Afera woreczkowa w Tatrach. Przewodnik skrytykował turystów. "Śmierdzi uryną i odchodami"

gazeta.pl 4 godzin temu
Władza Tatrzańskiego Parku Narodowego wpadły na zaskakujący pomysł, który wywołał nie lada emocje. Chcąc zaradzić nadmiernemu zabrudzaniu środowiska, rozdają turystom specjalne woreczki na odchody. Głos w sprawie zabrał jeden z przewodników.
Tylko tego lata w okresie od lipca do sierpnia Tatry odwiedziło ponad 1,9 miliona turystów. Wiele wskazuje na to, iż w 2025 roku park idzie na rekord pod względem odwiedzających, gdyż od stycznia pojawiło się ponad 3,92 mln gości. Szacuje się, iż jeżeli pogoda dopisze, magiczna bariera 5 mln odwiedzających może zostać przekroczona. Niestety, tak duże zainteresowanie wiąże się także z problemami. Jednym z najbardziej dotkliwych jest zanieczyszczenie szlaków. I wcale nie chodzi tylko o pozostawione śmieci, ale także załatwianie swoich spraw pod krzaczkiem. Dlatego też władze parku postawiły na zdecydowane kroki, które nie każdemu przypadły do gustu.


REKLAMA


Zobacz wideo gwałtownie zmieniające się warunki w Tatrach. Najpierw śnieżyca, a potem słońce


Tatrzański Park Narodowy wprowadza woreczki higieniczne. "Bez stresu - i bez śladu"
W związku z ogromnym napływem turystów w Tatrach, z których część traktuje krzaczki jak toalety, Tatrzański Park Narodowy zaczął rozdawać specjalne woreczki higieniczne, do których można załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. W przeciwieństwie do tych dla psów mają potrójną warstwę ochronną, a w środku znajduje się specjalny wkład żelujący, którzy zatrzymuje zarówno zawartość, jak i zapach wewnątrz. Znajdziesz w nim też papier toaletowy i chusteczki antybakteryjne, czyli wszystko, czego będziesz potrzebować w awaryjnej sytuacji.
Można z niego korzystać bez stresu - i bez śladu
- przekonują w oficjalnym komunikacie władze parku, które zaznaczają, iż zadbanie o czystość Tatr jest bardzo ważne. Zaznaczają także, iż w wielu miejscach korzystanie z podobnych rozwiązań jest normą. Wystarczy, iż otworzysz worek, rozłożysz go na ziemi, załatwisz swoją potrzebę do niego, po czym zbierzesz, a przy najbliższej okazji wyrzucisz do kosza.


Przewodnik bierze pod lupę woreczki. "Kupa na kupie"
Pomysł spotkał się z mieszanymi reakcjami, dlatego niedawno wziął go na tapet przewodnik tatrzański Marcin Kijowski, który dokładnie wyjaśnił, na czym polega.
Mówiąc elegancko, Tatry są sfekalizowane ponad miarę - kupa na kupie. Ponad 5 mln turystów w Parku rocznie pozostawia sporo po sobie, a pewna część z nich robi, sami wiecie co. W efekcie w pobliżu szlaków śmierdzi uryną i ludzkimi odchodami, choć walory estetyczne są tu najmniejszym problemem. Gorzej z przyrodą
- napisał na wstępie, dodając, iż z tego powodu zdecydowanie odradza picie wody z jakiegokolwiek tatrzańskiego powodu, gdyż może być zanieczyszczony odchodami. Dlatego też pojawił się pomysł woreczków (które są stosowane m.in. w USA). Tymczasem na wieść o nich w sieci wybuchła burza, zaś ludzie zaczęli się przekrzykiwać, iż wystarczy.... wybudować więcej toalet w Tatrach.


Nie wiem, jak ci ludzie wyobrażają sobie kibelek wysoko w górach, ale może mają większą wyobraźnię niż ja
- zażartował przewodnik. W Tatrach toalety zlokalizowane są zwykle na początku szlaków oraz w schroniskach. Znajdziesz je też na łatwych trasach, takich jak droga nad Morskie Oko lub Dolina Chochołowska, gdzie w kilku miejscach postawiono toi-toie. Wyjątkiem jest też Chata pod Rysami, gdzie obok od niedawna znajduje się nowoczesna toaleta zasilana... robakami. Wcześniejsza kilkukrotnie ulegała zniszczeniu.


W dalszej części posta autor zastanawiał się, czy utrzymanie "dwójeczki" przez jakiś czas jest tak dużym problemem, choć oczywiście zaznaczył, iż zdaje sobie sprawę, ze niekiedy sytuacja jest awaryjna. Natomiast właśnie do takich przypadków powstały wcześniej wspomniane woreczki, które w tej chwili TPN rozdaje za darmo.
Rozkłada się go pod drzewkiem w ustronnym miejscu i delektując się przyrodą, robi, co trzeba. Potem pakuje się to wszystko w szczelne opakowanie - w środku jest substancja chemiczna, która neutralizuje cenną zawartość - i znosi na dół, gdzie trafia do kosza. Nie, nic nie wyłazi na zewnątrz i może leżeć obok termosa i kanapek
- wytłumaczył, dodając, iż jest to "proste jak zbieranie psiej kupy na trawniku".
Mym skromnym zdaniem o wiele też przyjemniejsze i bezkolizyjne od korzystania z tego toi-toia w Kościeliskiej na fotce, z którego wcześniej korzystało kilka tysięcy osób
- posumował.


Internauci podzieleni. "Zgłupiał do reszty"
Oczywiście post przewodnika spotkał się z mieszanymi reakcjami, zaś pod nim rozpoczęła się dyskusja, w której głos zabrali zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy woreczków. Nie brakowało także wątpliwości.
TPN od nadmiaru kasy z biletów i komercyjnej działalności zgłupiał do reszty i oderwał się zupełnie od rzeczywistości
Jakoś mnie te worki nie przekonują. Pomyślał ktoś o tym, kto ma chęć celować ów kupą do worka, a później nosić go ze sobą parę godzin?
Ciekawe, dlaczego w innych górach: Alpy, Dolomity nie ma tego problemu. A Polacy też tam bywają i jakoś wytrzymują bez robienia dwójki na łonie przyrody.
Mamy takie zagęszczenie turystów na nasze Taterki, iż uważam to za świetny pomysł
- grzmieli internauci. Co sądzisz o woreczkach na odchody w Tatrach? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału