Globalny trend longevity przesuwa pielęgnację włosów z kategorii estetyki do obszaru zdrowia i profilaktyki. Dziś nie wystarczy, iż po treningu po prostu opłuczemy włosy – choćby 30% chloru pozostaje na skórze i włosach, a jego destrukcyjny wpływ może utrzymywać się godzinami. TRISWIM – marka stworzona przez pływaków dla pływaków – tłumaczy, czemu neutralizacja, a nie mycie, staje się podstawą pielęgnacji po basenie i jak „atomowe nawyki” zmieniają podejście aktywnych do dbania o włosy.
Longevity w sporcie: pielęgnacja jako strategia, nie rytuał
Kiedy słowo „well-being” zaczyna oznaczać realną dbałość o zdrowie na poziomie komórkowym, pielęgnacja przestaje być dodatkiem. To zmiana, którą widać także w świecie sportu – 74% konsumentów aktywnie analizuje składy kosmetyków i tworzy nawyki, które wspierają regenerację organizmu, nie tylko poprawiają wygląd.
Pływacy, osoby trenujące na basenie, rodzice zapisujący dzieci na zajęcia – wszyscy mają do czynienia z wodą chlorowaną, która skutecznie chroni przed zagrożeniami mikrobiologicznymi, ale stanowi realne obciążenie dla skóry i włosów. Ten problem narasta, zwłaszcza przy regularnych treningach.
Chlor nie znika po wyjściu z basenu. A jego skutki realizowane są godziny
Choć „szybkie spłukanie” to podstawowy odruch po pływaniu, badania pokazują, jak bardzo jest niewystarczające. choćby 30% chloru pozostaje na skórze po zakończonym treningu, a w kontakcie z potem tworzy drażniące chloraminy.
- już 10 minut w basenie obniża warstwę ochronną skóry o 40%,
- jej regeneracja trwa ponad 24 godziny,
- chloraminy mogą utrzymywać się na włosach do 8 godzin,
- twarda woda dodatkowo potęguje przesuszenie, matowienie i łamliwość.
W efekcie włosy tracą elastyczność, szybciej się przerzedzają, a kolor (naturalny i farbowany) ulega zniszczeniu. Zwykłe spłukiwanie usuwa wodę – nie substancje, które naruszają strukturę włosa.
Neutralizacja zamiast maskowania – pielęgnacja dla świadomych
„Chlor i minerały tworzą na włosach trwały film, który nie znika wraz z wodą” – tłumaczy Dorota Łogin, kosmetolog TRISWIM.
Neutralizacja polega na chemicznym rozkładzie szkodliwych związków i ich trwałym usunięciu. Składniki takie jak EDTA, tiosiarczan sodu czy kwas askorbinowy wiążą chlor i metale, umożliwiając włosom przyjęcie składników odżywczych i rozpoczęcie procesu regeneracji.
To odpowiedź na potrzeby współczesnych użytkowników, którzy budują „atomowe nawyki pielęgnacyjne” – krótkie, powtarzalne rytuały wspierające długofalowe zdrowie, a nie jedynie natychmiastowy efekt.
Od sportowego problemu do globalnego rozwiązania
TRISWIM narodził się w odpowiedzi na realne wyzwania sportowców. Za marką stoi wieloletni pływak – i trener – który przez lata obserwował konsekwencje kontaktu z chlorowaną wodą.
„Podczas jednego ze zgrupowań zobaczyłem, jak regularny kontakt z chlorowaną wodą osłabia włosy zawodników, a u części prowadzi choćby do ich wypadania. To uświadomiło mi, iż potrzebujemy ochrony, a nie doraźnych rozwiązań” – mówi założyciel, Marcin Łogin.
TRISWIM gwałtownie stał się standardem w środowisku pływaków – w Polsce i na świecie. Produkty zostały oparte na biotechnologii sportowej, neutralizatorach chloru i składnikach wspierających mikrobiom.
Są dermatologicznie przebadane, Cruelty Free, wolne od mikroplastiku, a rekomendują je organizacje takie jak:
- Swimming Teachers Association (UK)
- United States Masters Swimming
Misja marki jest prosta: sprawić, by pływanie było w 100% przyjemne – bez podrażnień, bez „zapachu basenu”, bez kompromisów.

After-swim care 2.0 – co to znaczy w praktyce?
W świecie, w którym dbanie o ciało rozumiemy coraz bardziej wielowymiarowo, pielęgnacja po basenie nie jest już „dodatkiem”, ale integralną częścią treningu. Dla wielu osób stanowi wręcz brakujące ogniwo – między fizycznym wysiłkiem a regeneracją, która ma zabezpieczyć organizm przed przeciążeniem.
Kosmetyki TRISWIM zostały zaprojektowane właśnie z myślą o tym, by sprostać wymaganiom nowoczesnego, świadomego sportu. Ich podstawą nie jest maskowanie zapachu chloru, ale jego neutralizacja i wsparcie dla naturalnych procesów obronnych skóry i włosów. To odwrócenie dotychczasowej logiki, w której po treningu liczyło się jedynie szybkie odświeżenie, a nie realna profilaktyka.
Formuły oparte na składnikach takich jak sodium thiosulfate, EDTA czy witaminy i ekstrakty roślinne, mają za zadanie „rozbroić” to, co pozostaje na skórze i włosach po kontakcie z wodą basenową – nie tylko przywrócić im miękkość, ale zatrzymać proces, który prowadzi do przesuszenia, osłabienia struktury i podrażnień. Dzięki temu włos staje się bardziej odporny na mikrouszkodzenia, a skóra nie musi przez kolejną dobę odbudowywać naruszonej bariery hydrolipidowej.
W tym kontekście TRISWIM nie oferuje „zwykłego kosmetyku”, ale kompletną strategię after-swim – kompaktowy rytuał, który można wprowadzić po każdym treningu, niezależnie od jego intensywności. To rozwiązanie, które ma być proste, powtarzalne i skuteczne, czyli takie, które ma szansę stać się codziennym nawykiem.

Technologia, która wyszła ze środowiska sportowego
To, co odróżnia TRISWIM od wielu drogeryjnych produktów „do włosów po basenie”, to jego rodowód. Za marką nie stoi dział marketingu analizujący trendy, ale wieloletni pływak, trener i obserwator realnych problemów środowiska pływackiego.
Zauważył on, iż konsekwencje regularnego kontaktu z chlorowaną wodą nie ograniczają się do krótkotrwałego uczucia suchości – u zawodników prowadziły do łamliwości, osłabienia, a choćby wypadania włosów. Jeszcze trudniejsze było to, iż większość osób traktowała te skutki jako „normalną cenę sportu”, nie jako problem, który można realnie rozwiązać.
Ta perspektywa była punktem wyjścia do stworzenia marki, która – zamiast tuszować skutki chloru – neutralizuje je u źródła. To dlatego TRISWIM gwałtownie zdobył zaufanie środowiska pływackiego i rekomendacje organizacji takich jak Swimming Teachers Association czy United States Masters Swimming. Sportowcy chcieli rozwiązania nie jednorazowego, ale systemowego – takiego, które pozwoli trenować bez gry na kompromisach.
Sensoryka, regeneracja, bezpieczeństwo
Pielęgnacja TRISWIM opiera się na trzech filarach: skuteczności, bezpieczeństwie i doświadczeniu użytkownika. Formuły są biodegradowalne, pozbawione mikroplastiku, parabenów i silikonów, przebadane dermatologicznie, a jednocześnie sensorycznie przyjemne. Zapachy mango, ananasa, lychee czy limonki nie mają jedynie zamaskować chloru, ale przynieść uczucie świeżości, które kojarzy się z wysiłkiem fizycznym i lekkością.
To ważne, bo nowoczesna pielęgnacja sportowa nie polega na wyborze między technologią a przyjemnością. Konsumenci – coraz bardziej świadomi składu i działania produktów – oczekują połączenia jednego i drugiego. jeżeli produkt nie wspiera długofalowego well-being, przestaje mieć rację bytu.
W świecie, w którym well-being jest częścią stylu życia, a nie chwilową modą, kosmetyki after-swim stają się jednym z tych drobnych rytuałów, które robią dużą różnicę – nie tylko w wyglądzie, ale w samopoczuciu. Sport nie powinien wiązać się z konsekwencjami, które można łatwo wyeliminować.
I właśnie to proponuje TRISWIM – odciążyć ciało od pracy, którą wykonuje niepotrzebnie i dać mu szansę na regenerację tam, gdzie nikt wcześniej nie kierował uwagi. Bo pływanie może być jednym z najzdrowszych rodzajów aktywności – pod warunkiem, iż nie kończy się suchą skórą, łamliwymi włosami i zapachem, który przypomina o treningu przez cały dzień.
A nowa generacja pielęgnacji nie tylko to rozumie. Ona tworzy standard, którego wcześniej w ogóle nie było.
Artykuł partnera













