Będzie mieszkał z nami…

twojacena.pl 1 godzina temu

Dzwonek zabrzmiał ostro i nieprzyjemnie, zwiastując gości. Jadwiga zdjęła fartuch, otarła dłonie i podeszła do drzwi. Na progu stała jej córka z młodym mężczyzną. Wpuściła ich do środka.

Cześć, mamo powiedziała córka, całując ją w policzek. To jest Tadek, będzie z nami mieszkał.
Dzień dobry mężczyzna skłonił się grzecznie.
A to moja mama, ciocia Jadzia.
Jadwiga Nowak poprawiła ją córka.
Mamo, co na kolację?
Ziemniaczana i parówki.
Nie jem purée odparł chłopak, ściągając buty i kierując się do salonu.
Ale mamo, Tadek nie lubi ziemniaczanej powiedziała dziewczyna szeroko otwartymi oczami.

Mężczyzna rozsiadł się na kanapie, rzucając plecak na podłogę.
To adekwatnie mój pokój zauważyła Jadwiga.
Tadek, chodź, pokażę ci, gdzie będziemy mieszkać zawołała Agnieszka.
Podoba mi się tutaj burknął, wstając z kanapy.
Mamo, pomyśl, co Tadek może zjeść.
Nie wiem, mamy jeszcze pół paczki parówek wzruszyła ramionami.
Spoko, z musztardą i keczupem, może chleb zawołał.
No dobrze odparła Jadwiga, kierując się do kuchni. Najpierw przynosiła kociaki i szczeniaki, a teraz przyprowadza *to* i jeszcze mam go karmić.

Nalała sobie purée, położyła dwie usmażone parówki, dodała surówkę i zaczęła jeść z apetytem.
Mamo, dlaczego jesz sama? zapytała córka, wchodząc do kuchni.
Bo wróciłam z pracy i jestem głodna odpowiedziała Jadwiga, przeżuwając parówkę. Kto chce jeść, niech sobie sam weźmie albo ugotuje. I jeszcze jedno: dlaczego Tadek ma z nami mieszkać?
Jak to dlaczego? To mój mąż.

Co?! Twój mąż?!
No właśnie. Twoja córka jest dorosła i sama decyduje, czy wychodzi za mąż, czy nie. Mam przecież już dziewiętnaście lat.
Ale choćby mnie nie zaprosiliście na ślub.
Nie było wesela, tylko urzędowy ślub. Skoro jesteśmy małżeństwem, będziemy razem mieszkać odparła Agnieszka, patrząc na przeżuwającą matkę.
No to gratulacje. Ale czemu bez wesela?
Jeśli masz pieniądze na wesele, możesz nam dać, my już wiemy, co z nimi zrobić.
Rozumiem odparła Jadwiga, kontynuując kolację. Ale czemu akurat u nas?
Bo w ich kawalerce już mieszka czwórka.
Czyli opcja wynajęcia choćby nie wchodziła w grę?
Po co mamy wynajmować, skoro mam tu swój pokój? zdziwiła się córka.
Rozumiem.
Dasz nam coś do jedzenia?
Agnieszko, garnek z purée stoi na kuchence, parówki na patelni. jeżeli to za mało, w lodówce pozostało pół paczki. Bierzcie, czego potrzebujecie.

Mamo, ty nie rozumiesz, masz teraz *ZIĘCIA* podkreśliła ostatnie słowo.
I co, mam zatańczyć z radości? Agnieszko, wróciłam z roboty, jestem zmęczona, proszę bez festynów. Macie ręce i nogi, radźcie sobie sami.
Dlatego jesteś sama! Agnieszka rzuciła matce wściekłe spojrzenie i wybiegła do pokoju, trzasnąwszy drzwiami. Jadwiga skończyła jeść, pozmywała, przetarła stół i wyszła. Przebrała się, wzięła torbę i poszła na siłownię. Kilka razy w tygodniu spędzała wieczory na ćwiczeniach i basenie.

O dziesiątej wróciła do domu. Licząc na gorącą herbatę, zastała w kuchni istny armagedon ktoś tu ewidentnie próbował gotować. Pokrywka od garnka zniknęła, purée wyschło i popękało. Opakowanie po parówkach leżało na stole, obok zesztywniała kromka chleba bez opakowania. Patelnia była przypalona, a ktoś darł ją widelcem. Brudne naczynia zalegały w zlewie, na podłodze rozlał się jakiś słodki syrop. W powietrzu unosił się zapach papierosów.

A to nowość. Agnieszka nigdy sobie nie pozwalała na takie rzeczy.
Otworzyła drzwi do pokoju córki. Młodzi pili wino i palili.
Agnieszko, posprzątaj w kuchni. I jutro kupisz nową patelnię powiedziała matka, wchodząc do swojego pokoju i nie zamykając drzwi.

Agnieszka zerwała się z miejsca i pobiegła za nią.
Dlaczego my mamy sprzątać? I skąd mam wziąć pieniądze na patelnię? Nie pracuję, studiuję. Dla ciebie naczynia są ważniejsze?
Agnieszko, znasz zasady: kto je sprząta, kto brudzi sprząta, co się zepsuje wymienia. Każdy dba o siebie. I tak, patelnia jest ważna, nie była tania, a teraz nadaje się do kosza.
Po prostu nie chcesz, żebyśmy tu mieszkali rzuciła córka.
Nie odpowiedziała Jadwiga spokojnie.

Nie miała ochoty na kłótnię, a Agnieszka nigdy wcześniej tak się nie zachowywała.
Ale część mieszkania należy do mnie.
Nie, mieszkanie jest w całości moje. Zapracowałam na nie i kupiłam. Ty jesteś tylko zameldowana. Rozwiązywać problemy kosztem mnie? Nie. jeżeli chcecie tu mieszkać, trzymajcie się zasad wyjaśniła córce stanowczo, ale bez podnoszenia głosu.
Całe życie żyłam według twoich zasad. Jestem mężatką i od dzisiaj nie będziesz mi mówić, co mam robić zaprotestowała. Poza ty przeżyłaś swoje, powinnaś nam odstąpić mieszkanie.
Z przyjemnością odstąpię wam klatkę schodową i ławkę na podwórku. Więc, skarbie, jesteś mężatką? Nie pytałaś. Przenocujesz tu albo sama, albo z mężem gdzie indziej. On tu nie zostaje.

Zatrzymaj sobie to swoje mieszkanie. Tadek, wychodzimy! krzyknęła Agnieszka, rzucając się do pakowania.
Pięć minut później do pokoju Jadwigi wtargnął świeżo upieczony zięć.
Hej, mamo, bez paniki, wszystko się ułoży powiedział, lekko chwiejąc się od alkoholu. Nie wyjdziemy w środku nocy. Bądź miła, a choćby nocą będziemy cicho.
Jaką mam być dla ciebie mamą? oburzyła się. Twoi rodzice są w domu, wrac

Idź do oryginalnego materiału