ŚWIECA
Siedzieli wieczorem przy dużej świecy, odpoczywając od świata.
- Zauważyłeś? - spytała cicho Bajdoła. - Nie rozmawiamy jak dawniej o Jaśnie Panu Czasie.
- Właśnie spotkałem go wczoraj - odparł Bajgór. - Chciał mnie zabrać ze sobą, ale powiedziałem, iż nie mam czasu.
- A ja, tuż przed twoim powrotem, byłam w jego CICHEJ KRAINIE. Wziął mnie na kolana i wyznał, iż marzy, żeby znów być Początkiem, ale Środek mu nie pozwoli. Muszą nieustannie wędrować w stronę tajemniczego Końca. Na to odezwało się z daleka Nieistnienie: - Nie ma Początku i Końca, jest tylko Środek. Zrozumcie to wreszcie! …
Bajdoła spojrzała na Bajgóra.
Nagle otworzyły się balkonowe drzwi i przeciąg zgasił płomień świecy.