Bezdomna kobieta w ciąży tuż przed drzwiami oddziału położniczego

polregion.pl 1 tydzień temu

Dziś miałam dyżur, gdy ją przywieźli. A adekwatnie, nikt jej nie przywiózł po prostu pojawiła się przed drzwiami oddziału położniczego. Była w ciąży, blada, z oczami pełnymi cierpienia i cichej prośby o pomoc.
Usiadła na ławce na korytarzu, otulając się w podartą kurtkę, i prawie się nie poruszała. Nie miała dokumentów, żadnych rzeczy, choćby imienia, pod którym moglibyśmy ją zarejestrować.
Koledzy szeptali: Co z nią zrobimy? Gdzie ją wyślemy?. Główna położna tylko machnęła ręką jakby mówiąc, iż nie ma czasu się tym zajmować.
Miałam już do niej podejść, gdy wszedł doktor Marek Nowak. Zatrzymał się na jej widok. Jego wzrok stał się ciężki, niemal pusty, jakby nie widział pacjentki, a upiora z przeszłości.
Kto to jest? zapytał cicho, ale nikt nie odpowiedział.
Podszedł, ukląkł przed nią i spojrzał jej prosto w oczy. Widziałam, jak coś się w nim zmienia najpierw dezorientacja, potem rozpoznanie.
Natychmiast przygotujcie dla niej pokój powiedział ostro, choćby na nas nie patrząc.
Zauważyłam, iż jego wzrok zatrzymał się na wytartym srebrnym naszyjniku, który miała na szyi. Wtedy nagle szepnął:
Boże czy to możliwe, iż to ona?
Doktor wstał i bez słowa poprowadził kobietę do pustego pokoju. Drzwi zamknęły się za nimi.
Wymieniłyśmy spojrzenia nigdy go takim nie widziałam. zwykle zimny, opanowany, a teraz w jego ruchach była nagląca potrzeba, a w oczach niepokój.
Kilka minut później weszłam z kroplówką. Siedziała na łóżku, a on mówił do niej cicho, niemal szeptem. Usłyszałam tylko fragmenty: wtedy nie zdążyłem wybacz mi.
Odwróciła wzrok i ścisnęła naszyjnik w dłoni.
Gdy podłączałam kroplówkę, w pokoju wisiało napięcie. Kobieta milczała, ale w jej spojrzeniu było coś znajomego i nie mogłam zrozumieć, co.
Wiesz, iż teraz wszystko będzie inaczej powiedział doktor cicho, a w jego głosie nie było medycznej stanowczości, tylko osobisty ból.
Skinęła głową, nie podnosząc oczu.
Doktorze, przepraszam nie wytrzymałam. Kim ona jest?
Spojrzał na mnie, ważąc każde słowo. W końcu westchnął głęboko.
To moja siostra.
Omal nie upuściłam kroplówki.
Ale mówił pan, iż nie ma pan rodziny
Musiałem tak mówić przerwał mi. Straciłem z nią kontakt ponad dziesięć lat temu. Zniknęła
Nie pytałam dalej. Ale gdy wyszłam z pokoju, zrozumiałam ich historia była o wiele bardziej skomplikowana niż zwykły powrót zaginionej siostry.

Idź do oryginalnego materiału