„Rozetrzyj w palcach” i „zakop w doniczce” – Aborcyjny Dream Team radzi w ten sposób, co zrobić z zabitym dzieckiem po aborcji. Przytoczony tekst pochodzi z profilu aborterek na Instagramie. Po co rozcierać dziecko w palcach? Żeby sprawdzić, czy to, co wydostało się na zewnątrz, to na pewno maleńkie ciałko.
ADT: Rozetrzyj dziecko w palcach!
W przytoczonym poście czytamy porady, od których krew mrozi się w żyłach. Aborterki instruują, jak rozpoznać swoje dziecko pośród krwi: „Spróbuj rozetrzeć w palcach. jeżeli rozciera się łatwo, to znaczy, iż to zwykły skrzep. jeżeli nie możesz rozetrzeć do końca, to znaczy, iż to zarodek”. Czy to nie brzmi jak scena z horroru? ADT porównuje ciało dziecka do „galaretki” czy „rozgniecionej truskawki”. Dlaczego używa tak dziwnych porównań? Żeby ukryć prawdę: stracisz dziecko i będziesz dokładnie widziała, iż to był maleńki człowieczek.
Co więcej, aborterki zachęcają do wysyłania zdjęć, oferując pomoc w ocenie, czy to na pewno zabite dziecko. Czy można wyobrazić sobie bardziej makabryczną „pomoc”?
Zakop dziecko w doniczce!
Kolejnym szokującym fragmentem wpisu jest rada dotycząca tego, co zrobić z ciałem dziecka po aborcji: „Wiele osób spuszcza w toalecie, inne zakopują np. w doniczkach z ziołami, by zostawić sobie na pamiątkę”. Sugestia, iż ciało dziecka to „pamiątka”, jest manipulacją, aby zbagatelizować dramat aborcji i jego konsekwencje.
Aborcyjny Dream Team radzi też, jak patrzeć na własne dziecko. Opisuje je jako „woreczek wielkości orzecha włoskiego”, „galaretkę” czy „chmurkę” – wszystko po to, aby oszukać matkę. W tekście czytamy, iż w okolicach 12. tygodnia można zobaczyć „zarys ciała”, ale trzeba je „obmyć z krwi i skrzepów”. Tymczasem już kilkutygodniowe dziecko ma wykształcone rączki, nóżki i widoczne przez cieniutką skórkę bijące serce. W 12. tygodniu od poczęcia wszystkie części ciała dziecka są już wyraźnie widoczne. Widać też twarzyczkę z oczkami i usteczkami.
Normalizacja mordowania dzieci
Aborterki opisują, jak po aborcji „kawa znów smakuje, papieros nie odrzuca, a zapachy przestają drażnić”. Tak jakby aborcja była wyzwoleniem, a nie morderstwem. Ignoruje się tu życie dziecka, ale i psychiczne i emocjonalne konsekwencje, z którymi walczy wiele kobiet po aborcji – poczucie straty, winy, depresja. Zamiast wsparcia, oferuje się im instrukcje, jak „rozetrzeć zarodek w palcach” i przejść nad tym zdarzeniem do porządku dziennego. Wszystkie te kobiety bardzo się zdziwią: rzeczywistość po aborcji nie wygląda tak kolorowo. Jest depresja, myśli samobójcze, rozpad związku z ojcem dziecka. Nie zawsze od razu, ale konsekwentnie.
Czas powiedzieć: dość!
Wpis ADT to nie tylko skandal, ale i dowód na to, jak daleko posunęły się środowiska proaborcyjne w promowaniu morderstwa. Rozcieranie dziecka palcami, pamiątka zakopana w doniczce – nie da się napisać nic bardziej odrażającego. A przede wszystkim nie da się sprzedać kobietom większego kłamstwa.
Aborcyjny Dream Team to banda oszustów, którzy realizują wyłącznie interes handlowy lobby aborcyjnego.
Tekst: Grzegorz Gielert