Z wczesnego dzieciństwa wiele osób pamięta andruty lub (w wersji lokalnej, krakowskiej), bardzo podobne pischingery. Wafle przełożone słodkim nadzieniem trzeba było solidnie sprasować - przycisnąć. U mnie w domu służyło do tego (i nie tylko do tego) kilka tomów encyklopedii PWN. Można powiedzieć, iż andruty były pierwowzorem dla mnóstwa sklepowych, gotowych wafelków w przeróżnych smakach.