Aby uratować nasze małżeństwo, postanowiliśmy z mężem przez miesiąc pomieszkać osobno. To była moja inicjatywa, a on od razu się zgodził. Ku mojemu zdziwieniu, choćby nie próbował ze mną dyskutować o tymczasowej separacji. Wyglądało na to, iż taki wariant mu odpowiadał. Spakował się i następnego ranka pojechał do swoich rodziców, a ja zostałam sama w naszym mieszkaniu

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Kiedy wychodziłam za mąż za Marcina, nie przyszło mi do głowy, iż kiedyś mogę poczuć zmęczenie naszym związkiem. Było mi z nim tak dobrze. Byłam dumna, iż mam takiego mężczyznę u boku. Pierwsze lata naszego życia małżeńskiego były pełne uczuć, które wypełniały mnie po brzegi. Wydawało się, iż to będzie trwało wiecznie. Marcin był troskliwy, odpowiedzialny i czuły. Łączyły nas wspólne zainteresowania – oglądaliśmy te same filmy, jeździliśmy razem na ryby. Sama starałam się być zawsze łagodna i wyrozumiała.

Ale minęło siedem lat i nagle uświadomiłam sobie, iż pragnę zmian. W naszym związku zniknęło porozumienie. Marcin nie chciał rozmawiać o problemach, unikał dyskusji o naszej przyszłości. Czułam się niezrozumiana. Pytałam go: „Co o tym sądzisz? Co się z nami dzieje?” – a on odpowiadał spokojnie, iż wszystko jest w porządku i iż przesadzam, bo mam za dużo wolnego czasu.

Nie było żadnych awantur, krzyków czy dramatów. Po prostu wieczorami siedzieliśmy obok siebie i milczeliśmy godzinami. Marzyłam o tym, by znów usłyszeć od męża, czego pragnie, co mu się podoba, o czym myśli… Kiedyś tak było. Dlaczego teraz jest inaczej?

Coraz częściej wracałam myślami do czasów, gdy mieszkałam z rodzicami. Do beztroskich chwil, gdy nie musiałam się do nikogo dostosowywać, rezygnować z drobnych przyjemności czy żyć tylko dla kogoś innego. Chciałam porozmawiać o swoich rozterkach z mamą, ale wiedziałam, iż mnie nie zrozumie. Dla niej Marcin był idealnym zięciem.

Po naszej decyzji o miesięcznej przerwie zostałam sama w naszym mieszkaniu, a on wyjechał do rodziców. Na początku byłam pewna, iż to pomoże. Ale im dłużej byłam sama, tym bardziej uświadamiałam sobie, jak bardzo kocham Marcina i jak bardzo mi na nim zależy.

Minął miesiąc, potem drugi… a on nie wracał. Znajdował różne wymówki, wciąż zostając u rodziców. W dodatku jego brat mieszkał w sąsiedztwie, a do pracy miał pięć minut pieszo, podczas gdy z naszego mieszkania codziennie stałby w półtoragodzinnych korkach.

Może jest mu tam wygodniej? Może zmęczył się mną i tam, w domu rodzinnym, czuje się spokojniej? A może… znalazł inną kobietę i nie ma odwagi mi o tym powiedzieć? Coraz częściej mam wrażenie, iż nasza przerwa była ogromnym błędem.

Co myśmy zrobili? Jak mogę go teraz odzyskać?

Idź do oryginalnego materiału