zagłębiania się w trochę inny spokojniejszy, niespieszny i tradycyjny świat. SLOW przewodnik Bieszczady A gdyby tak rzucić wszystko i pojechać w Bieszczady? Tak naprawdę wcale nie trzeba tego robić, by się tam znaleźć. Byliście już w Bieszczadach? prawdopodobnie większość z Was TAK. Ja też byłam… i przywiozłam stamtąd przepiękne wspomnienia. Pamiętam wracanie już po zmroku ze szlaku, bo tak bardzo chciałam nacieszyć się widokami, naturą. A czy Baza Ludzi z Mgły jeszcze istnieje? Tam spędzaliśmy wieczory przy muzyce na żywo. Niektórzy twierdzą, iż Bieszczady się zmieniają. Z pewnością stały się bardziej popularne niż jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu. Nie oznacza to jednak, iż nie znajdziecie tam dziewiczej przyrody oraz wytchnienia od miejskiego zgiełku. I takie propozycje zawiera SLOW przewodnik Bieszczady od wydawnictwa SBM. Na liście znalazły się takie miejscówki, jak Zagórz, wielokulturowe Lesko, Dwernik czy Chrewt. A to tylko niektóre punkty do eksplorowania tego regionu w prawdziwym rytmie slow. W przewodniku znajdziecie także rozmowy z inspirującymi ludźmi, miejscowymi artystami czy wytwórcami lokalnych przysmaków. Nie ma w nim obowiązkowych punktów zwiedzania, a jest garść fantastycznych inspiracji. Większość ludności Bieszczadów stanowili Bojkowie, którzy od zachodu graniczyli z Łemkami. Skąd przybyły owe grupy etniczne? Do końca nie wiadomo. Może z Bałkanów, a może z Chorwacji. Większość z nich jest grekokatolikami, a spora część wyznaje prawosławie. Przewodnik zaprowadzi Was oczywiście do tradycyjnej wsi łemkowskiej. zwanej łańcuchówką. Taka wsią jest m.n. Komańcza. Domy budowano tu wzdłuż rzeczki lub innego cieku wodnego. Zabudowa zagrodowa była skromna, jednobudynkowa. W chacie mieszkały także zwierzęta. Przykłady takich zabudowań zobaczycie także w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. A może coś na ząb? Wiadomo, iż kulinaria to nieodłączny element poznawania kultury i historii danego miejsca. Jakie regionalne przysmaki znacie z Bieszczad? Mówią coś Wam takie nazwy, jak czyr, kiesełycia czy tarciaki? Tradycyjna kuchnia bieszczadzka była skromna i bardzo uboga. I właśnie potrawa o dziwnie brzmiącej nazwie czyr o tym świadczy. w tej chwili nie znajdziecie jej w menu. Dlaczego? Czyr jest to bowiem wrzątek zagęszczony mąką. Takie danie raczej nie cieszyłoby się wzięciem wśród gości restauracji. Inaczej jednak ma się sprawa z kiesełycią czy tarciakami. Ta pierwsza to tutejszy żur na owsie, serwowany z ziemniakami. Nie dodaje się do niego żadnej śmietany ani jajek, a oprócz ziemniaków dodaje także cebulę. Tarciaki zaś to gołąbki faszerowane ziemniakami, a to nie koniec kartoflanych potraw, co też może dziwić, bo nie jest to region, gdzie to warzywo powinno jakoś obficie rosnąć. Skąd taka kuchnia tu w Bieszczadach? O tym dowiecie się z przewodnika. SLOW przewodnik Dolny Śląsk Z czym kojarzy się Wam Dolny Śląsk? Mi przede wszystkim z pałacami i zamkami. Od jakiegoś czasu mam już w planach, by w końcu podążyć tym szlakiem (Europejski Szlak Zamków i Pałaców). Mniejszych lub większych pałaców jest tu kilkaset, być może choćby więcej, jeżeli doliczymy do tego dwory. Pałace dolnośląskie przetrwały zawieruchy wojenne, w większości choćby II wojnę światową, najwięcej zaszkodziły im czasy powojenne w Polsce. Wiele popadło w ruiną, ale sporo też zachowało się do naszych czasów i zostało odrestaurowanych. Które warto zobaczyć, dowiecie się z przewodnika. W tej książce znajdziecie tak naprawdę wskazówki i inspiracje, jak dobrze spędzić czas w regionie. Zegarek i mapa z wyznaczonymi punktami ustępują tu uważności i ciekawości tego, jaka historia kryje się w danym miejscu. Być może warto przystanąć i wsłuchać się w te opowieści. Zwiedzanie w rytmie slow potrafi przenieść w czasie, potrafi skłonić do refleksji. Dolny Śląsk to także niezwykła natura i tu od razu przychodzi mi na myśl magiczna Dolina Baryczy. Tereny dziewicze, dzikie… których coraz mniej jest w naszej części świata. I z pewnością Dolina Baryczy jest moim podróżniczym marzeniem, które spełnię w towarzystwie tego SLOW przewodnika. Jest to ostoja dzikich ptaków, o których dowiecie się niesamowitych rzeczy z tej książki. Pięknie wprowadzi Was ona także w świat rzadkich roślin. A to wszystko może się wydarzyć, gdy będziecie sobie wolno sunąć kajakiem przez meandry rzeki, która idealnie nadaje się na leniwy spływ, by wsłuchać się w odgłosy natury. A może by tak do tego odwiedzić jakąś winnicę i posmakować tutejszego wina? Dolny Śląsk idealnie się do tego nadaje i można tu podążyć Dolnośląskim Szlakiem Piwa i Wina. Niewątpliwie słynnym trunkiem jest tu wino “Czarne” z Winnicy Świdnickiej, którą odwiedza autor przewodnika. Produkowane jest ono z ukraińskiej odmiany Gołubok. Badania wykazały, iż zawiera ono dużo więcej polifenoli niż inne wina czerwone. Historia tego miejsca zaczyna się w 2004 roku, kiedy właściciel zakupił pierwszą działkę i postanowił spełnić swoje marzenie…. wbrew opinii otoczenia, bo przecież “Polska to nie Włochy”. A jak się w końcu okazało, już w średniowieczu uprawiano tu winorośl, a winem regulowano należności. Takich i innych historii w przewodniku znajdziecie mnóstwo. O Krainie Wygasłych Wulkanów prawdopodobnie słyszeliście… ale czy tylko wulkany warto tu zobaczyć? Autor zagląda do Dobkowa do Villi Greta i poprzez swoje opisy, jak i rozmowy z właścicielami, stara się przedstawić ich historię. A to kolejna opowieść z tych niesamowitych…. bo wszystko zaczęło się w Azji na granicy irańsko-pakistańskiej, gdzie się poznali. w tej chwili prowadzą zaś pensjonat oraz restaurację w stylu slow i są ogromnymi popularyzatorami wiedzy o Dolnym Śląsku. I to właśnie w takich miejscach najlepiej można poczuć ducha danego regionu. Autorem SLOW przewodników Bieszczady oraz Dolny Śląsk jest Peter Zralek – podróżnik, dziennikarz i autor wielu publikacji. Urodził się w Polsce, aktualnie mieszka w Sztokholmie. Do Polski wraca bardzo często, by zajrzeć na Dolny Śląsk i pokręcić się po Bieszczadach. Fascynują go trudne dzieje tychże terenów oraz dziewicza przyroda, oferująca błogi relaks. SLOW przewodnik Beskid Niski Beskid Niski to kolejny region, który bardzo chcę odwiedzić i porządnie zekspolorować. Dlatego od razu wiedziałam, iż skorzystam z oferty Wydawnictwa SMB i z chęcią poznam przewodnik, którego premiera odbyła się w kwietniu. I się nie zawiodłam. Moim głównym celem był szlak cmentarzy wojennych z I wojny światowej oraz przepiękne cerkwie łemkowskie. w tej chwili lista znacznie się powiększyła. Przewodnik prowadzi przez takie miejscowości, jak Grybów, Nowica, Binczarowa, Łosie czy Radocyna. Te nazwy kompletnie nic mi nie mówią i to jest właśnie najlepsze. Oto mam szanse poznać zakątki naprawdę spoza utartego szlaku. Co tam znajdę? Kobaltowy błękit bratków, jeziora, zagrody z minionej epoki, otwartość ludzi… ludzi, którzy chętnie goszczą i opowiedzą swoją historię. Jedni mieszkają tu od urodzenia, a w ich żyłach płynie krew rodzimych mieszkańców, inni – tu znaleźli swoje miejsce na ziemi i zostali oczarowani urokiem tej krainy. Uwielbiam słuchać takich opowieści, bowiem sama właśnie obrałam podobna ścieżkę. Dwie historie szczególnie utkwiły mi w pamięci: chata Kasi i wsie, których nie ma oraz Jasielówka, Jasiel, Jasiołka. Nie chcę zdradzać Wam szczegółów, ale rąbka tajemnicy uchylić mogę. Ta pierwsza rozpoczyna się w latach dziewięćdziesiątych, kiedy para młodych ludzi rzuca wszystko i przyjeżdża tu, by zacząć wszystko od nowa. Pomysłów mnóstwo, chcą kupić ziemię na końcu świata i choćby bez prądu i bieżącej wody hodować tu konie. W tym czasie zjeżdża się tu kolorowa bohema z całej Polski… łąki pachną tak bardzo, iż aż dusi, strumyki szumią, a czas gdzieś gubi się w tym wszystkim. Z Jasielówką jest nieco inaczej… świat Sławka i Niny na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie niespiesznego, leniwego. To tylko pozory, bowiem trafiacie tu w sam środek ekscytujących artystycznych wydarzeń. Sławek to artysta w pełnym tego słowa znaczeniu… pisarz, malarz, performer, fotograf i reżyser. W takim przypadku o nudzie nie może być mowy. Beskid Niski odkrywał etapami przez dwadzieścia pięć lat. Włóczył się po wsiach, pustych terenach, eksplorował przyrodę. Aż w końcu zakupił tu kawałek ziemi i postawił bacówkę. Co było dalej? O tym przeczytacie w przewodniku, a to nie koniec tej historii, zapewniam. Tutaj także można podziwiać drewnale autorska Arkadiusza Andrejkowa. Być może słyszeliście o jego projekcie “Cichy Memoriał”, który zaczął się na Podkarpaciu, a w tej chwili rozrasta na całą Polskę? jeżeli nie, to jest to punkt obowiązkowy. To wyjątkowa galeria sztuki ulicznej. Po pierwsze, obrazy malowane są na drewnianych domach lub stodołach. Po drugie, przedstawiają mieszkańców wsi oraz motywy, związane z wiejskim życiem. Takie drewnale znajdziecie w Grybowie, Florynce czy na Podchełmiu. Autorką SLOW przewodnika Beskid Niski jest Katarzyna Zaparaniuk. Ten region Polski przeszła wzdłuż i wszerz, w końcu jej rodzinne miasto to Bielsko-Biała. Założyła tu z mężem ekologiczną winnicę w Nowicy. Tego fachu wciąż się uczy. W wolnej chwili podróżuje, ale zawsze wraca tu, gdzie jej miejsce na ziemi, do Beskidu Niskiego. SLOW przewodnik Warmia i Mazury Czy jest tu ktoś, kto jeszcze nie był na Warmii i Mazurach? Do niedawna ja byłam taką osobą i bardzo chciałam to zmienić. Ostatnimi czasy w tym regionie bywam kilka razy w roku i za każdym razem odkrywam coś nowego. Przede mną jeszcze mnóstwo zakątków do zobaczenia, szczególnie na Warmii, która zdaje się niezwykle wpisywać w rytm SLOW, który szczególnie lubię. I oczywiście takie propozycje podrzuca przewodnik Warmia i Mazury od Wydawnictwa SBM. Zaprasza Was do takich miejscowości, jak Żywkowo, Ogonki, Kadyny, Plajny, Ryn czy Stare Jabłonki. Te dwie ostatnie już odwiedziłam i według mnie koniecznie trzeba to zrobić. Stare Jabłonki to spokojna wieś, malowniczo położona nad jeziorem Szeląg Mały na pojezierzu Iławskim w otoczeniu Lasów Taborskich. Pierwsze wzmianki na jej temat pochodzą z 1584 roku, a nazwa wzięła się od popularnego u nas owocu. I to ona dowodzi tego, iż została ona założona przez polskich osadników. A co można robić w Starych Jabłonkach i okolicach? Z pewnością nudzić się tu nie będziecie. Przez Stare Jabłonki przebiega aż 5 znakowanych szlaków turystycznych, zarówno są to trasy piesze, jak i rowerowe, w tym m.in. międzynarodowy szlak Św. Jakuba, prowadzący aż do Santiago de Compostela w Hiszpanii! Idealną bazą noclegową jest tu już legendarny Hotel Anders, przepiękny kompleks w stylu mazurskim, miejsce z duszą i ciekawą historią. Ryn zaś leży w samej Krainie Wielkich Jezior Mazurskich, najbardziej znanej i najczęściej odwiedzanej części Mazur. Wbrew pozorom i tu można znaleźć zaciszne niezwykle urokliwe zakątki, które dadzą wytchnienie od zgiełku wielkich miast. To miasteczko kojarzy mi się przede wszystkich z fantastyczną kuchnią regionalną, a mam tu na myśli Gościniec Ryński Młyn, który znajduje się na szlaku Dziedzictwa Kulinarnego Warmia Mazury Powiśle. I właśnie na ucztę w tym miejscu zaprasza Was także SLOW przewodnik. W Gościńcu Ryński Młyn pieczę nad wszystkim, co powstaje w kuchni sprawuje genialna Szefowa Kuchni, Pani Agnieszka Wesołowska, Mistrzyni dawnej sztuki kulinarnej. Czego koniecznie trzeba tu spróbować? W menu czeka chrupiąca stynka młynarzowej – malutka rybka, przypominająca szprotkę, smażona, idealna na przekąskę, mazurskie farszynki z kapustą – połączenie delikatnego ziemniaczanego ciasta oraz mięsno-jajecznego farszu (danie nagrodzone w konkursach), ryńskie kartacze jak pięści Młynarza z okrasą i kiszoną kapustą – to wpływ kuchni kresowej czy też plińce z pomoćką i mięsiwem, ze śliwką oraz kapustą tutejszą – smażone placki ziemniaczane ze specjalnym sosem z twarogu, cebuli, czosnku i szczypiorku. Z przewodnikiem SLOW zajrzyjcie także do unikatowej wsi Wojnowo. Dlaczego jest taka wyjątkowa? Mazury mają swoje „żywe” skanseny. Do takich można niewątpliwie zaliczyć tę wioskę. Słynie ona nie tylko z pięknych drewnianych chat. Znajduje się tu Klasztor Staroobrzędowców, zwanych filiponami. Nazwa filiponi pochodzi od pustelnika Filipa, od którego wszystko się zaczęło. Nie uznał on w XVII wieku reform...

Idź do oryginalnego materiału