Albania bez biura podróży. Tak wyglądała nasza podróż przez Albanię – atrakcje, granica, SIM, noclegi, kierowcy

mynaszlaku.pl 1 miesiąc temu

Albania – państwo znajdujące się na Bałkanach w południowej Europie. Odwiedziliśmy je podczas naszej bałkańskiej przygody kilka miesięcy temu. Podsumowanie o Bałkanach pisaliśmy już na blogu, dlatego zachęcamy do przeczytania. W Albanii spędziliśmy 3 dni – byliśmy tam tylko przejazdem. Chcieliśmy, chociaż na chwilę zobaczyć jak to państwo wygląda. Wyznaczyliśmy sobie kilka miejsc, które chcemy zobaczyć.

Albania – granica z Grecją. Przejście graniczne Kakavii

Do Albanii wjeżdżaliśmy z Grecji, w której spędziliśmy o wiele więcej czasu. W pierwszy dzień mieliśmy plan, żeby odwiedzić Syri i Kalter, czyli Niebieskie Oko, a przede wszystkim kupić kartę SIM z Internetem. Na granicy nie było żadnych problemów. Pokazaliśmy dowody osobiste, dowód rejestracyjny i zieloną kartę, która jest wymagana w Albanii i Macedonii Północnej. Więcej samochodów wjeżdżało do Grecji niż do Albanii. Zobacz także nasz przewodnik po atrakcjach Grecji.

Podróż przez Albanię samochodem

Od razu po przekroczeniu granicy jechaliśmy przez góry. I tak można podsumować naszą całą podróż przez Albanię. Wszędzie widzieliśmy górskie szczyty. Mieliśmy cudowne widoki na każdym kroku. Początkowo to co chwilę się zatrzymywaliśmy, żeby robić zdjęcia. Gdy zjeżdżaliśmy do miejscowości, to musieliśmy uważać na ludzi na motorach oraz bezpańskie psy. Gdy wyjeżdżaliśmy poza miejscowość, to czasami na drodze spotykaliśmy krowy, a choćby osły i świnie.

Wjeżdżamy do miasta po kartę SIM

Kiedy wjechaliśmy do Sarandy po kartę SIM, to staliśmy w ogromnych korkach. Potem jechaliśmy ulicą jednokierunkową, to z przeciwka jechały na nas co chwilę motory. Do tego ludzie wchodzili na ulicę, a na chodnikach inni sprzedawali warzywa. Ogólnie panował ogromny chaos. Jakoś zatrzymaliśmy się w bocznej uliczce na awaryjnych i gwałtownie wyskoczyłem do salonu VODAFONE. Wiedziałem, co chcę kupić, ponieważ sprawdziliśmy ofertę operatora. Jeszcze się upewniłem w salonie, iż zależy nam najbardziej na Internecie.

Wszystko było dobrze do czasu aż nie okazało się, iż nie można płacić kartą. Musiałem lecieć gdzieś do kantoru. Tego nigdzie nie było, a nie miałem danych w telefonie, żeby sprawdzić, dlatego szukałem bankomatu. Zapytałem o ATM i był 500 metrów dalej przy promenadzie. Wypłaciłem tyle leków (waluta albańska), żeby starczyło na pakiet i ewentualnie jakieś drobne wydatki w sklepie spożywczym. Wróciłem do salonu i zakupiłem kartę SIM. Trzeba było okazać dowód osobisty. Formalności zajęły nam jakieś 15 minut.

Potem znowu w dużych korkach opuściliśmy miasto i pojechaliśmy dalej. Odetchnęliśmy, gdy wyjechaliśmy na górskie drogi. Wcześniej mieliśmy pobrane mapy offline, dlatego wiedzieliśmy, jak jechać. Najbardziej Internetu potrzebowaliśmy do kontaktu z noclegiem. O Internecie na Bałkanach pisaliśmy w osobnym wpisie, dlatego do niego odsyłamy. Gdy kupiliśmy tutaj SIM, to w każdym bałkańskim kraju mieliśmy świetny zasięg i Internet. Korzystaliśmy tylko z albańskiego numeru.

Kierowcy w Albanii

Jazda po Albanii nie sprawiała większego problemu poza terenem zabudowanym. Nikt nie trąbił, a jak trąbił to bardziej pozdrawiał, zwłaszcza gdy staliśmy na zatoczkach i oglądaliśmy widoki. Tutaj, gdzie my jechaliśmy 20 kilometrów na godzinę, bo były dziury w drodze, to Albańczycy niczym się nie przejmowali.

Myjnie samochodowe są wszędzie

Co chwilę widzieliśmy przydrożne myjnie samochodowe. Można powiedzieć, iż co kilka domów ktoś miał myjnie. I to nie takie myjnie jak w Polsce, tylko bardziej takie prowizoryczne. Widać było, iż się sprawdzały, bo dużo ludzi korzystało. Po drogach jeździły głównie Mercedesy i to takie starsze wersje.

Nocleg w Albanii

Spaliśmy w dwóch noclegach. Pierwszy mieliśmy prawie w centrum miasta w Elbasan. Był to domek za dużą bramą – tak jakby ogródek działkowy i dom. Właściciele na nas czekali. Teren cały był w kamerach i z alarmem. Drugi nocleg mieliśmy w Szkodrze. Ten już znajdował się w pobliżu zamku i meczetu. Słychać było modlitwy, a jak przyjechaliśmy to wywaliło prąd. Potem właściciel przeszedł i coś patrzył na słupy. Po 30 minutach mieliśmy prąd z powrotem. Noclegi szukaliśmy na Bookingu i miały ocenę ponad 9.5. Były na bardzo fajnym poziomie, a ceny nie były wysokie. Gdy podjechaliśmy pod ten drugi nocleg, to sąsiad wesoło nas przywitał przez bramę. A kiedy poszliśmy do sklepu z pamiątkami, to mieliśmy ostatnie albańskie pieniądze na pamiątkę. Kupiliśmy pinsa z albańską flagą, a jak Pani zobaczyła, iż Maja sobie nic nie kupiła, to dała jej małą zabawkę.

Ceny w Albanii

Byliśmy tylko w małym sklepiku po mleko i chleb. Trafiliśmy akurat do piekarni i kupiliśmy pyszny świeży chleb. Cenowo było taniej niż w Polsce. W wielu miejscach nie można płacić kartą, dlatego trzeba mieć przy sobie gotówkę.

Granica: Albania – Macedonia Północna – Albania

Tutaj na granicy było spokojnie, jedynie gdy wjeżdżaliśmy do Macedonii Północnej to dostaliśmy pytanie, czy jedziemy na stałe, czy turystycznie i na jak długo wjeżdżamy.

Atrakcje: zabytki, punkty widokowe i góry

W Albanii interesowały nas zamki, góry, punkty widokowe i atrakcje przyrodnicze. Udało się odwiedzić zamkowe ruiny, kilka punktów widokowych, interesujące Niebieskie Oko, a przede wszystkim Góry Przeklęte oraz wysokogórską przełęcz Llogara Pass. Na przełęczy dopadł nas deszcz, dlatego widoki mieliśmy nieco ograniczone. Jednak ta górska droga, którą jechaliśmy zrobiła na nas ogromne wrażenie. Przez spory czas jechaliśmy z widokiem na Morze Adriatyckie. Gdy byliśmy na Syri i Kalter to nie mieliśmy jeszcze albańskiej waluty. Spokojnie jednak można było zapłacić w euro. I też w wielu innych miejscach tak było, iż ceny były podane w euro.

Prawie zapomniałbym o jeszcze jednym bardzo ciekawym miejscu, a mianowicie o wiszącym moście, po którym niektórzy na pewno by nie przeszli. Most wisiał wysoko nad rzeką. Zobacz na ten kolor wody. Wyglądało to zjawiskowo. Mogliśmy podjechać niemalże do samego mostu. Kiedy weszliśmy na zamek w Szkodrze to akurat jakiś artysta nagrywał teledysk do swojej piosenki. Od razu z tą muzyką skojarzyła nam się Eurowizja, a iż było przed majem, to myśleliśmy, iż nagrywa do konkursu lub jakich eliminacji.

Albania – kurorty, baseny i piękne plaże

Gdy szukaliśmy informacji o Albanii to sprawdzaliśmy z ciekawości różne oferty biur podróży. Często można w ofertach znaleźć interesujące miejsca na objazdówkę i potem samemu tam pojechać. Wszędzie widzieliśmy piękne turystyczne kurorty. Tak samo było z Bułgarią. Gdy wyjechaliśmy poza miasta, to krajobraz był zgoła inny. Nam się bardziej podobał. Okazało się, iż w Albanii nie byliśmy na żadnej plaży. Wiele osób lata do Albanii samolotem i potem ewentualnie wypożycza samochód lub wypoczywa w hotelu.

Granica: Albania – Czarnogóra

Chcieliśmy wcześnie rano wyjechać z Albanii, więc już po 5 rano jechaliśmy na granicę z Czarnogórą. Tam staliśmy jakieś 30 minut. Korki były spore. Ludzie jechali do pracy, a inni przechodzili przejściem dla pieszych. To było to samo okienko tylko po dwóch stronach. Tutaj także musieliśmy pokazywać dowody osobiste. Z kontrolą nie było problemów. Gdy wjechaliśmy do Czarnogóry, to było podobnie jak w Chorwacji. O atrakcjach Czarnogóry pisaliśmy już wcześniej na blogu. Znajdziesz tam 10 ciekawych miejsc, które odwiedziliśmy.

Idź do oryginalnego materiału