Ani w sobotę, ani w niedzielę dzieci nie przyjechały. Irena pierwsza zadzwoniła do syna, aby zapytać, co się stało, ale słuchawkę odebrała synowa. Anna była nieco w złym nastroju i zaczęła obwiniać teściową, iż za mało im pomogła, mówiąc, iż inne matki nie schodzą z zagranicy, a ona miała jeszcze możliwość popracować i im pomóc, ale wróciła do domu. Tego dnia to jednak nie były wszystkie niespodzianki. Jarosław zebrał się i rano gdzieś pojechał, powiedział, iż ma jakieś sprawy. Nagle na jej podwórko weszła młoda kobieta. Irena zobaczyła ją przez okno i początkowo pomyślała, iż to listonoszka. Ale gdy przyjrzała się bliżej, zrozumiała, iż coś tu nie gra, bo kobieta była bardzo elegancko ubrana i z daleka pachniała drogimi perfumami

przytulnosc.pl 2 godzin temu

– Ireno, to ty? Wróciłaś? Przecież mówiłaś, iż wracasz na zawsze? – żywo pytały Irenę inne zarobkowe, które były bardzo zadowolone z jej widoku.

– Tak wyszło – odpowiedziała Irena niezbyt pewnie, tak iż nikt jej nie uwierzył, bo wszyscy jeszcze pamiętali, jak sama odliczała dni w kalendarzu, tak bardzo chciała wrócić do domu.

Irena w Norwegii była niedługo, zaledwie pięć lat. Kiedy przyjechała, miała na celu zarobić na mieszkanie dla syna, a dla nich z mężem wyremontować ich dom.

Aby kupić mieszkanie dla syna, Irena potrzebowała czterech lat, oszczędzała na wszystkim. Kolejny rok zarabiała na remont ich wspólnego domu z Jarosławem.

Irena bardzo kochała swojego męża, zawsze chwaliła się innym kobietom, iż ma najlepszego męża na świecie. Dlatego też tak bardzo spieszyła się do domu.

Szczęśliwa, z pieniędzmi i pełnymi torbami prezentów, pojechała do domu. Mocno uściskała swoje koleżanki-zarobkowe i życzyła im powodzenia. Nie mogła się doczekać, aż wróci do domu i postawi stopę na swoim podwórku.

Mąż przywitał ją z radością, powiedział, iż tęsknił, zapytał, ile pieniędzy przywiozła, i od razu zaczął planować, co będzie robić po kolei.

Syn z synową nie przyjechali, powiedzieli, iż są zajęci i przyjadą dopiero na weekend.

Irena poprosiła ich, aby się pospieszyli, bo przywiozła im trzy torby prezentów. Było tam wszystko – kawa, makarony, ryby, ser, wybierała dla nich tylko najlepsze.

Jednak ani w sobotę, ani w niedzielę dzieci nie przyjechały. Irena pierwsza zadzwoniła do syna, żeby zapytać, co się stało, ale słuchawkę odebrała Anna.

Anna była trochę nie w humorze i zaczęła obwiniać teściową, iż za mało im pomogła, iż inne matki nie opuszczają zagranicy, a ona mogła jeszcze popracować i im pomóc, ale wróciła do domu.

Zaskoczona Irena rozpłakała się i odłożyła słuchawkę. Czy naprawdę mieszkanie – to mało? Syn posłuchał słów żony i zlekceważył pomoc matki.

Ale to nie były jeszcze wszystkie niespodzianki tego dnia. Jak mówią – nieszczęścia chodzą parami.

Jarosław zebrał się i z samego rana gdzieś pojechał, mówiąc, iż ma jakieś sprawy. Irena została sama w domu. Jakoś zrobiło jej się smutno – tak bardzo pragnęła wrócić do domu, a tu okazało się, iż nikt jej nie potrzebuje.

Nagle na jej podwórko weszła młoda kobieta. Irena zobaczyła ją przez okno i początkowo pomyślała, iż to listonoszka. Ale kiedy przyjrzała się bliżej, zrozumiała, iż coś tu nie gra, bo kobieta była bardzo elegancko ubrana i z daleka pachniała drogimi perfumami.

– Czy to pani Irena? Przyszłam do pani, wiem, iż Jarosława nie ma w domu – powiedziała.

Zaskoczona obecnością nieznajomej Irena zastanawiała się, kim jest ta kobieta i czego chce, a młoda dama kontynuowała spokojnie:

– Proszę go puścić. On panią nie kocha.

– A kogo on kocha? – zapytała Irena.

– Mnie. Przy okazji, mam na imię Wiktoria. Mamy z Jarosławem poważne plany. Chcę mieć z nim dziecko, ale on nie może się zdecydować powiedzieć pani o wszystkim, dlatego przyszłam. Trzeba to zakończyć, co pani o tym myśli?

Irena już nie słyszała ostatnich słów. W uszach szumiało, w głowie zakręciło się. Nie wiedziała, co robić. Kochanka jej męża miała czelność przyjść do domu i wszystko jej opowiedzieć.

Wrodzona inteligencja Ireny nie pozwoliła jej urządzić sceny ani mężowi, ani jego kochance. Inna na jej miejscu pewnie by to zrobiła, ale ona nie potrafiła. Postanowiła więc, iż najlepszym rozwiązaniem będzie powrót do Norwegii, gdzie z czasem zdecyduje, co dalej.

W zasadzie – uciekła przed problemem, zamiast go rozwiązać.

A co wy poradzilibyście Irenie? Jak powinna postąpić w tej sytuacji?

Idź do oryginalnego materiału