A zaczęło się od zwykłej bezy…

slupca.pl 1 dzień temu

Lidia Chmura z Ciążenia – właścicielka „Słodkiej chmurki” pasję do robienia tortów odkryła dzięki Pawłowi – swojemu mężowi. Na co dzień już od kilku lat oddaje się pasji cukierniczej i w każdej wolnej chwili tworzy słodkie arcydzieła. Skąd czerpie inspiracje i czy zawsze wszystko jej się udaje?

To właśnie Paweł od zawsze lubił smakołyki, a w szczególności znaną Pavlovą. Pewnego dnia Lidka zdecydowała wszystkich zaskoczyć i upiec ją sama i tak naprawdę tak zaczęła się jej kulinarna przygoda. Na odzew nie trzeba było długo czekać. Niemal od razu po umieszczeniu zdjęcia na słynnym Facebooku odezwała się znajoma z prośbą o upieczenie. – Torty dla mnie są odskocznią, takim niesamowitym spędzeniem czasu, gdzie mogę się pokazać artystycznie. Od razu przyznaję, iż jestem samoukiem. Wszystko, co pojawiło się w głowie było ćwiczone przysłowiową metodą prób i błędów. Nie mam wykształcenia cukierniczego, do wszystkiego, co w głowie się pojawiło doszłam sama. I przyznam szczerze, do wspomnianej bezy nie wykazywałam żadnych talentów plastycznych – tak rozmowę zaczyna Lidia. Profesjonalni cukiernicy swoje prace nad tortem rozpoczynają od szczegółowych projektów, rozpisując każdy etap powstawania wypieku. Lidia w tym temacie kieruje się własną wizją, spontanicznie oddając się swojemu hobby. „Słodka chmurka” powstała od jej nazwiska, a żeby je trochę osłodzić przed tym powstał akcent „słodka…”, bo przecież najbardziej o słodycz w pieczeniu chodzi.

– Wiem w momencie otwarcia swojej działalności, nie miałam wątpliwości jeżeli chodzi o nazwę – dodaje. I przyznaje jednocześnie, iż piekąc stawia głownie na smak, starając się wprowadzać je nietuzinkowe. Lidia podkreśla, iż tort zawsze może się nie udać, bez względu na doświadczenie cukiernika. Zwłaszcza, iż powstawaniu małego arcydzieła towarzyszą ogromne emocje. – Często słucham klienta i staram się dowiedzieć, czego ode mnie oczekuje. jeżeli natomiast chodzi o wygląd i estetykę to również bardzo przykładam do tego uwagę. Moje torty są głównie wypiekami artystycznymi. Mój wyuczony zawód nie ma nic wspólnego z cukiernictwem, jak wcześniej wspomniałam, wszystkiego w tym temacie uczyłam się sama. Słodkości są takim moim spełnieniem.

A dzięki kolejnym wypiekom rozwijam skrzydła, bo pomysły są naprawdę różne, po tort beczka, w kształcie torebki, tort bomba czy płonący wulkan. Przyznam, iż niektóre pomysły przyprawiają o ból głowy… Rodzi się wówczas wizja, pomysł, a efekt czasem sam mnie zaskakuje – dodaje Lidka. Pytamy więc o najbardziej wymagający wypiek. Lidka przyznaje, iż było ich naprawdę dużo. – Torty lodowe to wyzwanie. Ale jednym z takich wypieków był tort z wyciąganym plikiem pieniędzy (po wyciągnięciu topperu pojawił się rulon z pieniędzmi). To było naprawdę wyzwanie, a jednocześnie stres czy wyjdzie. To nie jest tak, iż jak pieczesz torty to każdy wypiek się udaje. Torty uwielbia, a z kolei nie mam ręki do ciasta drożdżowego, ale na szczęście jest moja mama, która w „drożdżowym” jest prawdziwą mistrzynią. Co jest dla mnie największą satysfakcją? Zapewne, jak dla wszystkich cukiernika, zadowolenie klienta i informacja zwrotna z opinią. Miałam jedną sytuację, iż klientka nie kazała pokroić gościom torta, bo dekoracyjnie chyba trafiłam w gust… Fajnie usłyszeć przy odbiorze wypieku opinię, iż to żal pokroić. Dusza i serce się wtedy radują – mówi z uśmiechem Lidka. Torty tortami, ale cukiernictwo przechodzi ogromny rozwój i rozkwit. W modzie są teraz monoporcje – czyli słynne mini deserki.

– One również skradły moje serce i bardzo lubię je robić. Wiem, iż jeżeli pojawiają się na stole, ludzie wybierają je dużo częściej niż normalne wypieki, dlaczego? Być może dlatego, iż są niewielkie, kolorowe i zwykle tajemnicą jest to, co skrywają w środku. Takim numerem 1 jest mus z białej belgijskiej czekolady z żelką malinową i ciasteczkiem brownie. Moim zdaniem sercem monoporcji jest właśnie żelka, która rozpływa się w ustach. Oczywiście to nie jest tak, iż każdy mój pomysł rodzi się tylko i wyłącznie w głowie. Pomocny jest oczywiście internet i specjalne grupy tortowe. Dużą satysfakcją jest to, iż mimo, iż jest sporo osób tortujących w okolicy, to w wielu przypadkach jest wzajemna kooperacja i pomoc ,a choćby wspólna przyjaźń. I to jest w tej cukierniczej pasji fajne – powiedziała kończąc.

Idź do oryginalnego materiału