Piszę ten tekst w kontrze do zniewieściałych chrześcijan, próbujących przepychać narrację o Jezusie głoszącym pacyfizm. Są bowiem na tym świecie siły, które bardzo chciałyby wmówić nam wszystkim, iż chrześcijaństwo zaczyna się i kończy na słowach “nadstaw drugi policzek”. A dobry chrześcijanin to ktoś, kto robi z siebie wycieraczkę do deptania przez każdego, komu tylko przyjdzie na to ochota.
Dlatego dziś pokażę ci, jak Pismo Święte Nowego Testamentu przyznaje nam prawo do obrony życia własnego i naszych bliskich. choćby jeżeli wiązałoby się to z zabiciem napastnika.
Dwa miecze Chrystusa
Zacznijmy od czegoś, o czym już pisałem w tekście poświęconym wojowniczej naturze Chrystusa, czyli od fragmentu, w którym Syn Boży nakazuje swoim apostołom, aby kupili miecze.
I rzekł do nich: «Czy brak wam było czego, kiedy was posyłałem bez trzosa, bez torby i bez sandałów?» Oni odpowiedzieli: «Niczego». «Lecz teraz – mówił dalej – kto ma trzos, niech go weźmie; tak samo torbę; a kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i niechaj kupi miecz! Albowiem powiadam wam: to, co jest napisane, musi się spełnić na Mnie: Zaliczony został do złoczyńców. To bowiem, co się do Mnie odnosi, dobiega kresu». Oni rzekli: «Panie, tu są dwa miecze». Odpowiedział im: «Wystarczy».
(Łk 22, 35-38)
Przełóżmy sobie ten fragment “z biblijnego na nasze”.
Jezus najpierw pyta apostołów, czy im czegoś brakowało, jak ich wcześniej wysyłał, by głosili Ewangelię. Odpowiedzieli, iż nie. I co dzieje się dalej? Jezus ogłasza — i tutaj mamy istotny punkt — iż teraz czasy się zmienią, bo On zostanie zabrany by wypełnić proroctwa i nie będzie już mógł być przy nich.
Dlatego każe im SAMODZIELNIE ZADBAĆ O SWOJE POTRZEBY.
Jednym z elementów tego dbania było zaopatrzenie się w miecz. Słowo “miecz” w tym kontekście oznacza krótkie ostrze — coś w rodzaju noża lub sztyletu, który nosiło się przy sobie, by np. kroić jedzenie, ale też by móc się obronić przed rabusiami atakującymi i zabijającymi ludzi na szlakach podróżnych.
Jezus mówi więc: “Jeśli nie masz takiego miecza, kup go.”
Zanim przejdziemy dalej, warto wyjaśnić jeszcze jedną rzecz. Niektórzy z pacyfistycznego obozu próbują tłumaczyć ostatnią odpowiedź Jezusa (“Wystarczy”) jako naganę. Coś w stylu “E! Przestańcie z tym! Nie zrozumieliście mnie.”
Jeśli tak, to jak wytłumaczyć fakt, iż apostołowie nosili miecze przy Chrystusie (nawet później), a ten nie kazał im ich wyrzucać? Moim skromnym zdaniem lepszą interpretacją jest rozumienie tego słowa jako zwyczajne potwierdzenie w stylu „w porządku, może być”.
Tutaj ciekawostka.
Dawniej Kościół Katolicki interpretował ten fragment jako symboliczne przedstawienie dwóch sił: duchowej i fizycznej. Oba miecze dzierżył Kościół, z tym iż fizyczny przekazywał poszczególnym chrześcijańskim państwom.
Idea ta znana jest jako doktryna dwóch mieczy.
Piotr sięga po miecz
W Ewangelii św. Jana czytamy, iż Piotr wyciągnął miecz i zaatakował sługę arcykapłana, odcinając mu ucho, które potem Jezus cudownie uleczył. Ale jak to? Piotr przez cały czas miał przy sobie miecz? Przecież — jak twierdzą pacyfiści — jeszcze chwilę wcześniej, tego samego wieczora, Jezus ochrzanił apostołów za to, iż pokazali mu broń.
Coś tu się nie dodaje, prawda?
Przejdźmy teraz do Ewangelii św. Mateusza — tam jest klucz.
A oto jeden z tych, którzy byli z Jezusem, wyciągnął rękę, dobył miecza i ugodziwszy sługę najwyższego kapłana odciął mu ucho. Wtedy Jezus rzekł do niego: «Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną. Czy myślisz, iż nie mógłbym poprosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów? Jakże więc spełnią się Pisma, iż tak się stać musi?»
(Mt 26, 50-54)
Teraz bądź uważny.
Czy Jezus powiedział: “pozbądź się miecza”? Nie. Zamiast tego nakazuje: “Włóż miecz na swoje miejsce.”
Dlaczego?
Bo Jezus nie odrzuca samej idei posiadania broni. Zamiast tego zaznacza, iż nie możemy jej używać w złym celu.
Okej, skoro to mamy wyjaśnione, przejdźmy do naszego słonia w menażerii, czyli stwierdzenia: “kto za miecz chwyta, od miecza ginie”. Co to adekwatnie znaczy?
Akurat w tym przypadku odpowiedź jest bardzo prosta.
Gdy Chrystus wypowiada te słowa, ostrzega przed życiem opartym na przemocy — o to chodzi. Nie potępia samoobrony, tylko styl życia, którego istotą jest przemoc i wymuszanie woli.
Bo kto wiedzie żywot pełen przemocy, prawdopodobnie przemocą życie zostanie mu odebrane.
A dlaczego Piotr w tym konkretnym momencie historii był w błędzie? Z dwóch powodów:
- Chcąc chronić Chrystusa, bezpośrednio przeciwstawił się Woli Bożej i proroctwu, które musiało się wypełnić. Innymi słowy: nieumyślnie stanął na drodze misji zbawienia.
- Poza tym Królestwa Niebieskiego nie szerzy się mieczem i nikogo przymusem do niego nie zaciąga. Nie można narzucać Ewangelii siłą. To nie jest islam i jego dżihad.
Jednak jeszcze bardziej dobitne jest to, co Jezus mówi dalej. Zaznacza bowiem, iż gdyby tylko chciał, mógłby wezwać na pomoc legion aniołów. Dlaczego więc tego nie robi? Bo jest posłuszny Ojcu i pozwala, by proroctwa się wypełniły.
Dosłownie mówi Piotrowi: “Nie potrzebuję, żebyś mnie bronił. Mam władzę nad aniołami, których mógłbym posłać, by ich wszystkich zgładzili. Ale Pismo musi się wypełnić. Muszę zostać pojmany i umrzeć za grzechy.”
To pokazuje, iż moment kapitulacji nie wynika z braku mocy, ale z celu zbawienia.
Wniosek jest prosty: chrześcijaństwo nie rozbraja sumień, tylko stawia etyczne granice użycia siły. Ktoś, kto traktuje ten tekst jako dowód na absolutny pacyfizm — czyli zakaz posiadania środków obrony — po prostu nie czyta uważnie.
Chrześcijaństwo nie naucza pacyfizmu. Chrześcijaństwo pozwala bronić własnego życia i życia bliskich. Co więcej, nakazuje bronić uciśnionych.
- Jeśli widzisz, iż młoda dziewczyna zaraz zostanie zgwałcona, a twoją reakcją jest stwierdzenie: “Pomodlę się za ciebie, Jezus cię kocha” to sorry, ale jesteś idiotą. To twój obowiązek, aby interweniować i zrobić wszystko, co trzeba, by ją ochronić.
- Inny przykład: jeżeli dziecko jest o krok od tego, by zostało zabite lub skrzywdzone, powinieneś stanąć w jego obronie. Masz prawo i obowiązek powstrzymać napastnika.
Miłuj bliźniego swego jak siebie samego.
Nie bądź świętym na pokaz ani tchórzem ukrytym za pobożnymi frazesami. Piotr sięgnął po miecz, bo chciał chronić. Jezus nie nakazał mu rozbrojenia całego świata — nakazał mądre użycie siły.
To jest chrześcijańska logika: odrzucamy przemoc jako sposób bycia, ale nie odrzucamy prawa i obowiązku obrony tego, co istotne (np. niewinnego życia).
Paweł z obstawą wojska
Jak czytamy w Dziejach Apostolskich, ponad 40 Żydów związało się przysięgą, iż nie będą jeść ani pić, dopóki nie zabiją Pawła. Nie jest to jakaś abstrakcyjna groźba. Mamy do czynienia z morderczym paktem — spiskiem, którego celem jest zamach na apostoła Chrystusa.
Co w tej sytuacji zrobił Paweł? Uklęknął i poprosił, żeby go zatłukli? Nie. Jako obywatel Rzymu skorzystał ze swoich uprawnień i wezwał ochronę.
Kiedy nastał dzień, Żydzi zebrali się i zobowiązali się pod klątwą, iż nie będą ani jeść, ani pić, dopóki nie zabiją Pawła. Ponad czterdziestu mężów złożyło tę przysięgę. Udali się oni do arcykapłanów i starszych i powiedzieli: «Zobowiązaliśmy się pod klątwą, iż nic nie weźmiemy do ust, dopóki nie zabijemy Pawła. Teraz wy, razem z Sanhedrynem, przekonajcie trybuna, aby go do was sprowadził pod pozorem dokładniejszego zbadania jego sprawy, a my jesteśmy gotowi go zabić, zanim dojdzie».
Gdy o tej zasadzce dowiedział się siostrzeniec Pawła, przybył, wszedł do twierdzy i oznajmił o tym Pawłowi. Paweł przywołał jednego z setników i rzekł: «Zaprowadź tego młodzieńca do trybuna, ma bowiem mu coś oznajmić». Ten więc zabrał go ze sobą, zaprowadził do trybuna i rzekł: «Więzień Paweł przywołał mnie i poprosił, abym przyprowadził do ciebie tego młodzieńca, który ma tobie coś do powiedzenia». Trybun wziął go za rękę i odprowadziwszy na bok, dopytywał się: «Cóż to masz mi oznajmić?» Odpowiedział: «Żydzi postanowili prosić cię, abyś jutro sprowadził Pawła przed Sanhedryn pod pozorem dokładniejszego zbadania jego sprawy. ale ty ich nie słuchaj, bo ponad czterdziestu spośród nich czyha na niego. Oni zobowiązali się pod klątwą, iż nie będą ani jeść, ani pić, dopóki go nie zabiją, i już teraz są w pogotowiu, czekając na twoje przyzwolenie». Wtedy trybun odprawił młodzieńca: «Nie mów nikomu – nakazał mu – iż mi o tym doniosłeś». Przywoławszy dwóch setników, rozkazał: «Przygotujcie do wymarszu do Cezarei dwustu żołnierzy i siedemdziesięciu jezdnych, i dwustu oszczepników na trzecią godzinę w nocy»
(Dz 23, 12-23)
Rozumiesz, co tu się wydarzyło? Paweł zwrócił się do rzymskich żołnierzy, żeby chronili jego życie. A to oznacza, iż nie miał problemu z faktem, iż wojsko może użyć siły, choćby śmiercionośnej, aby go chronić.
Co z tego wynika?
- Po pierwsze: “nadstaw drugi policzek” nie oznacza: “pozwól się zabić”. To nie jest wezwanie do samobójczej bierności wobec zła, ale etyczne ograniczenie odwetu osobistego.
- Po drugie: Paweł wiedział, jak korzystać z instytucji i środków ochrony — i zrobił to bez wyrzutów sumienia. Gdy życie jest bezpośrednio zagrożone, korzystanie z siły w celu jego obrony jest akceptowalne. Nie chodzi tu o euforia z przemocy, ale o pragmatyczną ochronę ludzkiego istnienia.
To jest informacja do wszystkich chrześcijan, którzy maniakalnie celebrują pacyfizm jako dogmat absolutny: jesteście w błędzie.
Paweł mi świadkiem. Kiedy żydowscy mordercy nastawali na jego życie, zadbał o swoje bezpieczeństwo i skorzystał z opcji, którą dawały mu okoliczności i prawo rzymskiego obywatela. To pokazuje, iż mamy nie tylko przyzwolenie, ale i odpowiedzialność bronić życia — swojego i tych, których Bóg powierzył naszej opiece.
Możliwość ucieczki
Jako bonus dodam, iż Jezus daje nam także jasne przyzwolenie na ucieczkę, gdy życie jest zagrożone. W Ewangelii Mateusza mówi:
Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do innego. (Mt 10, 23)
Jezus nie mówi “daj się zabić”, ani “czekaj, aż cię złapią”. Mówi: “uciekaj”. jeżeli ci grożą, jeżeli chcą cię zgładzić za to, iż należysz do Niego — masz prawo się ratować. Nie ma w tym niczego nieświętego.
Tylko jednej rzeczy nie wolno ci zrobić: nie możesz się Go zaprzeć. Nie możesz wyrzec się Jego imienia, choćby jeżeli od tego zależałoby twoje życie. Ale wszystko inne — obrona, wezwanie pomocy, ucieczka — to dopuszczalne formy działania.
To znaczy, iż chrześcijanin nie ma obowiązku pozwalać, by go zamordowano. Może się bronić. Może prosić o ochronę. Może się ewakuować.
Oczywiście wszystko to w granicach rozsądku.
Podsumowanie
Jak widzisz, chrześcijanin ma obowiązek miłować i chronić życie — swoje i innych. Dlatego obrona konieczna, choćby jeżeli prowadzi do śmierci agresora, nie jest grzechem. Jednocześnie przemoc nigdy nie może być sposobem życia, narzędziem szerzenia wiary ani źródłem dumy.
Chrystus jest Księciem Pokoju, więc unikamy rozlewu krwi. Ale to nie znaczy, iż użycie siły w usprawiedliwionych okolicznościach jest czymś złym.
Nawiążę jeszcze do obrazka wyróżniającego artykuł i przytoczę przykład krucjat (szczególnie tych pierwszych), które dzisiaj są demonizowane jako owoc imperialnych zapędów papieża i przyczyna tego, iż na Bliskim Wschodzie przestał panować pokój.
Taką narrację przepycha wielu współczesnych historyków, ale to kompletna bzdura.
Krucjaty zostały zwołane jako wojny obronne w odpowiedzi na niekończący się, trwający setki lat, krwawy podbój muzułmański. Nikt wam dziś nie powie, iż muzułmanie mordowali, porywali, torturowali i gwałcili ludność chrześcijańską (i robią to do dzisiaj).
Regularnie. Latami. W skrajnie brutalny sposób.
Ba! Dziś większość ludzi choćby nie zdaje sobie sprawy, iż praktycznie cały Bliski Wschód to były tereny chrześcijańskie. Przed nawałnicą muzułmańską choćby bardziej chrześcijańskie niż Europa. W końcu to tam chrześcijaństwo się narodziło.
Krzyżowcy wyruszyli więc z jedną konkretną misją: chronić tych, którzy sami obronić się nie mogli. A w każdym mieście, które wyzwalali z rąk muzułmanów, chrześcijańscy cywile padali im do stóp i dziękowali za ratunek.
Dlatego wielu kaznodziejów i duchownych w czasie krucjat przywoływało słowa Chrystusa:
Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie oddaje za przyjaciół swoich.
Uwagami, przemyśleniami albo osobistymi doświadczeniami w tym temacie możecie podzielić się w komentarzach (albo napisać do mnie bezpośrednio). A jeżeli uznaliście tekst za interesujący i/lub pomocny, podzielcie się nim z przyjacielem, kumplem, znajomym, albo wpadnijcie na stronę facebook’ową bloga i polubcie moją twórczość.
Nic tak nie napędza do dalszej pracy, jak dobry feedback.
Dowiedz się więcej:



Zajrzyj też na:
- Facebooka (gdzie najszybciej pojawia się info odnośnie artykułów lub ich braku)
- Twittera (gdzie wrzucam luźniejsze i nieraz zabawne komentarze polityczno-społeczne)