Bajka o królu Długopisie i księciu Alfonsie / Hardy

publixo.com 7 godzin temu

I. Król Ąnżej Długopis.
stroił miny dziwne,
co wuc mu nakazał,
podpisywał pilnie.

Dziesięć lat lokajem
był człeczka od kota,
przez to przerwy w mowie
robił. Nie dziwota,

gdyż Ąnżej wpierw musiał
podsłuchać, co kazał
szef mu deklamować,
jak z mównicy kazań.

Chociaż prawnik, stał się
przeciwnym wcieleniem –
w nocy prawo łamał
zgodnie z poleceniem.

Czasem zagulgotał,
groźną strasząc miną…
pod koniec ordery
wręczył szumowinom.

Dekada minęła…
Cóż po niej zostanie?
Chyba iż małżonka
milczała jak kamień.
***
II. Książę Karol Alfons
w ustawkach kibolskich
był swojak. Lał „tamtych”
przy szosach nadmorskich.

W pracy hotelowej
objawił zdolności –
dostarczał dziewczynki
na życzenie gości.

Lokum przejął, mówiąc:
„Będę ci ostoją
i zadbam o przyszłość”.
…tając, iż o swoją.

By pojaśnić umysł,
lubi brać wzmocnienia.
Snuf czy coś twardszego?
Zależnie od chcenia,

gdyż w głowie mu smęci
humor dość wisielczy –
jak ukryć kontakty
ze światem przestępczym.

„Oto nowy wzorzec!
To co, iż niecnota?”.
Ważne – być podnóżkiem
właściciela kota.
***
III. Choć ciemna się kończy
Długopisu era,
Nastają… (czarniejsze?)
czasy Sutenera.

Wpierw dęty rezydent
minami nam migał,
teraz będzie królem
nadęty chuligan.

Puenta bajki gorzka…
Myślisz? Więc ogarniesz:
„Ileż razy jeszcze
wybierzemy marnie”.
Idź do oryginalnego materiału