
odkryłam siebie w sobie i nie wiem, czy to tylko wyobraźnia, czy rzeczywistość przeistoczona w potwora kilka lat temu był ostatni pociąg do nieba. zasłoniłam bladą twarz i uśmiechnęłam się do widma. mężczyzna w czarnym płaszczu wyciągał łapska, okradał mnie z myśli i marzeń teraz ktoś wchodzi do mojego domu od tyłu, staje się wspomnieniem wampirycznego szczęściaod lat jest tak samo: szarpanie i łatanie fundamentów, które ledwo stoją mam dość bycia w ciągłym remoncie. zszywam się na grubą nitkę, licząc, iż to ostatni razchcę w końcu w tym domu zamieszkać, albo oddać klucze i wyjść spojrzeć na świat, który wydaje się mistyczny, ale bez złudzeń i fatamorgany. teraz liczy się tylko to, co za drzwiami - słońce, albo cisza, w której nic nie boli