Baltic Sail Gdańsk. Zlot żaglowców na koniec wakacji

zaglowce.info 2 lat temu

Ostatni wakacyjny weekend w Gdańsku stoi pod znakiem żagli. W dniach 26-29 sierpnia 2022 roku na Motławie zacumują jednostki uczestniczące w zlocie żaglowców Baltic Sail.

Krzysztof Romański, 24.08.2022 r.

Gdańskie święto żaglowców odbywa się już po raz 26. Organizatorzy – Fundacja Gdańska – tradycyjnie przygotowali interesujący program wydarzeń towarzyszących. Na zlokalizowanej na Ołowiance estradzie wystąpi czołówka polskiej sceny szantowej podczas festiwalu Szanty pod Żurawiem. Koncerty zaplanowano na pierwsze trzy dni zlotu. Interesująco zapowiada się zwłaszcza próba bicia rekordu w liczbie osób śpiewających utwór Morze nasze morze (sobota, 27 sierpnia, godz. 21.00).

Kulminacją imprezy tradycyjnie ma być parada żaglowców na Motławie, która odbędzie się w niedzielę w samo południe. Komentować ją będą: Władysław Cebula oraz nasz redaktor naczelny Krzysztof Romański. Jachty, których zgłosiło się ponad sto, popłyną na obrotnicę na Polskim Haku, tam uformują szyk paradny, a następnie powoli, niespiesznie wpłyną do serca Gdańska, by zawrócić pod Żurawiem i tą samą trasą wypłynąć jeszcze raz. W ubiegłym roku furorę zrobił gdański kecz sztakslowy Bonawentura, który zaprezentował się pod pełnymi żaglami. Czy podobnie będzie tym razem?

Szczególną atrakcją Baltic Sail są przejażdżki żaglowcami.

Każdy rejs trwa około trzech godzin i rozpoczyna się na nabrzeżu przy Targu Rybnym. W trakcie pierwszej części wyprawy można obserwować niezwykle interesujące życie portowe. Po opuszczeniu główek, na wodach Zatoki Gdańskiej, jeżeli warunki pogodowe będą odpowiednie, żaglowce postawią żagle – mówi Agata Biały, koordynatorka zlotu Baltic Sail Gdańsk.

Bilety na rejsy można nabywać w namiocie na terenie imprezy lub za pośrednictwem strony organizatora.

Jakie żaglowce zobaczymy w Gdańsku w tym roku?

Tym razem przy kejach starego portu na Motławie stanie siedem jednostek. Oto one:

Polski Hak

Z długością całkowitą 31 metra, Polski Hak jest dziesiątym pod względem długości polskim żaglowcem. Banderę podniesiono na nim 14 sierpnia 2009 roku, przy nabrzeżu na Ołowiance. W uroczystości uczestniczył m.in. świętej pamięci prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, który przekazał armatorowi flagę miasta.

Budowa żaglowca na zlecenie grupy Eco-Classic w stoczni Yacht Building Management Ltd. w Gdańsku trwała dwa lata. Korzystano także z usług firm kooperujących, m.in. Cristu (wówczas gdańskiego), który przygotował stalowy kadłub wraz z aluminiowymi nadbudówkami. Projekt wykonawczy jednostki sporządził doktor Jan Młynarczyk z Politechniki Gdańskiej. Co ciekawe, w gustownie zaaranżowanych mahoniowych wnętrzach żaglowiec ma kominek, zaś przestronna kabina armatorska wyposażona jest w łazienkę z wanną, co na morzu nie jest zbyt częstym luksusem. Na dwóch wysokich na 27 metrów masztach szkuner nosi żagle o łącznej powierzchni ponad 390 metrów kwadratowych (wersja podstawowa). Osobliwością jest posiadanie dwóch wielkich genakerów (o powierzchni 150 i 250 metrów kwadratowych), stawianych przy korzystnych warunkach wiatrowych. Dzięki temu szkuner ma bardzo dobre walory nautyczne. Już podczas pierwszych rejsów odnotowano świetne przebiegi dobowe wynoszące choćby 240 mil morskich. Do obsługi jednostki nie potrzeba wielkiej załogi – żagle na rolerach może z łatwością postawić choćby 3-osobowa wachta, aczkolwiek miejsc w pięciu kabinach jest 20.

Baltic Sail Gdańsk 2021 / fot. Krzysztof Romański

Statek został wybudowany z myślą o dalekich wyprawach, głównie na podbiegunowe wody północnej Europy. Stąd duża dzielność morska i autonomiczność, którą zapewnia posiadanie obfitych zbiorników wody i paliwa, a także dwóch odsalarek. Jednostka odbyła wiele ciekawych podróży – już w pierwszych latach po wejściu do eksploatacji popłynęła m.in. na Spitsbergen. Potem odwiedzała również Grenlandię i eksplorowała północny Atlantyk – zawinęła na Wyspy Zielonego Przylądka, Azory i Wyspy Kanaryjskie. Niestety, z powodu kłopotów armatora, w ostatnich latach szkuner głównie przebywa w macierzystym porcie.

Nazwa Polski Hak nawiązuje do gdańskiego półwyspu, zlokalizowanego przy ujściu Motławy do Martwej Wisły. Słowo hak w gwarze flisackiej oznaczało mieliznę. Jednostki z towarami z głębi Polski musiały przepłynąć obok niej, by bezpiecznie trafić do portu w Gdańsku. W okresie Wolnego Miasta Gdańska teren ten należał do Polski, która go odkupiła.

Joanna Saturna

Gwiazdą Baltic Sail 2022 jest dobrze znana w Polsce Joanna Saturna z Finlandii. Statek mierzy 34 metry i ma zdecydowanie najstarszy rodowód ze wszystkich uczestników zlotu. Zbudowano ją w 1903 roku w stoczni braci Van der Windt we Vlaardingen. Pod holenderską banderą, z numerem burtowym VL74, służyła przez 24 lata jako lugier do połowy śledzi na Morzu Północnym. W 1927 roku statek został sprzedany do Niemiec i przechrzczony na Marie. Na przebudowanej na frachtowiec jednostce zainstalowano pierwszy silnik pomocniczy. Nowym portem macierzystym został Hamburg. Po drugiej wojnie światowej, w 1955 roku Marię kupili Norwegowie i nadali jej kolejną nazwę: Ran. Pod koniec lat 70. statek z Haugesund przeszedł do Bergen i wykorzystywany był głównie do transportu piasku. W 1996 roku jednostka ponownie zmieniła imię – tym razem na Fjordsand. Gdy w 2000 roku jej ówczesny właściciel i skiper Einar Hernar przeszedł na emeryturę, na zakup zdecydował się Fin Mikko Karvonen z intencją przebudowy na żaglowiec. W 2003 roku, jeszcze w trakcie remontu, z okazji stulecia jednostki, nowy właściciel przywrócił jej pierwotną, historyczną nazwę Joanna Saturna. W 2005 statek rozpoczął nowe życie pod białymi żaglami. Od tego czasu jest stałym gościem bałtyckich imprez żaglowcowych.

Libava

Z Łotwy do Gdańska przypłynie Libava – stały uczestnik Baltic Sail. To wierna replika 17-wiecznego żaglowca z floty księcia Jakuba Kettlera, regenta Kurlandii. Tego typu statki były wówczas popularne na królewskich dworach i wśród arystokracji jako jachty wypoczynkowe, potwierdzające wysoki status społeczny i bogactwo właściciela. Projekt żaglowca powstał w oparciu o materiały muzealne, przede wszystkim rysunki holenderskich żaglowców, które zachowały się w zbiorach Muzeum Morskiego w St. Petersburgu oraz niemieckich książkach historycznych. Prace nad Libavą w rosyjskiej stoczni Varyag w Pietrozawodsku trwały dwa lata (2007-2008). Stosowano wyłącznie tradycyjne metody i materiały, takie jakie dostępne były trzy stulecia wcześniej. Całkowita długość jednostki to 17 metrów.

Zobacz nasz wideoreportaż z rejsu Libavą:

Bonawentura

To jedyny w Polsce kecz o rzadko spotykanym takielunku zwanym Va Marie, z żebrowym gaflem. Jednostkę zbudowano w 1948 roku w Stoczni Północnej w Gdańsku (działającej wówczas pod nazwą Stocznia nr 3). Powstała jako drewniany, dębowy kuter rybacki typu MIR-20A, zmodyfikowanej wersji popularnego przed wojną kutra MIR-20. Dokumentację, jeszcze w czasie okupacji, opracował zespół inżyniera Wojciecha Orszuloka, późniejszego konstruktora licznych statków i jachtów, m.in. szkunera Zew Morza. Kutrów z tej serii zbudowano 16. Do dziś zachował się tylko jeden.

Jednostka weszła do służby 17 czerwca 1948 roku pod nazwą Arka 16, z numerem burtowym GDY-137. Dołączyła do floty Przedsiębiorstwa Połowów Morskich i Handlu Zagranicznego „Arka”. Miała 19,5 metra długości całkowitej, czterocylindrowy silnik i ożaglowanie pomocnicze typu kecz, o łącznej powierzchni 84 metrów kwadratowych. Jej załoga składała się z 14 osób. Z przystani w Basenie Prezydenta w Gdyni jednostka ruszała na bałtyckie łowiska w poszukiwaniu dorsza i śledzia. W 1950 roku kuter przebazowano do Ustki (numer burtowy UST-54), a rok później trafił do Władysławowa (WŁA-59). W 1961 roku w tamtejszym porcie zderzył się z innym kutrem. Na szczęście obyło się bez ofiar i większych uszkodzeń. W 1967 roku zakończyła jego kariera rybacka, ale za wcześnie było jeszcze na emeryturę. Przebudowany na portowy holownik, pod nieoficjalną nazwą Władek, został stałym rezydentem Władysławowa. W 1970 roku skreślono go z rejestru aktywnych jednostek. Przez cztery lata stał bezczynnie, w oczekiwaniu na kasację. Uratował go zapał młodego kapitana Krzysztofa Bussolda, któremu zamarzył się żaglowiec. Kadłub Władka przetransportowano na barce do przystani Akademickiego Klubu Morskiego przy Twierdzy Wisłoujście w Gdańsku. Tam zaczął się żmudny proces przebudowy, która rozciągnęła się na 20 lat! Wiosną 1994 roku, już jako doświadczony szyper, Krzysztof Bussold mógł stanąć za sterami imponującego 20-metrowego kecza sztakslowego, który nazwał Bonawentura. Jego pierwszym portem macierzystym została Gdynia, obecnym jest Gdańsk.

Bonawentura pod żaglami na Baltic Sail Gdańsk 2021 / fot. Krzysztof Romański

Obecnym armatorem żaglowca jest spółka Błękitny Piotruś. Pod jej egidą statek przeszedł gruntowny remont w 2012 roku. Dziś jest klasycznym, rasowym żaglowcem, którego załoga nie obawia się wyzwań. W 2021 roku, płynąc pod dowództwem kapitana Michała Bielskiego, jednostka skradła show podczas parady, pod pełnymi żaglami pokazując się zgromadzonym na brzegach Motławy tłumom.

Antica

Żaglowiec także ma za sobą rybacką przeszłość. Jednostka powstała w 1953 roku w Ustce. Po zakończeniu kariery kutra, w 1980 roku kupił ją Jerzy Wąsowicz i własnym sumptem przebudował na jacht oceaniczny o długości całkowitej 16,2 metrów. W 1991 roku właściciel mógł rozpocząć realizację wielkiego marzenia – opłynięcia globu. Etapowy rejs dookoła świata rozciągnął się aż na 6 lat! W tym czasie Antica przemierzyła 60 840 mil morskich, odwiedzając 36 portów. Po powrocie do kraju w 1997 roku na kapitana posypały się laury: III Nagroda „Rejs Roku 1997” oraz nagroda „Conrada”. Na kolejną oceaniczną wyprawę nie trzeba było długo czekać. W latach 1998-2000 statek opłynął Amerykę Południową i trawersował Przylądek Horn, za co armatora wyróżniono I Nagrodą „Rejs Roku 2000”, tytułem Żeglarza Roku 2000, nagrodą Bractwa Kaphornowców, kolejną Nagrodą „Conrada” oraz „Kolosem” podczas Ogólnopolskich Spotkań Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów. Trzecia znacząca eskapada kapitana Wąsowicza miała miejsce w latach 2003–2004. Jej trasa wiodła wokół północnego Atlantyku.

Baltic Sail Gdańsk 2021 / fot. Krzysztof Romański

Olander

Rodowód statku sięga 1931 roku. Zbudowano go w stoczni N.P. Jensens Skibsværft w Esbjergu – największym rybackim porcie Danii. Nieprzypadkowo. Służył bowiem jako kuter do połowów na Bałtyku i Morzu Północnym. Po wycofaniu ze służby, w 1979 roku, trafił do Niemiec, w których przechodził z rąk do rąk. Nie miał szczęścia – jego kolejni właściciele bezskutecznie próbowali go wyremontować i przebudować na żaglowiec. Udało się dopiero na początku XXI wieku, a część prac wykonano w Polsce. Statek, który wówczas był już keczem gaflowym, nazwano Holz-Holz, od nazwy firmy ówczesnego armatora. Ten jednak popadł w finansowe tarapaty i pilnie zaczął szukać nabywcy żaglowca. Miał jednak pecha. Podczas slipowania jacht został poważnie uszkodzony. Podtopiony, w 2004 roku osiadł na dnie Regalicy niedaleko Szczecina. Tam niszczał, częściowo spłonął – prawdopodobnie podpalony przez wandali – był rozkradany. Właściciel zaproponował firmie państwa Aleksandry i Andrzeja Kocewiczów zajmującej się budownictwem hydrotechnicznym, by kupiła i wydobyła wrak, przekonując, iż wartość ołowianego balastu i drewna opałowego pokryje ich koszty z nawiązką. Tak też się stało – transakcja doszła do skutku, ale po wyciągnięciu z wody widok żaglowca tak urzekł niedawnych nabywców, iż ci postanowili go odbudować. W latach 2008-2011 statek pieczołowicie odrestaurowano z dbałością o detale. w pracach brali udział szkutnicy ze Szczecina i Kołobrzegu. Dziś to jeden z najpiękniej odnowionych i utrzymanych oldtimerów. Nazwa Olander to akronim imion właścicieli (Ola i Andrzej). Portem macierzystym jednostki jest Szczecin. Jej długość całkowita to 23,5 m, a powierzchnia ożaglowania to 220 m kw.

Krzysztof Romański

24.08.2022 r.
Zdjęcie w nagłówku: Krzysztof Romański
Idź do oryginalnego materiału