Beznadziejna gospodyni! Jak twój mąż cię znosi?” – skarżyła się mama

newsempire24.com 1 tydzień temu

„Ale z ciebie beznadziejna gospodyni! Jak twój mąż cię wytrzymuje?” – wytykała mi matka.

Kiedy moja mama, Bożena Nowak, postanowiła zrobić remont w swoim mieszkaniu, poprosiła, żeby zamieszkać z nami na miesiąc. Obiecała, iż nie będzie się wtrącać w nasze życie i nie narzuci swoich zasad. Choć miałam wątpliwości, zgodziłam się – w końcu to moja matka.

Bożena zawsze była surowa i pedantyczna. Od dzieciństwa uczyła mnie i mojego brata porządku, kontrolując każdy nasz krok. W jej domu wszystko musiało leżeć na swoim miejscu, i to dokładnie tak, jak ona uznała za słuszne. Sprzeciwianie się jej było bezcelowe, a choćby przerażające.

Kiedy wyszłam za mąż i zamieszkałam z mężem, wreszcie poczułam wolność. We własnym domu mogłam decydować o wszystkim po swojemu. Ale gdy przyjechała mama, nasz poukładany świat zaczął się rozpadać.

Pierwszych kilka dni było spokojnych. Mama dotrzymywała słowa i nie ingerowała. Czwartego dnia jednak, wróciwszy z pracy, zauważyłam, iż w kuchni coś się zmieniło. Wszystko było przestawione, naczynia i produkty poukładane według kolorów i rozmiarów.

– Mamo, co ty zrobiłaś? – zapytałam, starając się powstrzymać irytację.

– Zaprowadziłam porządek – odparła z dumą. – U ciebie wszystko leżało nie tak, jak trzeba. Teraz jest piez-kol-eh-nie.

– To mój dom i wcześniej też mi odpowiadało!

– Po prostu nie umiesz prowadzić domu. Nauczę cię tego.

Próbowałam wytłumaczyć, iż w naszym mieszkaniu to my z mężem ustalamy zasady. Mama tylko machnęła ręką, upierając się przy swoim.

Następnego dnia odkryłam, iż wyrzuciła moją ulubioną matę do łazienki, twierdząc, iż jest „brzydka i zniszczona”. Potem zabrała się za dokumenty męża, układając je po swojemu. Moja cierpliwość topniała, ale starałam się zachować spokój dla dobra rodziny.

Punktem kulminacyjnym było, gdy wróciliśmy z mężem i zastaliśmy mamę przy przeglądaniu naszej szafy w sypialni. choćby wyprasowane koszule męża leżały na podłodze.

– Mamo, co ty robisz? – krzyknęłam.

– Porządkuję twoją szafę. Nie potrafisz normalnie składać ubrań. Z ciebie gospodyni to porażka. Nie wiem, jak Krzysztof to wytrzymuje – odpowiedziała, grzebiąc dalej w naszych rzeczach.

Mąż, zwykle opanowany, stracił cierpliwość:

– Pani Bożeno, niech pani się pakuje. Zawiozę panią do hotelu. Ewa, zadzwoń i zarezerwuj pokój.

Mama w milczeniu spakowała swoje rzeczy i wyszła. Później wysłała wiadomość, żądając przeprosin. Ale wiedziałam, iż nie mogę przepraszać za obronę własnego domu i rodziny.

Ten miesiąc był dla mnie próbą. Zrozumiałam, iż granice w relacjach z rodzicami są ważne, szczególnie gdy chodzi o własne gniazdo. Miłość i szacunek muszą działać w obie strony, a nikt nie ma prawa naruszać ustalonego porządku.

Idź do oryginalnego materiału