Każdego poranka, gdy pierwsze promienie słońca muskały dachy miasta, Tadeusz wstawał ze swojego małego mieszkania w starym, nieco zniszczonym budynku, położonym kilka ulic od głównego parku. Jego wytarta marynarka z łatami na łokciach zdawała się wchłaniać poranne światło, jakby chciała zlać się z cieniami jeszcze śpiących drzew. Szedł powoli, niemal wlecąc nogi, ze zniszczonym notatnikiem […]