Aleksandra Szol: Filozofia Mody

anywhere.pl 2 lat temu

    Jakub Wejkszner: Dzień dobry.
    Aleksandra Szol: Dzień dobry.
    To jest ta magia telewizji – mamy chwile zawiechy, udajemy iż nic nie mówimy.
    Okej, dobra.
    Dzień dobry państwu, z tej strony Jakub Wejkszner, Aleksandra Szol – miło poznać.
    Dzień dobry, cześć, miło poznać.
    To jest pierwszy raz kiedy się spotykamy – mam nadzieję, iż nie ostatni, ponieważ cały czas liczę na zniżki.
    Chętnie o tym porozmawiam patrząc na twój dzisiejszy outfit, Versace z MODIVO…
    Specjalnie ubrałem coś totalnie ekstrawaganckiego, bo stwierdziłem, iż nie jestem w stanie cię przebić w żaden sposób, więc po prostu będę tutaj siedział jak taki kanarek.
    A jak się w tym czujesz?


    Bardzo fajnie. Jak w ciężkim, barokowym dywanie.
    To trochę o to chodzi, wiesz? Versace Jeans Couture… ale bardzo pięknie wyglądasz, podoba mi się nawiązanie wzorem do butów.
    Czułem, iż będę dzisiaj oceniany…
    Wyglądasz jak empowered man.
    Man empowerment? To są bardzo trudne tematy w dzisiejszych czasach.
    O czym chciałeś porozmawiać?
    Chciałem porozmawiać po części o tobie, po części o MODIVO, po części po prostu o tym, jaka jest filozofia mody. Z osobistego zapału, naukowego powiedzmy, jestem filozofem domorosłym. Mam skończone (prawie) dwa lata na doktoracie, więc jestem taki pomiędzy…
    Ja kocham filozofię.
    Właśnie! A ja szukam kogoś, kto mi pomoże stworzyć filozofię mody.
    Nawet się dostałam na filozofię kiedyś. Ale nie poszłam.
    Nie? A to jest taki piękny kierunek.


    Piękny, zdecydowanie. Miałam dwa inne do wyboru i na nie właśnie poszłam.
    Poszłaś na dwa inne? Ludzie idą na jeden inny kierunek, a ty zdecydowałaś się pójść na oba… Ale może zacznijmy od tego – jesteś dyrektorem e-commerce. To znaczy…? Wszystko to może znaczyć praktycznie.
    To prawda, dzisiaj trudno je skwantyfikować, jest już trochę przestarzałe. Można powiedzieć, iż tych stanowisk już nie ma, bo my już nie używamy słowa e-commerce. Dziś mówi się o platformach, marketplace’ach i miejscach, więc używając tej nomenklatury cofamy się o kilka lat wstecz. Tym bardziej, iż nie ma już dzisiaj stricte stanowiska dyrektora e-commerce, ponieważ robi to cały zespół – osoby odpowiedzialne za developement związany z technologią, utrzymaniem, rozwojem czy z UX. Zajmuje się tym x departamentów. Oczywiście jest osoba, która nadaje kierunek strategiczny i nad nim pracuje. U nas to wygląda jeszcze inaczej, bo uczestniczę w każdym elemencie tego biznesu. Projektuję kartę produktu, check-outy, unowocześniam aplikację, siedzę na tych widokach i figmach, pracuję bezpośrednio z ludźmi, ale to wynika stricte z mojej pasji. Myślę, iż normalnie dyrektor e-commerce takich rzeczy raczej nie robi… ale to by trzeba zapytać innych dyrektorów e-commerce. W moim przypadku to stanowisko jest połączone – pracuję jako dyrektor marketingu, dyrektor kreatywny, dyrektor e-commerce i jeszcze jako osoba odpowiedzialna za nasze marki własne, które mamy w sprzedaży, a tych marek jest kilka. Jestem zaangażowana w każdy możliwy obszar. Nie wyobrażam sobie – myśląc o kliencie, o totalnej miłości do tego klienta i robiąc te wszystkie rzeczy – iż nie interesuje się bezpośrednio tym, jak wygląda powiadomienie, proces płatności, sposób dostarczania i to nad czym dzisiaj pracujemy, czyli na przykład łatwy sposób zwrotów. Cały czas analizujemy te rzeczy, które dla naszych klientów są ważne. Oprócz całej strategii właśnie tym się zajmujemy. Moje stanowisko jest bardzo specyficzne, ono nie nazywa się adekwatnie. Bo o ile myślisz o tym, iż na końcu ważne jest to, co dowozimy – od revenue przez EBIDTA – to nie do końca jest to stanowisko dyrektora e-commerce, tylko stanowisko całościowe. Chciałabym mądrze odpowiedzieć na to pytanie, ale nie potrafię.
    Musisz sobie uświadomić, iż jesteś po prostu szefem.
    No może w jakimś stopniu… Szef to trudna nazwa i trudne stanowisko, ja się szefem nigdy nie czuję, czuje się częścią zespołu. Kocham ludzi z którymi pracuję i to jest naprawdę realna miłość. Wiem jak ma ich kot na imię, wiem jakie są ich pragnienia, wiem jak chcą się rozwijać, jaką mamy ustaloną ścieżkę rozwoju, pytam jak się czują. Potrafimy się przytulić, przychodząc do pracy mówimy: „Cieszę się że, cię widzę”. Nie widziałam kogoś tydzień, więc mówię, iż się za nim stęskniłam. Nie czuje się szefem, ale jestem totalnie odpowiedzialna za ten biznes, czuję go na swoich barkach. Wchodzę w to z pełną pasją, miłością, energią i nie chcę przestawać. Powiedziałam wczoraj naszemu przewodniczącemu, iż śpię po trzy godziny, ale mnie to cieszy. Jest radość, iż to są te trzy, chociaż wolałabym krócej, bo mogłabym zrobić więcej rzeczy. Jestem częścią zespołu fantastycznych ekspertów, którzy wiedzą jak to robić – są otwarci, szukają i działają. Są wybitni, przede wszystkim charakterologicznie, bo to pozwala nam robić niezwykłe rzeczy.


    Wiem mniej więcej o czym mówisz, bo pracuję jako redaktor naczelny, też tak jakby kieruję… przesuwam głowę w kierunku, w którym ona powinna patrzeć. Z tym, iż ty kierujesz trochę większym biznesem, niż nasza trójka.
    Rozmiar biznesu tak naprawdę nie ma znaczenia. Kwestia tego, jak mocno strategicznie patrzysz i czy wiesz, dokąd idziesz. Mamy takie swoje… slogan to nie jest dobre słowo, ale takie zdania, które nas przywołują, może nie do porządku, ale żebyśmy zawsze o tym pamiętali. Chociażby: jak nie wiesz dokąd idziesz, to tam nie dojdziesz – po prostu musisz mieć bardzo jasno określoną drogę i cel. Wielkość biznesu nie ma znaczenia. Nasz biznes też był kiedyś mały, dzisiaj jest ogromny i idziemy dalej, po więcej. Wiemy jakie mamy plany, gdzie chcemy wchodzić, co chcemy robić. Natomiast przy waszym biznesie jest to samo – dzisiaj jesteśmy tu, a kto wie czy nie będziemy siebie słyszeć przy następnych odcinkach… może w Nowym Jorku? Czego nam życzę! Bo to moje miasto.
    Pochodzisz z Nowego Jorku?
    Mentalnie pochodzę z Nowego Jorku, tak.
    Ja też zawsze uwielbiałem Nowy Jork. Myślałem sobie, iż gdybym miał się gdzieś urodzić, to właśnie tam. Bo jest tam takie niebezpieczeństwo i jednocześnie sztuka, która nie jest komercyjną sztuką hollywoodzką – jest trochę brudna, chowa się w zadymionych podziemiach i piwnicach… to mi się zawsze podobało.
    Nowy Jork jest wspaniały, przeczytałam chyba każdą książkę na jego temat. Widziałeś pewnie książki dotyczące mieszkańców, „Ludzie Nowego Jorku” – jest tam różnorodność, jest tam też moda, do której pewnie podczas dzisiejszej rozmowy wrócimy. Kocham Nowy Jork za ten luz, za ogromną przestrzeń, za możliwości, za te brzydkie czasem zapachy i za wszystkie elementy, które mnie wydają się bardzo spójne. Gdy mam moment wytchnienia – bardzo rzadko, ale jeżeli mam taki moment – to sama bardzo gwałtownie się regeneruję. Siadam na 15 minut i te baterie jakoś same się ładują, ale co sobie wtedy wyobrażam? Że siedzę na ławce w Central Parku ze swoim psem. Mam dwa sposoby na relaks: jeden to teatr, kocham teatr i chodzę kiedy mogę oraz galerie sztuki, bo ja w sztuce jestem zatopiona i nie wyobrażam sobie życia bez niej, szczególnie jeżeli chodzi o tę sztukę abstrakcyjną, bo w niej widzę sens… Ale właśnie ten Central Park, Nowy Jork. Życzę nam bardzo, żebyśmy się tam znaleźli.
    Właśnie. Musimy się tam kiedyś spotkać, postawić studio w Central Parku i zacząć rozmawiać.
    Wiesz, ja wprowadzam te elementy Nowego Jorku tu do życia – często wychodzę z psem w piżamie albo wychodzę w szlafroku z kawą na ławkę przed dom. Moi sąsiedzi się już do tego przyzwyczaili. Oczywiście nigdy mi tu nic nie wystaje, nigdy nie chciałabym kogoś skrzywdzić czy zszokować, ale lubię ten luz. Dlaczego nie możesz w przysłowiowych kapciach wyjść i się przejść z psem. o ile masz oczywiście taką enklawę wokół domu, która na to pozwala.
    A jak się czujesz z tym iż wszyscy w Stanach chodzą w dresach?
    Bardzo dobrze! Tam króluje styl athleisure, dlatego taką mocną pozycję ma Polo Ralph Lauren, który idzie mocno w taki casual, czy Tommy. To też dzieje się w Warszawie – z jednej strony jesteśmy w pracy w garniturach, chociaż na szczęście w wielu branżach się już od tego odchodzi, ale potem, gdy przychodzi weekend… w Warszawie, gdy spotkasz kogoś w Samie, w Po Prostu i we wszystkich innych miejscach typu Krem, ludzie idą tam w dresach. Łatwo odróżnić, kto jest przysłowiowo z Warszawy a kto nie. Mam wrażenie, iż nikt z nas nie jest z Warszawy, bo każdy jest przyjezdny. To jest piękne, tak samo jest w Nowym Jorku. Ktoś siedzi elegancko – zwykle jest to związane z jakąś sytuacją – ale przeważnie siedzi się w czapce, w dresie, z kawą i zmordowany po całym tygodniu. Ja kocham te widoki. Mogłabym robić zdjęciach tym ludziom, tak mnie cieszy ten drugi człowiek.
    Oczami robisz?
    Tak, oczami robię!


    Tak, to jest naturalny sposób doświadczania rzeczywistości. Odzwyczailiśmy się od tego, bo zawsze jest to zapośredniczone przez ekran, ale jest to wyjątkowe.
    Super iż mówisz zapośredniczone, bo to takie mcluhanowskie, przekaźnik jest przekazem. Jestem medioznawcą z wykształcenia, więc zwracam uwagę na takie rzeczy.
    Ja tylko pracuję w mediach, nie znam się na tym. Powiedziałaś coś o sztuce – ciekawi mnie, w jaki sposób miesza się sztuka z modą, moda ze sztuką. Na studiach miałem taką bardzo długą dyskusję ze swoją koleżanką, bo twierdziłem mając te 20, 21 lat, iż nie ma szans, żeby moda kiedykolwiek była sztuką. Myślę – sztuka musi mieć tak: jakieś takie…
    Czekaj, niech zapamiętam… Jakub Wejkszner, tak?
    To były pacholęce problemy…
    Żartuję, żartuję! Super, iż o tym mówisz.
    Nie mogłem tego zrozumieć, bo dla mnie to wszystko było…
    Moda jest sztuką.
    Obraz, który jest prawdopodobnie najbliżej ubraniom jakiegokolwiek rodzaju – rozumiem, dlaczego uważany jest za sztukę. Jest w nim bardzo dużo rzemiosła oraz bardzo dużo nadbudowania intelektualnego. Po prostu nie mogłem znaleźć tego nadbudowania intelektualnego, jak miałem 20 lat i patrzyłem na ubrania.
    Rozumiem, ale wiesz – to jest inny kontekst życia, rozwój emocjonalny, doświadczenie. Fajnie, iż o tym mówisz w taki otwarty sposób. Ja uważam, iż moda to sztuka i ogólnie zaciera się bardzo mocno granica pomiędzy nimi. Nie będę już choćby nawiązywać do starych projektów Balenciagi, Diora czy Schiapparelli, bo myślę, iż to jest dzisiaj super oczywiste. Jest mnóstwo świetnych nowych projektantów, dopiero pojawiających się na rynku, w których jest bardzo duży potencjał. My też chcemy się pojawiać w tych kontekstach – społecznych, tak to określę – biznesowo, ale o tym wkrótce. Ci ludzie bardzo szeroko patrzą i tworzą formę… bo to o formę bardziej chodzi. Sposób użycia materiału oraz forma potrafią być bardzo zaskakujące i lekko abstrakcyjne, ale wciąż możliwe do noszenia i wkraczające chyba w ten nowy wymiar wyrażania siebie. Jesteśmy dzisiaj dużo bardziej świadomi jako ludzie, ale świadomi poprzez to, jak mocno możemy być sobą. Jak bardzo nie musisz się dostosowywać, jak ten nowy świat daje ci przestrzeń, bo po pierwsze – ulica jest naszym wybiegiem, co ukazało się naszym oczom szczególnie podczas pandemii, wszyscy chcieli doświadczyć czegokolwiek. Po drugie, moda jest ogromną wolnością, bo pozwala w jakiś sposób dać siebie poznać innym ludziom, właśnie poprzez to, co ubierasz i jak chcesz się ubierać. Więc moda to sztuka, granice się zacierają. Dotknęłabym tu technologii – naszym trzecim filarem w MODIVO jest właśnie technologia, jesteśmy fashion techem i w tym kierunku idziemy. Technologia w modzie to zakolorowywania ubrań, zmiany struktury, możliwości wyświetlania aury, albo wearfitsy czy wearable, które pozwalają nawiązać kontakt ubrania z ciałem, pokazać parametry. Są ubrania, które coś potrafią, na przykład te dla motocyklistów – pozwalają wezwać pomoc, kiedy coś się stanie. To już jest sztuka wielorako rozumiana, bardzo wielowątkowa, ma w sobie wymiar estetyczny i coś bardzo zaawansowanego. Marki typu Balmain, Gucci czy Burberry działają już w rozszerzonej rzeczywistości, można by o tym mówić cały czas. Kocham fashion tech i często na te tematy się wypowiadamy. Zobacz, co się dzieje w metaverse – Tommy Hilfiger zrezygnował z offline’owego pokazu i był tylko w tej przestrzeni. Oczywiście pojawiły się zarzuty, iż to nie jest aż tak atrakcyjne, iż za mało interakcji, ale to się będzie zmieniać. Jesteśmy dopiero na początkowym etapie, ale to jest sztuka. Ilość osób uczestniczących, grafików, CGI-owców – to jest dla mnie ogrom doświadczeń i wspaniałych rzeczy, w których mogłabym się zatopić, więc lepiej żebyśmy zaczęli inny temat, bo mogę nie skończyć.


    Jasne, ale to jest bardzo interesujący temat – myślę, iż możemy go zgłębić choćby bardziej. Pierwsze buty Gucci, na które mnie stać, to właśnie te digitalowe.
    Widzisz? Ale super! Zobacz jakie to jest doświadczenie. Ja kocham ten nowy wymiar mody, który co ciekawe, robią głównie kobiety. Nie chcę tu wymieniać wszystkich podmiotów, ale wszyscy je znamy, są ogólnoświatowe. Jest też przecież ID – tak jak normalnie, offline’owo mamy RFID, to tu masz to ID stricte przypisane, nie ma wątpliwości, kto jest twórcą. Cieszę się, iż mówisz o butach Gucci, uwielbiam te rozwiązania. Jak się czułeś, gdy sobie je kupiłeś?
    Jeszcze ich nie kupiłem…
    A, nie kupiłeś ich jeszcze!
    Na razie nie, tylko mnie stać. Wiąże je w potencjale cały czas.
    Polecam ci wydrukować coś z 3D. Projektanci dużo o tym mówią w ostatnim czasie, szczególnie młodzi – myślę, iż rynek o nich dopiero usłyszy. 3D printing dał designerom możliwość nieskrępowanego wyrażania siebie w tej sztuce, którą jest moda, wkraczając w bardzo różne obszary. Tak samo jak z rzeczami NFT. To trwa wiele godzin, dane pokazują ile drukuje się torbę czy sukienkę, to jest kosmiczny proces. Polecam wydrukować sobie chociaż małą rzecz, ja sama mam w domu dwa takie maleństwa. Nie trzeba mieć przecież od razu całego garnituru.
    Wydrukuję szalik po prostu.
    Wydrukuj!
    Wracając do sztuki i tego czy sztuka jest modą, a moda jest sztuką. W jaki sposób według ciebie moda może być sztuką w ujęciu powszednim. Na pewno nią jest w kwestii haute couture, ale zastanawiam się czy jesteś w stanie zauważyć tę sztukę w codziennych rzeczach.
    Oczywiście, iż tak. Ja bym tę sztukę trochę inaczej zdefiniowała. Popatrz, sama rola stylistek – ich zadaniem nie jest ubranie ciebie po prostu, a wystylizowanie, o tym się wciąż za mało mówi. Możesz założyć cokolwiek, ale dopiero w momencie, gdy dokładasz dodatki, które są dzisiaj takim fashion statement, specyficzne buty albo biżuterię, którą kochasz… chociaż Coco Chanel mówiła, żeby pamiętać, aby zdjąć jedną rzecz przed wyjściem z domu. Ona powiedziała też bardzo zabawną rzecz, która praktycznie co rano mi towarzyszy. Ja się nie maluję, dzisiaj wyjątkowo trochę bronzera nałożyłam… Ale Coco Chanel mówiła: „Jeżeli wychodzisz z domu niepomalowana, to widocznie myślisz o sobie zbyt dobrze”. Za każdym razem rano w lusterku śmieję się sama do siebie – okej Olka, no trudno, ale idziemy, bo po prostu tak się dobrze czuję. Ale to nie dlatego, iż o sobie dobrze myślę, jest to bardziej optymalizacja czasu, tak samo jak z włosami. Ale wracając sztuki – dla mnie sztuką w modzie jest odpowiednie wystylizowanie. Gdy wieszasz dzieła Fangora, to są one otwarte, nie ma tam ram, dzieło koresponduje z przestrzenią. Dlatego mamy kuratorów sztuki, oni układają po prostu te przestrzenie. Każde ubranie będzie na kimś wyglądać inaczej, ale nie każde ubranie będzie w danej stylizacji miało wyciągnięte to, co najpiękniej gra, jeżeli chodzi o formę, kolor czy materiał. Z jednej strony podkreśliłabym rolę stylistek, ale z drugiej strony jest ta sztuka ubierania się samodzielnie. Żebyś na tyle czuł siebie, swoje wnętrze, był w zgodzie ze sobą oraz z tym, jak chcesz się prezentować, co cię cieszy, jaki masz dzisiaj dzień, jakie masz zadanie do zrobienia – power dressing i to, co ciebie wzmacnia w ubiorze, jak chcesz się czuć, dla mnie to jest sztuką. Umiejętne dobranie swoich komponentów w sposób zgodny ze sobą, dostosowany do dnia i zadania, które masz do wykonania. Ubierasz się, uśmiechasz się do lustra i myślisz – Kuba, lubię cię.
    To mi się nie zdarza.
    Życzę, żeby się zdarzało, chociaż ci nie wierzę. Dla mnie moda jest narzędziem. Chciałabym to podkreślić, bo czasami jej to odbieramy, moda jest infantylizowana. Dzisiaj na szczęście moda zyskuje i to jest wspaniałe, ale pamiętajmy, iż jest ona narzędziem dla nas, narzędziem do wszystkiego, tak samo jak sposób żywienia. Wiesz o co chodzi, dzisiaj na początku od tego zaczęliśmy.


    Tak, to właśnie jest coś, o co cię chciałem spytać w kolejnym takim punkcie naszej rozmowy. Kiedyś ubranie służyło pewnym konkretnym celom, tak? Żeby nie umrzeć.
    Żeby ocieplić ciało, tak. Masz rację.
    Przeszliśmy od tego bardzo, bardzo długą drogę. Teraz zastanawiam się, po co nam służy ubiór. Po co się ubieramy.
    A po co ty się ubierasz?
    Ja się ubieram z wielu powodów. Dlatego, żeby podobać się płci przeciwnej, żeby się podobać sobie, żeby zaimponować innym ludziom, żeby inni ludzie nie myśleli o mnie, iż jestem niechlujny. Także z wielu powodów.
    A masz taki dzień, iż się ubierasz i nie czujesz się sobą?
    Tak, wiele razy tak jest.
    No właśnie. Myślę, iż dużo osób tak ma. Sztuka ubierania siebie pełni funkcję społeczną, nie da się wyjść nago na ulicę. Czasami jak słyszę, iż moda mnie nie dotyczy. Kuba, moda dotyczy każdego, tylko pytanie…
    Tak jak pogoda, pogoda jest zawsze.
    Wiesz, iż ja jestem osobą, która nigdy nie wie jaka jest pogoda? Wszyscy zawsze się ze mnie śmieją – Olka, ty wszystko robisz na odwrót. Faktycznie, zimą się bardziej rozbieram, a latem ubieram. Ostatnio koleżanka wzięła mój telefon, bo istotne było, jaka będzie jutro pogoda, nie pamiętam już z jakiego powodu. Powiedziała wtedy: „Boże, ja choćby nie mogę wejść na twoim telefonie w aplikację pogoda!”. Więc dotyczy wszystkich, ale widzisz czasami… ale ta moja ignorancja wynika z tego, iż ja kocham każdą pogodę. Naprawdę każdą i cieszę się, iż codziennie mogę wstać, żyć, oddychać. jeżeli więc słyszę, iż moda kogoś nie dotyczy to nie oceniam, bo jestem ostatnią osobą do oceniania, naprawdę totalnie kocham ludzi i biorę w całości, ale tak sobie myślę, iż to interesujące stwierdzenie – moda mnie nie dotyczy – a do sklepu jak idziesz? Musisz założyć t-shirt i cokolwiek, ale za każdym razem jest to jakaś prezentacja siebie. Moda służy po prostu do ubrania się, nie możesz wyjść nago i naruszyć czyichś uczuć i odczuć. To odnajdywanie siebie, zresztą nasz nowy spot o tym mówi i mam nadzieję, iż zainspiruje wiele osób. Dlatego zadałam pytanie czy nie jest tak, iż czasami nie czujesz się sobą. o ile znajdziesz ten sposób na tę zgodność – okej, to jest Kuba w środku, to jest Kuba na zewnątrz, to jest cały czas ten sam Kuba, tylko w różnych kontekstach społecznych, sytuacjach, rolach – to poznając ciebie mam możliwość wyobrażenia sobie, kogo mam przed sobą. Wiesz o co chodzi, to jest kilka sekund. O tym jest nasz nowy spot, iż każdy z nas prezentuje siebie bycie sobą, bez filtrów, bez korygowania się, bez konieczności dostosowywania się. Nie mówię o jakiejś konwencji w której jesteś, tylko iż nie udajesz kogoś innego, w bardzo łatwy sposób dajesz lustro drugiej osobie. Ktoś cię widzi, może cię dotknąć i poczuć – jego człowiek, nie jego człowiek. Za każdym razem, kiedy cię tak przysłowiowo społecznie dotyka (takie socjologiczne „głaski”, gdy mówisz dzień dobry i miłego dnia), to ten kawałek siebie przekazuję tobie. Zawsze inspirujesz się drugą osobą, wszystko inspiruje. Sposób uśmiechania, mówienia, kolor oczu, poruszające się włosy, co masz na sobie. Po prostu mam tak, iż chłonę ludzi i kocham to, bo zwykli ludzie mnie inspirują. Zobacz ile jest w tym miłości, mam totalną zajawkę na życie i cieszę się, iż żyć mogę. Do czego zmierzam – przekazujesz wzór, ktoś się inspiruje i przekazuje go dalej. Bardzo bym chciała, żebyśmy się ubierali po to, żeby znaleźć sposób na danie szansy na poznanie nas choćby tym osobom, które nas mijają na ulicy. W różnych kontekstach, w różnych momentach, w różnych porach dnia. Ubieramy się po to, żeby zrealizować pewne cele. Tak jak powiedziałeś – podobać się dziewczynom lub mężczyznom, czuć się dobrze, zrobić wrażenie czy po prostu coś osiągnąć. Rozmowy rekrutacyjne, outfit w pracy, albo momenty kiedy bierzesz ślub, rodzi się tobie dziecko – przeważnie pamiętamy, co w danym momencie mieliśmy na sobie. Ostatnio rozmawiałyśmy z Krysią Tęczą o Simple, czyli naszej marce własnej – jak go rozwijamy, w jakim kierunku idziemy. Krysia Tęczą z „Twojego Stylu”, którą serdecznie pozdrawiamy, mówi: „Olu, pamiętam, ja szłam do ślubu w sukience Simpla”. Zobacz jak strojem możesz mocno podkreślić dane wydarzenie. Ludzie przeważnie wiedzą, a czym poszedł do szkoły, w co był ubrany na studniówce, na ślubie, przy jakimś ważnym spotkaniu. Moda pełni funkcję społeczną. Stawiam na to, żebyśmy byli jak najbardziej sobą, dlatego zachęcamy, motywujemy i chcemy być tym partnerem, żeby w swobodny sposób sięgać po swoje historie. Dane pokazują, iż człowiek przeważnie obraca się wokół trzech marek różnego typu. One się zmieniają w trakcie twojego życia, ale przeważnie jesteś w stanie wymienić trzy najważniejsze dla ciebie marki i podoba ci się ich styl, konwencja. Zobacz, masz dzisiaj Versace na trzech miejscach na ciele, pewnie w większości sytuacji tak jest. Dlatego bardzo zachęcamy, żeby historie marek zgłębiać i wiedzieć, iż to jest marka dla ciebie. Te marki mają swoje statementy, my również je mamy. Dlaczego mówię o tych trzech markach? Wszystkie badania – czy sięgniesz po Price Waterhouse Cooper, czy po Deloitte’a, Google’a, WGSNa, czy szereg innych bardzo jasne pokazują, iż my głosujemy dziś portfelem. Nie chcesz być z markami, które ciebie nie dotyczą, które nie pokazują podobnej filozofii życiowej i takiego bycia na zewnątrz jak ty. Więc nie chcesz się identyfikować z marką, która – nie chcę mówić o jakimś kręgosłupie moralnym, bo to już jest za daleko posunięte – nie reprezentuje tej samej postawy. Zobacz co robi gen z, jak wygląda teraz sytuacja z CSRowymi, sustainable eco rzeczami. Każda marka ma już swoją linię eco, są brandy, które w ogóle tworzą w duchu mody zrównoważonej. Mam dzisiaj na sobie garnitur Samsøe&Samsøe, którą uwielbiam, bo to jest moda zrównoważona. Oni myślą co robią, jak robią, z jakich surowców korzystają, jak długo ten materiał przetrwa, jaki on ma zapach, strukturę, ale przede wszystkim jak mocno obciąża to środowisko i co się z nim stanie dalej. Cieszę się, iż mówi się dzisiaj w kontekście marek o tym, żeby dbać o te rzeczy, jak o drugiego człowieka. Chodzi właśnie o troskę, żebyśmy nie byli ignorantami. Bo czasami bywamy – w stosunku do ludzi, środowiska i samych siebie niestety.


    Słyszałem właśnie kiedyś o takim gościu, któremu ktoś powiedział, iż tkanina jest tak lekka i tak delikatna, iż jej po prostu nie widać, nie wiem czy kojarzysz.
    Nie…
    Król był nagi podobno.
    Słyszałam już o sytuacjach, iż ktoś żywi się światłem i kolorem, ale o niewidocznym materiale nie.
    To jest z baśni, ale możliwe, iż wydarzyło się naprawdę.
    Ja baśni nie lubię, lubię rzeczywistość. Fantastyki nie oglądam, to pewnie dlatego nie wiem.
    Ale coś jeszcze chciałem powiedzieć. W ramach kończenia, bo wszyscy mi machają, iż już stop, stop…
    Musimy kończyć? Jest tak nudno, jest tak źle, o Boże, przepraszam wszystkich…
    Niestety, tak u nas to wygląda. Chciałem po prostu zapytać, bo wiadomo iż Ty masz więcej tajemnic państwowych w sobie, niż możesz mówić, oczywiście o wszystkim nam powiesz jak już skończymy ten program…
    O wszystkim, tak! Oczywiście, o wszystkim wam powiem.
    Ale dopóki jeszcze jesteśmy na wizji, to ja bym chciał zapytać jak kreujesz markę MODIVO. Jak kreujesz to, co się pojawia. Jakimi wartościami i zasadami się kierujesz?
    Bardzo interesujące pytanie. Myślę, iż MODIVO jest dzisiaj tak autentyczne i bardzo miło kojarzone ze mną, co jest totalną nobilitacją, zaszczytem i w ogóle choćby nie mam słów, żeby opisać jak się czuję, kiedy coś takiego słyszę. MODIVO jest autentyczne, bo jest takie jak my. Wszystko co robimy, robimy z myślą o kliencie, wyobrażając sobie konkretne osoby, bo my dzisiaj wiemy dużo o swoich klientach – wiemy jak spędzają czas, gdzie pracują, ile mają lat, gdzie mieszkają. To są te podstawowe parametry, ale wiemy też co ich cieszy, co kupują, jakie mają grupy zainteresowań, iż mężczyźni kochają kupować zegarki, a panie na przykład jeździć na rowerze. Po prostu żyjemy nimi i spełniamy ich potrzeby, pod różnymi względami. To jest właśnie rozbudowywanie e-commerce’u i marki, sposobu dostawy, ceny, możliwości – wszystkiego, co wokół marki. Czemu się uśmiecham mówiąc o tym? Bo chcę odpowiedzieć na twoje pytanie. MODIVO to taki mocny kręgosłup, jeżeli chodzi o to, jak można żyć i nie marnować czasu, jak dbać i szanować siebie, jak transparentnie się komunikować. Nic u nas nie jest ubrane w jakąś strategię marketingową, w jakiś taki – przepraszam, użyję bardzo brzydkiego słowa – bullshit. Bardzo nie lubię ściemniania i sytuacji, gdy komuś wchodzi jakaś perswazja, manipulacja. Może dlatego, iż jestem medioznawcą i robiłam badania z tego zakresu: od specyfiki komunikacji społecznej w mediach, przez odpowiedzialność mediów, pracowałam też w telewizji, to… hm… widzisz już moją minę? Mnie to troszeczkę tak… no, ja się z tym nie zgadzam. Nie chciałabym, żeby człowiek słyszał coś innego, niż ktoś ma gdzieś tam w głowie. To jest myśl przewodnia MODIVO – po co my jesteśmy? Chcemy być i pragniemy być partnerem twoich wyborów życiowych, związanych właśnie z tym narzędziem, jakim jest moda. Być obok, złapać się pod rękę i powiedzieć: chodź. jeżeli potrzebujesz, mamy tu wszystko pod kątem szafy dla ciebie, na bazie twoich wyborów. Chcemy inspirować, motywować i pokazywać, iż można korzystać z różnych rzeczy, ale nie namawiać i nie sugerować, a dać narzędzia. Don’t waste my time, prawda? Dlatego chcę, żeby e-commerce dawał bardzo gwałtownie możliwość – nie dlatego, iż tak mówią raporty. Właśnie to jest chyba u nas trochę inne – powinieneś zrobić zakupy tak szybko, jak możesz, mieć hiperpersonalizację pod kątem tego, iż wiemy co lubisz. To powinno być do jednego kliknięcia, powinieneś być w jakimś programie lojalnościowym, dostawać raz na rok set rzeczy, które są totalnie pod ciebie; jaki kolor, czy krótki czy długi rękaw, jaka jest pora roku, jaki materiał, jaki rozmiar nosisz. Żebyś czuł się zaopiekowany. Chciałabym, żebyśmy byli swoistym rodzajem concierge’a – takiego, jak w luksusowych sklepach high fashion, który się tobą opiekuje, dba o twoje samopoczucie, możesz dostać wodę, szampana…
    Nie stać mnie na to, wiesz?
    Powinno cię być stać zawsze. Chciałabym, żeby zarówno e-commerce w naszym wydaniu, jak i sklepy stacjonarne, które mamy i są fantastycznym uzupełnieniem, ale też mega wpływają na doświadczenie, brand awarness i są też takim naszym wyróżnikiem na tle innych podmiotów, które działają i z którymi nie chcemy konkurować, tylko chcemy się uzupełniać, bo to klient wybiera – były właśnie taką szafą z twoimi historiami, do której sięgasz. Mamy przepiękne przymierzalnie, gdzie możesz zmienić światło, jesteś w swojej prywatnej przymierzalni, w domu – chcemy dać właśnie taki experience. Tak samo w sklepie, czyli miejscu, które pozwoli zrealizować twoje założenia, które ciebie za i jest trochę przyjacielem. Nazywam to partnerem, bo przyjaciel to duże słowo, ale przede wszystkim oszczędza twój czas, rozumie twoje potrzeby, tak jak fashion ekspert, ale też ten życiowy, bo myślę, iż o tym co jemy, jak wyglądają nasze domy, co czytamy – zresztą zobaczysz, jak to MODIVO się będzie dalej rozwijać, jakie jest spójne i zgodne z tym kręgosłupem. MODIVO ma być takie jak my, jest takie jak my i chciałabym, żeby było właśnie w ten sposób widziane, Jako podmiot, z którym możesz iść przez lata, który nic nie narzuca, a daje możliwości, inspiruje, motywuje do tego, żeby być sobą, wyrażać siebie. To brzmi trochę jak zdarta płyta, ale wciąż zbyt mało osób jest sobą, a poznasz lepiej i widzisz jaki jest, to wtedy cię w sobie rozkochuje. Miałeś pewnie wielokrotnie podobne sytuacje. Narzucamy jakieś fasady i maski, pisał o tym Gombrowicz i nie tylko – nie będę już mówić socjologicznie o Goffmanie czy innych, ale fajnie by było, gdybyśmy nie musieli ich nosić. Bardzo do tego zachęcam i to chciałabym prezentować w MODIVO, nie tylko w Polsce, ale we wszystkich szesnastu, zaraz siedemnastu krajach. O pewnych rzeczach nie mogę jeszcze mówić, ale myślę, iż miło was zaskoczymy. Chcę być z ludźmi na całym świecie, tak to dookreślę i do tego będę dążyć. Dopóki jestem zdrowa, nic mnie nie zatrzyma.
    No cóż, Aleksandra Szol jest linią prostą nieskończoną w obu kierunkach, nasz program był tylko punktami na tej linii. Na pewno jesteś w stanie jeszcze dużo dłużej mówić.
    Ja kocham ten biznes, kocham!
    Widać to po tobie.
    Dziękuję.
    Jeżeli chcecie kupić coś, co się wami zaopiekuje, to możecie skoczyć do MODIVO w takim razie. Dziękuję Ci bardzo, było mi bardzo miło.
    Dziękuję Ci, Jakubie.
    Mam nadzieję, iż wrócisz do nas jeszcze kiedyś.
    Na pewno, z przyjemnością. Cudownie się z Tobą rozmawiało i dziękuję wszystkim, którzy nas zechcieli posłuchać – mam nadzieję, iż nikogo nie zmęczyliśmy, ale to wielki zaszczyt usiąść tu z tobą, no i móc porozmawiać tak w piątek z rana. Dziękuję Ci bardzo.
    Dziękuję. I do zobaczenia!

    Fot. Marta Wojtal

    Idź do oryginalnego materiału