Linie Wizz Air i Ryanair opanowały do perfekcji sztukę pobierania od swoich klientów opłat za dodatkowe, niewliczone w cenę biletu usługi. Siedzenie razem, posiłek czy dodatkowy bagaż to specjalne przywileje, za które przewoźnicy życzą sobie sporo pieniędzy. Okazuje się jednak, iż w Europie są linie lotnicze, które łupią pasażerów na ukrytych kosztach jeszcze bardziej. Pod względem przychodów pozalotniczych dominuje nie irlandzki czy węgierski, ale brytyjski tani przewoźnik.
Tanie podróżowanie to dodatkowe opłaty
Nie zawsze tanie loty oznaczają faktyczną oszczędność. jeżeli do naszych biletów kupionych za grosze doliczymy opłaty za bagaż podręczny (w najniższej cenie dostępny jest zwykle tylko niewielki przedmiot osobisty), posiłek na pokładzie czy choćby siedzenie obok towarzysza podróży, cena może zwalić z nóg. Tymczasem przewoźnicy zapowiadają, iż loty będą jeszcze droższe i szukają coraz to nowych rozwiązań na zwiększenie przychodów kosztem komfortu pasażerów. Zamierzają generować je właśnie dzięki opłatom pozalotniczym.
Jet2 pokonał europejskie potęgi
To nie Wizz Air ani Ryanair przodują w przychodach za usługi dodatkowe. Jak wynika z raportu CarTrawler, najwięcej pieniędzy na sprzedaży nieobowiązkowych udogodnień zyskuje brytyjska tania linia lotnicza Jet2. W 2023 roku przewoźnik, zarobił średnio 95,83 dolarów (równowartość około 371 złotych) w przeliczeniu na jednego pasażera. Najwięcej zysków wygenerowały pakiety przewoźnika, dzięki którym klienci mogą kupić jednocześnie lot i hotel. Łatwo się domyślić, iż firma nakłada na tego typu usługi olbrzymie prowizje, jednak część pasażerów z chęcią korzysta z wygodnej możliwości rezerwacji całej podróży za pośrednictwem strony internetowej linii. Jet2 jest dostępny również w naszym kraju. Polscy turyści mogą kupić loty przewoźnika z Krakowa i Gdańska w kierunkach takich jak Birmingham, Manchester, Liverpool, Newcastle, Leeds, Glasgow, Belfast i East Midlands.
