Austin, czyli kowbojki, nietoperze i katedra ze śmieci – stolica Teksasu

polaczkropki.pl 2 lat temu

W Austin, w stolicy Teksasu podziwialiśmy spektakl nietoperzy wylatujących spod mostu, fotografowaliśmy urokliwy mural, przymierzaliśmy kowbojki, zwiedzaliśmy Katedrę Śmieci, a dzień zakończyliśmy, podglądając nocne życie na ulicy Rainey. Po tej krótkiej wizycie mogę powiedzieć, iż uwielbiam to miasto. Austin ma niepowtarzalny klimat – mieszankę tradycji w połączeniu ze studenckim luzem, pośpiechem, a zarazem poczuciem małego prowincjonalnego miasteczka.

Motto Teksasu to „Przyjaźń”. Po krótkiej wizycie w tym stanie zgadzamy się z tym, iż tak miłych i przyjaznych ludzi nie spotkamy w innych miejscach. Z drugiej Teksas „słynie” z tego, iż można strzeli do osoby, która wejdzie na naszą prywatną posesję. Promocje kasynowe nie są tutaj częste, ponieważ Stan Samotnej Gwiazdy jest bardzo restrykcyjny jeżeli chodzi o hazard. Warto wiedzieć, iż jeżeli zapyta się Teksańczyka, skąd pochodzi, to od razu i pewnym tonem powie, iż z Teksasu, a nie z USA. Z kolei Austin uważane jest za światową stolicę muzyki na żywo. Chodźcie na krótką wycieczkę po Austin

Najlepsze miasto do życia w USA

Austin to jedno z najdynamiczniej rozwijających się miast w USA. CNN uznało Austin za miasto najbardziej odporne na kryzys gospodarczy w Stanach, które dodatkowo jest przyjazne nowym technologiom i biznesowi. Ale to nie wszystko – stolicę Teksasu uznaje się za jedno z najlepszych miast do życia. Austin liczy sobie pół miliona mieszkańców. Nie jest to duże, zatłoczone miasto, ale wystarczająco rozwinięte, aby spełnić oczekiwania społeczeństwa. Uniwersytet Teksański z roku na rok przyciąga coraz więcej studentów, którzy przodują w kwestii osiągnięć naukowych i sportowych. W Austin dobrze czują się społeczności LGBTQ, weganie, wegetarianie i młode rodziny. Miasto jest także przyjazne dla psów oraz może pochwalić się dużą ilością terenów zielonych. Śmiało można powiedzieć, iż w Austin żyje się przyjemnie

Nietoperze z Austin

Gdy zbliżał się wieczór, udaliśmy się w stronę Congress Avenue Bridge. Most został zbudowany 1910 roku, a w latach 1975 – 1978 został poszerzony i do chwili obecnej tak wygląda. Inżynierowie, którzy nad nim pracowali nie mieli pojęcia, iż niedługo stanie się on domem dla nietoperzy. Około 20 minut przed zachodem słońca nietoperze wylatują na żer. Obawiałam się, iż akurat dziś nic nie będzie widać lub przyjedziemy za późno i nici z atrakcji. To, co zobaczyliśmy przeszło nasze oczekiwania. 1,5 miliona nietoperzy wylatywało z mostu przez około 40 minut. Od marca do października możemy podziwiać liczną rodzinę nietoperzy, które tworzą w pewnym sensie czarną chmurę na niebie. Spektakl można oglądać z mostu lub z polany, która znajduje się obok niego. Tuż przed wylotem na pewno usłyszycie odgłosy nietoperzy oraz poczujecie ich nieprzyjemny zapach.

Mural „Pozdrowienia z Austin”

Uwielbiam te pocztówkowe murale w USA z pozdrowieniami z danego miasta. Zdjęcia z napisem „Greetings From Austin” nie mogłam sobie odmówić

Adres: Bouldin Creek, So-Fi (S. 1st St. District), 78704 (South Austin)

Cathedeal of junk

Zdecydowanie najciekawszy i najbardziej intrygujący punkt w Austin. Specjalnie nocowaliśmy w okolicach Austin, a nie jechaliśmy dalej, aby następnego dnia zobaczyć Katedrę ze Śmieci. Ciężko opisać to miejsce, trzeba je zobaczyć na własne oczy. Trzypiętrowa budowla zbudowana jest ze śmieci, a dokładnie z gumowych kaczuszek, znaków drogowych, lalek Barbie, parasoli, desek surfingowych i wielu, wielu innych. W kącie widziałam choćby figury z kościoła. Znajdziecie tu dokładnie wszystko. Vince Hannemann zaczął ją budować ponad 20 lat temu, ale trochę wymknęła mu się spod kontroli. Cały czas powiększa swoje imperium, a wieża się rozrasta. Sama byłam w szoku, iż można wejść na samą górę po stabilnych schodach. Spędziliśmy tutaj ze dwie godziny, rozmawiając o tym pomyśle, reakcji sąsiadów, rozbudowie całej konstrukcji. Dobrym tematem były też promocje kasynowe i stereotypy na temat ludzi, zamieszkujących Teksas. Aby zwiedzić Katedrę Śmieci należy zadzwonić do właściciela i się umówić.

South Congress Ave

Wkroczyliśmy na ulicę hipsterów, artystów i innych niesztampowych osobowości. Wzdłuż alejki znajduje się ciąg dziwnych sklepów – księgarnie, antykwariaty, sklepy fair prade, sklepy z przebraniami, kowbojkami i inne. Nie brakuje także ogródków z muzyką i knajp z meksykańskim jedzeniem. Trafić możemy choćby na punkt adopcyjny dla zwierząt. Najwięcej czasu spędziliśmy w „Allens Boots”. Przechadzaliśmy się między licznymi regałami z kowbojkami. Były ich całe setki jak nie tysiące. W tym miejscu na pewno każdy znajdzie swoje wymarzone i dopasowane buty Przy okazji przymierzyliśmy kilka kapeluszy kowbojskich. choćby jakbyśmy chcieli sobie taki sprawić, to niestety zdecydowanie był poza naszym budżetem. 400$ za kapelusz? Może następnym razem tu wrócimy, jak wygramy coś w Las Vegas, uwzględniając promocje kasynowe. Przy okazji – polecam jeszcze sklep „Boot Barn”, ceny są wysokie, ale asortyment przyciąga wzrok.

Mount Bonnell

Wdrapaliśmy się na niewielką górę w Austin, aby zobaczyć panoramę miasta. Z jednej strony podziwialiśmy luksusową część miasta z domami i prywatnymi portami. Z drugiej strony były po prostu tereny zielone. Polecam ze względu na widoki i krótki spacer po lesie.

60 Bridge/ Pennybacker Bridge

Most Pennybacker jest wizytówką miasta. Pojawia się na większości pocztówek i zdjęć. Czy słusznie? o ile miałabym wyrzucić jakiejś miejsce z naszej mapy, to byłby właśnie ten most. Zaraz przed nim znajduje się wzgórze (kierujcie się na Capital of Texas Highway w kierunku południowym), z którego roztacza się widok na most i rzekę Kolorado. Cała wspinaczka trwa 5 minut, ale widoki hmm…widziałam dużo lepsze.

Tego nie miałam okazji sprawdzić, ale podobno na Uniwersytecie Teksańskim na 27 piętrze jest świetna wieża widokowa.

Park Graffiti / Hope Outdoor Gallery

Koniecznie musieliśmy zajrzeć także do Parku Graffiti, na który składa się kilka murów. Są to pozostałości po starym budynku. Wszystkie są zamalowane inwencją twórczą artystów. Każdy może wziąć sprawy w rękę i coś sobie zmalować. Tuż przy murach znajdują się stoiska z różnymi sprayami, a więc można wybierać w kolorach. Miejsce na swój sposób interesujące i na pewno pozwala wyżyć się artystycznie. Z drugiej strony nie jest tam specjalnie czysto, trochę puszek i trochę butelek po piwie.

Adres: 1100 Baylor St, Austin, TX 78703-4922

Park Zilker

Najpopularniejszy zielony teren w Austin znajduje się nad jeziorem Lady Bird. Mieliśmy w planie popływać w tych okolicach kajakiem, ale niestety nie starczyło nam czasu. Po krótkim spacerze w tych okolicach mogę powiedzieć, iż warto;) Trawiaste przestrzenie i kładki w otoczeniu natury trochę nas uratowały przed upałami. Z czasem krajobraz zmienił się na panoramę miasta z widokiem na wieżowce. W parku Zilker na każdym kroku można znaleźć miejsce na piknik. Nie brakuje ścieżek rowerowych, pieszych, wypożyczalni łódek, kajaków, placów zabaw. Długo by wymieniać rzeczy, które można uczynić w tym parku Co ciekawe, jest to miejsce, gdzie często realizowane są festiwale muzyczne.

Rainey Street

Na sam wieczór zostawiliśmy sobie imprezową ulicę w zabytkowej części Austin. Nocne życie toczy się właśnie w tych okolicach. Na każdym kroku znajdują się puby i kluby, a cały deptak jest zamknięty dla samochodów. Ciężko by było przejechać przez morze ludzi, którzy bawią się na każdym metrze kwadratowym. Usłyszymy tutaj pełen przekrój gatunków muzyki, różnych rodzajów piw w przeróżnych lokalach. Wiele z tych barów zrobionych jest w bungalowach, które teraz służą już jako imprezownie. Popularny jest tutaj „bar-hopping”, czyli odwiedzanie wielu lokali w trakcie wieczoru. Niestety zgodnie z prawem dobra zabawa może trwać tylko do 2 w nocy, a później koniec tej przyjemności. Zdecydowanie polecam, bo klimat w tym miejscu jest nie do podrobienia. Osoby spoza USA muszą pamiętać o zabraniu ze sobą paszportu, ponieważ bez niego nie będzie można wejść do większości barów. Warto zajrzeć również na Szóstą Ulicę, gdzie także toczy się życie nocne

Kapitol

Siedzibę teksańskiego parlamentu, Izby Reprezentantów i Senatu, oraz biura gubernatora potraktowaliśmy pomacoszemu. Po prostu podziwialiśmy ten biały budynek z daleka z ulicy. Z historią mi nie po drodze i na mojej liście widniały bardziej interesujące punkty do zwiedzenia. Może następnym razem zwiedzimy (wstęp jest bezpłatny) to miejsce, w którym Teksas podkreśla swoją odrębność.

Nasza krótka wizyta w Austin była różnorodna – trochę natury, nieco lokalnego jedzenia, sztuka uliczna, nietoperze i widoki z góry. Szkoda, iż tylko nie wróciłam z parą kowbojek i nie zobaczyliśmy kolejnej imprezowej dzielnicy. Austin jest takie swojskie, czas tu wolno płynie, ale też nie brakuje atrakcji w postaci koncertów i festiwali muzycznych. Bardzo polecam!

Idź do oryginalnego materiału