Podróże z przyczepą kempingową po Polsce i Europie były marzeniem męża Anny Siedleckiej. - Podróżujemy przyczepą kempingową, bo jest to według nas wygodniejsza opcja. Dużo o tym rozmawialiśmy, by wypożyczyć przyczepę i podróżować, dokąd będziemy chcieli. Wtedy jeszcze ten pomysł wydawał mi się szalony. Kropkę nad "i" postawiła pandemia. Przyczepa była idealną formą wypoczynku w tym specyficznym dla wszystkich czasie. Zaryzykowaliśmy. Wynajęliśmy przyczepę pod Olsztynem i tak zaczęła się nasza przygoda, która trwa do dziś – mówi Anna Siedlecka. Anna Siedlecka podróżuje z mężem Jarosławem i dziećmi przyczepą kempingową. Fot. archiwum Anny SiedleckiejIch pierwszą wyprawą był wyjazd do Giżycka, z którego przenieśli się do Stegny - wtedy jeszcze nie tak popularnej jak dziś. Kiedy odbierali przyczepę z wypożyczalni ogarniała ich cała paleta emocji. Podekscytowanie, euforia, szczęście jak i jedna wielka niewiadoma. Podczepili przyczepę do samochodu i w drogę! - Jadąc z domkiem na kółkach sami nie wiedzieliśmy, dokąd nas ta przygoda zaprowadzi. Zastanawialiśmy się, czy będzie to jednorazowa przygoda, czy może jednak miłość na całe życie – przyznaje Anna Siedlecka.Bliskość i wspólny czasWskazuje, iż wspólne podróże dają to, co najcenniejsze, czyli bliskość i wspólny czas. - Wspólne wyjazdy to czas i uwaga, które możemy ofiarować sobie nawzajem. W roku szkolnym ciężko jest zadbać o dłuższe celebrowanie wspólnych chwil. Kiedy wyjeżdżamy, mamy siebie, naturę wokół i czas. Tylko od nas zależy, jak go wykorzystamy – zaznacza pisarka.Przyznaje, iż podróżowanie wpływa na to, jak i o czym pisze książki. - Uwielbiam podróżować! Można mnie posadzić w pociągu i mogę jeździć cały dzień z nosem przyklejonym do szyby lub na zmianę – do zeszytu. To samo tyczy się samochodu. Zawsze wtedy patrzę na krajobraz. I wymyślam. A podróżowanie do miejsc, w których króluje cisza, spokój i łono natury doskonale wpływają na moją bujną wyobraźnię, co przekłada się na fabułę. Nieznane miejsca pozwalają cieszyć się wolnością, spokojnym umysłem, a co za tym idzie- również kreatywnością. Pierwsza, druga, jak i trzecia książka (którą kończę pisać) powstawały między innymi na campingach nad morzem, w górach czy nad naszym Bugiem - wyjaśnia.Anna Siedlecka przyznaje, iż podróże są dla niej inspiracją do pisania kolejnych książek. Fot. archiwum Anny SiedleckiejOrganizacją wypraw zajmuje się jej mąż, który jest w tej dziedzinie ekspertem. - Jest doskonałym organizatorem. To niezwykle ważne, by dobrze spakować niezbędne rzeczy do przyczepy, pamiętając o bezpieczeństwie. Należy ułożyć wszystko tak, by się nie przemieszczało podczas podróży, a jednocześnie, by wszystko miało swoje miejsce i łatwo było je wydostać np. lekarstwa, jedzenie, czy ciepłe ubrania. Cel podróży wybieramy wspólnie, natomiast planowaniem trasy zajmuje się mój mąż. Czasami trzymamy się tylko planu, a czasami mamy ochotę zboczyć z trasy – zdradza.Gdzie najchętniej wracają? - Moje serce i moje myśli natychmiast, kiedy myślę o podróżach, kierują się w stronę Zakopanego. Uwielbiam camping z widokiem na Giewont. Kocham góry i stąd mój wybór, choć mamy też inne, ulubione miejsca. Pamiętam, jak z kubkiem kawy, spoglądając na Giewont, pisałam swoją drugą książkę „Kochana córeczko”. To właśnie w tym miejscu, każdego ranka pasterz wypuszcza swoje owce, które poprzez zawieszone dzwoneczki budzą wszystkich kamperowiczów. Jeszcze w piżamach, wczasowicze wychodzą ze swoich namiotów, przyczep kempingowych czy camperów, by podziwiać ten niecodzienny widok – wspomina Anna Siedlecka. Dodaje, iż to idealne miejsce na wypoczynek, ale i doskonałe dla lubiących aktywnie spędzać czas, ponieważ to świetny punkt, z którego można wyruszyć na szlaki. - Chorwacja to z kolei miejsce, do którego jeszcze wrócimy - myślę, iż niejeden raz. Jestem zauroczona jej przyrodą i chcę zobaczyć więcej - podkreśla. Piana z włosów spływała mi do oczu.Jak zapamiętała pierwszy wyjazd? - Pomimo tego, iż w przyczepie jest prysznic, korzystamy z sanitariatów, jest w nich więcej miejsca i nie trzeba nosić wody. Po podróży postanowiłam wziąć prysznic. Idąc do łazienek, minęłam panią, która przy swojej przyczepie uprawiała jogę, za chwilę rodzinę, która grillowała przy swoim domku na kółkach. Na koniec minęłam pana, który grał na gitarze. Weszłam do łazienek i wtedy go dostrzegam. Automat. Pojęłam w mig, iż prysznice na tym campingu są dodatkowo płatne. Zostawiłam swoje rzeczy i pobiegłam do przyczepy po pieniądze. - Masz pięć złotych – powiedział mój mąż. - Coś Ty! Dwa wystarczą – odpowiedziałam i pobiegłam pod prysznic. Zdążyłam nałożyć szampon na włosy i żel na całe ciało, ale niczego nie zdążyłam spłukać, a woda się skończyła. Nic nie leci, ja cała w pianie. Włosy w pianie. Na wyświetlaczu automatu zero złotych. Owinęłam się ręcznikiem i pobiegłam do przyczepy. Piana z włosów spływała mi do oczu. Nic prawie nie widziałam. Wpadłam ze śmiechem i zwróciłam się do męża: - Daj mi te pięć złotych. Mimo to, wróciłam z pianą na włosach i ciele…Nie ukrywa, iż wspólna podróż bywa wyzwaniem, zwłaszcza na tak małej powierzchni, tym bardziej w przypadku niepogody. - Grunt to zrozumienie i dawanie sobie „przestrzeni”, czyli czasu w pobycie z sobą samym. Pozwalaniu, by każdy mógł spędzić czas ze swoją pasją, z grami, czytaniem książek, czy leżakowaniem. Jesteśmy w pobliżu siebie, ale każdy ma zachowaną swoją przestrzeń. Wystarczy chwila w odosobnieniu, by zaraz wrócić do wspólnego spędzania czasu. Na szczęście takie sytuacje są u nas rzadkością - zaznacza. Ludzie otwarci na innychJej zdaniem, piękne w camperowaniu jest to, iż ludzie, których spotykają w czasie podróży są otwarci na innych. Nie zamykają się na siebie tak ja w hotelowych pokojach, domkach, czy pensjonatach. - Cieszę się, iż nasze dzieci mogą tego doświadczać. Ludzie są piękni. Mają niesamowite pasje, wspaniałe hobby i marzenia. Niesamowite jest to, iż każdy z nas jest inny. Podczas podróży spotykamy i poznajemy niezwykłych ludzi. Okazuje się, iż spotykamy bratnie dusze, z którymi możemy do późna w nocy, przy dźwiękach gitary i saksofonu śpiewać niemalże do rana. Już samo poznanie takich osób jest dla mnie czymś bardzo ważnym. Ciekawi ludzie przekładają się na interesujące historie w moich książkach, choć nigdy nie przelałam na papier dokładnie czyjejś historii – mówi Anna Siedlecka.Ma też swoje „camperowe rytuały”. - Od momentu, w którym wsiadam do samochodu z którym jedzie nasz domek na kółkach zaczyna się mój rytuał. Pomimo tego, iż czasami przed nami wiele setek lub tysiące kilometrów, ja jestem spokojna, ja już odpoczywam. Codzienny rytuał to obowiązkowo kawa. Zawsze zaczynamy z mężem dzień od kawy, koniecznie z widokiem na morze, góry, jezioro, rzekę, plażę, las – w zależności od tego, gdzie aktualnie wypoczywamy. jeżeli tylko pogoda nam pozwala, zawsze gotujemy i spożywamy posiłki na dworze - wyjaśnia.Anna Siedlecka pytana o marzenia dotyczące podróży, mówi, iż ma ich bardzo dużo i jedno z nich do dłuższa podróż, bez spoglądania w kalendarz czy na zegarek. Fot. archiwum Anny SiedleckiejPytana o codzienne życie w przyczepie kampingowej odpowiada, iż trzeba być dobrze zorganizowanym - zwłaszcza na tak małej przestrzeni. - To na pewno pomaga. jeżeli się to opanuje, pozostaje tylko spokój, euforia i celebrowanie wspólnych chwil. I tak właśnie kojarzy mi się codzienność na campingu. Pomimo natłoku obowiązków (nie tak jak w hotelach z wykupionym wyżywieniem, gdzie twoim jedynym obowiązkiem jest zdążyć na posiłek) życie w przyczepie toczy się powoli, niespiesznie. Ranek wita nas rozmaitymi zapachami, świeżym powietrzem, a także kawą, jajecznicą, smażonym boczkiem, kiełbaską, naleśnikami czy goframi. Pijesz kawę, jesz śniadanie i wpatrujesz się w krajobraz, który masz przed sobą. Ktoś czyta książkę, ktoś gra w szachy. U nas królują gry planszowe, badminton, piłka nożna, czy choćby tańce - przekazuje. Pytana o marzenia dotyczące podróży, mówi, iż ma ich bardzo dużo i jedno z nich do dłuższa podróż, bez spoglądania w kalendarz czy na zegarek. – Marzy mi się taka podróż, która będzie zaplanowana, ale pozwoli nam zostać dłużej w danym kraju, który skradnie nasze serca, lub da nam możliwość na chwilę zboczyć z kursu, bo coś wyda nam się intrygującego. Nawet, jeżeli nie uda się wyruszyć w najbliższym czasie w taką podróż, potrafię cieszyć się z naszych wypadów po Polsce – przyznaje Anna Siedlecka. Zalesie. Uczniowie upamiętnili św. Jana Pawła II [ZDJĘCIA]Spotkanie ze sztuką, ale również z drugim człowiekiemAlkohol ma zniknąć z sanatoriów. Żeby kuracjusze skupili się na leczeniu