Babcia mówi, iż działa cuda na zmarszczki i kolana. W PRL-u jadło się to na okrągło

kobieta.gazeta.pl 2 dni temu
Zdjęcie: fot. materiały redakcyjne


Choć w sklepach znajdziemy przytłaczającą liczbę rozmaitych kosmetyków, babcine porady urodowe bez przerwy cieszą się popularnością. Są proste, tanie i najczęściej wykorzystuje się w nich produkty, które są łatwo dostępne. Do takich zdecydowanie należy trik, o którym piszemy w tym artykule. W PRL-u był hitem i hitem pozostaje do dziś.
Piękna, elastyczna i promienna skóra to cel, do czego dąży wiele kobiet. By go osiągnąć, jesteśmy w stanie poświęcić naprawdę dużą ilość czasu i pieniędzy. Kosmetyki, zabiegi w gabinetach i specjalne diety mają nam pomóc utrzymać zdrowy wygląd. A czasem warto wrócić do starych metod i zastanowić się, jak z zachowaniem urody radziły sobie nasze mamy i babcie kilka dekad temu. Jedna z nich jest dziś trochę zapomniana, a kiedyś stosowało się ją non stop.
REKLAMA


Zobacz wideo Anna Seniuk nie chce być babcią w kapciach. Nieobecność wynagradza wnukom w kreatywny sposób


Nasze babcie jadły to na potęgę. Jest pyszna i spowalnia pojawianie się zmarszczek
Wielu ekspertów od urody jak mantrę powtarza, iż możemy wydawać grube pieniądze na kosmetyki i zabiegi, ale efekt może być krótkotrwały. Dopiero zadbanie o naszą skórę od środka pozwoli skutecznie poprawić jej kondycję. Dobrze odżywiona będzie wyglądać promiennie i dłużej zachowa swoją elastyczność, a co za tym idzie, oznaki starzenia będą postępować znacznie wolniej.


W czasach PRL-u szczególnie jeden produkt święcił triumfy. To najzwyklejsza w świecie galaretka. Jest źródłem kolagenu, który odpowiada za elastyczność i młody wygląd naszej skóry. Regularnie spożywana nasze mamy, babcie i prababcie pozwoliła nieco odłożyć w czasie i złagodzić naturalnie pojawiające się oznaki starzenia. Kiedyś co chwila serwowano ją na deser albo podwieczorek. W dużej mierze wynikało to z łatwej dostępności. Kolorowe galaretki cieszyły też oko i podniebienie, a także naszą skórę i stawy, które również potrzebują kolagenu do lepszego funkcjonowania.
Galaretki ze sklepu są tanie i łatwo dostępne, jednak - nie ma co ukrywać - zawierają mnóstwo cukru, który nie sprzyja naszej skórze. Lepszym rozwiązaniem będzie przygotowanie jej samodzielnie, co jest równie proste, co wyjście do sklepu, bo saszetkę gotowego proszku.
Nasze babcie jadły to na potęgę. Jest pyszna i spowalnia pojawianie się zmarszczek fot. materiały redakcyjne


Jak zrobić domową galaretkę?
Składniki:


pół litra soku owocowego (np. wyciśniętego z malin, truskawek czy porzeczek),
półtorej łyżki żelatyny,
cztery łyżki zimnej wody,
opcjonalnie: cukier do smaku (ale nie przesadzajmy z jego ilością).


Sposób przygotowania:


Żelatynę wsypujemy do miseczki, zalewamy wodą, mieszamy i odstawiamy do lodówki na kilka minut.
W tym czasie w rondelku podgrzewamy sok, aż będzie gorący, ale nie wrzący.
Do środka dodajemy napęczniałą żelatynę i dokładnie mieszamy, aż się całkowicie rozpuści.
Płyn przelewamy do miseczek i zostawiamy do ostudzenia. Następnie wstawiamy do lodówki, aż stężeje.


Galaretka będzie korzystnie wpływać na kondycję naszej skóry i stawów pod warunkiem, iż będziemy ją regularnie jeść. Warto więc włączyć ją do swojego jadłospisu. jeżeli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.
Jak dbać o skórę w wieku 40-50 lat? Kobieta.gazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału