A on od razu mi się nie spodobał

twojacena.pl 2 godzin temu

23kwietnia
Dziś wracam myślami do rozmowy z mamą, która wciąż brzmi w mojej głowie jak echo w pustym mieszkaniu.

Czyżby już chciał cię złapać? zapytała, kiedy telefon przerywał mi ciszę.
Czy to naprawdę? przytłumiona odpowiedź, a w tle słychać szelest torebki z pieniędzmi.

Mamo, nie mów, iż to tylko przypadek! krzyknęłam, myśląc o tym, jak przyznam się do tego, iż Nikodem wyższy ode mnie o głowę wciąż ma w oczach króliczki i kociaki.
Chłopcy nie podnoszą ręki tak po prostu jesteś od zacięcia, Jagodo. Gdy coś pójdzie nie tak, doprowadzisz go do białego ognia odpowiedziała Lidia, a w jej głosie było coś, co nie zostawiało miejsca na współczucie. Czułam się winna, choć nie popełniłam nic złego. Co, gdyby jednak dopadły nas konsekwencje? Czy i ona obwiniałaby mnie?

Jak mogłabym nie być wybuchowa, kiedy on wciąż gada o króliczkach i kociakach? Już od trzech lat nie słyszałam od niego takiego słownictwa! sprzeciwiłam się.
Ojej tak, aż krzyczymy na mamę odparła Lidia z lekką irytacją. Zamach to nie to samo co cios. On nie pije, nie hulak, pracuje chociaż ma charakter. Wszystko w nich jest tak, a ty też. Czy kiedykolwiek miałeś lepszych mężczyzn? Pomyśl zanim popełnisz głupie rzeczy pod wpływem emocji

Dzięki, mamo, za tę wspierającą radę odłożyłam słuchawkę.

W mojej wyobraźni manualne przemoc, zdrada i kłamstwa były nie do przyjęcia, szczególnie w małżeństwie. Nikodem miał w sobie pełen zestaw. Zdecydowałam się nie cofać, ale jego reakcje były dla mnie zagadką. Matka zdawała się reagować na moje słowa tak, jakby skarżyłam się na przeterminowany produkt w sklepie. To nie mieściło się w moim umyśle. Może po prostu wcześniej nie zauważałam wielu szczegółów.

Lidia Ivanovna przepraszam, Lidia Kowalska miała niezwykłą zdolność zmieniać buty w locie i odwracać się w trakcie skoku. Głosem mówiła jedną rzecz, a za plecami drugą. Jej uśmiech był słodki i chytry, a spojrzenie często zimne i oceniające.

Ach, jakie urocze sukieneczki! zachwycała się, gdy mała Jagoda przymierzała coś w sklepie z odzieżą.

Spojrzała na metkę, uniosła brwi w zdumieniu i od razu zmieniła zdanie.

No wiesz, przy tych twoich nogach… wydają się krótkie stwierdziła stanowczo. Lepiej poszukajmy czegoś innego. W efekcie kupiliśmy tanie, szarebrunatne, nie do końca dopasowane ubranie, ale z rabatem, a Lidia chwaliła się przy znajomych, iż udało się zrobić dobry zakup.

Niektóre mamy szyją sukienki na zamówienie na studniówkę. I to w czwartej klasie! lamentowała Lidia przez telefon. To szalone, takie pieniądze na jednorazowy wyjazd. Ja kupiłam w wyprzedaży, nie żałuję, niech chociaż coś przyda się później.

Z przyjaciółkami było podobnie. Poszłam na urodziny do koleżanki i przyniosłam kawałek ciasta. Och, Łucja to dobrą dziewczynę, rodzice mają się na dobre pomyślałam. Lidia natychmiast zmieniła buty.

Po co ci ona tutaj? Zapamiętaj: nie wpuszczaj przyjaciółek do domu! pouczała mnie. Przyzwyczaj się od dziecka. Przyjaciółki to najpierw kociaki, potem plotki za plecami albo mąż z nimi ucieknie.

Z Nikodemem było tak samo. Na początku Lidia nie aprobowała mojego wyboru.

Po co ci on? Pojawia się, znika Normalny facet tak nie zachowuje się. Czuję w sercu, iż nie jesteś jedyną w jego życiu ostrzegała.

I uwierzyłam. Nie miałam doświadczenia, a autorytet mamy zagłuszał mój własny głos.

Próbowałam zerwać z Nikodemem, ale to tylko podsyciło go jeszcze bardziej. Kilka razy zamówił kwiaty pod drzwi, innym razem sushi, a Lidia się rozgrzała.

Nie wolno takiego faceta przegapić! krzyczała, próbując złapać pałeczki do sushi. Może nie jest ideałem, ale idealnych już nie ma. Nie chcesz skończyć z trzydziestoma kotami? Chwyć byka za rogi i weź go za męża.

Słuchałam matki, bo tak była dobrą córką. Mama nie doradzała złego.

Choć już wtedy były sygnały alarmowe: zmienny nastrój Nikodema, raz czuły i kochający, po pięć minut mroczny i ostry. Zazdrościł mnie, choćby przy przyjaciółkach, krytykował moje ubrania, twierdząc, iż lubi krótkie spódniczki i szpilki. Jednak słuchałam matki i po pół roku dostałam pieczątkę w dowodzie osobistym.

Początkowo wszystko było miodem: romantyczne kolacje, piękne selfie, codzienne niespodzianki. Potem zmieniło się to.

Nikodem przestał pytać, czego chcę. Przeglądał listy zakupów i krytykował każde dodatkowe wydanie, choćby farbę do włosów. Zakazywał mi czerwonej szminki, twierdząc, iż wyglądam jak prostytutka.

Oboje pracowaliśmy, ale domem zajmowała się tylko ja. Nikodem wracał wcześniej, ale zawsze witał mnie przy drzwiach pytaniem: Co będzie na obiad? Po kolacji odwracał się i zanurzał w komputer, zostawiając stos naczyń.

Nikodemie, może umyjesz po sobie talerze? odważyłam się zapytać.
A co, nie lubisz się mną opiekować? odpowiedział.
Po prostu jestem zmęczona.
Ja też zmęczony. Pracowałem dziś.

Zostałam zdezorientowana. Ja też harowałam, ale on nie przejmował się tym. Zręcznie wzruszał ramionami, mówiąc, iż jego mama wszystko ogarnia, mimo iż ma jeszcze synów.

Czego chciałaś, kiedy wychodziłaś za mąż? zapytała Lidia, gdy narzekałam na męża. Kobieta musi radzić sobie na wszystkich frontach. To rodziny podtrzymują.

Nie zgadzałam się, ale gdy najbliżsi ludzie podzielili jedną opinię, zaczęłam wątpić w siebie.

Czas pędził nieubłaganie. Urodziłam dziecko i wszystko stało się jeszcze gorsze. Przed znajomymi wyglądaliśmy jak idealna para, w domu kłóciliśmy się o drobiazgi. Nikodem nie pomagał z dzieckiem, przekonany, iż w pierwszym roku ojciec nie musi nic robić. Zasypiał w innym pokoju, tłumacząc to krzykiem dziecka i potrzebą wstawania do pracy. Gdy budziłem się w nocy, często widziałam go nie śpiącego, ze telefonem w ręku.

Próbowałam rozmawiać, ale on odmawiał kontaktu. Mówił: Twoje emocje to twoje problemy. Coś mi nie pasuje zamknij drzwi. Ja starałam się spokojnie wyjaśnić, iż martwię się o rodzinę, a nie atakuję go.

Masz wygórowane wymagania stwierdziła Lidia, gdy znów się zwierzyłam. Co jeszcze chcesz? On pracuje, utrzymuje was, mieszkacie w jego mieszkaniu

Próbowałam siebie przekonać, iż wszystko w porządku, iż kłótnie są normalne.

Wtedy znalazłam w jego telefonie wiadomości pełne króliczków, słoneczek, kociaków cały zoo życzeń na dobry poranek i spokojną noc. Nie było dowodów na fizyczną zdradę, ale to już było zdradą dla mnie.

Nie wytrzymałam i tego samego dnia podjęłam temat.

To tylko puste frazy w chmurkach tłumaczył, iż to koleżanki, znajomi. Dlaczego się wkurzyłaś? Musisz mi ufać.

Trudno było mu ufać, gdy miał wirtualny kurhan.

Rozmowa przerodziła się w kłótnię, Nikodem wskazał mi drzwi i chwilę później zamachnął ręką. To było nie do przyjęcia, ale nie mogłam po prostu wyjść. Liczyłam na pomoc mamy, ale

No cóż, to przecież tylko wiadomości To tylko litery. Mężczyźnie po prostu potrzeba uwagi, ty cały dzień z Wiktorem. On to uzupełnia, uspokajała mnie Lidia.

Jej opinia nie zmieniła się, gdy opowiedziałam, iż prawie doszło do tragedii.

Musiałam sobie radzić sama. Kiedy przyjaciółki dowiedziały się, iż rozwodzę się, były zszokowane nigdy nie słyszały, żebym się skarżyła. Jednak okazało się, iż nie brakowało ludzi gotowych pomóc. Jedna dała mi klucze do swojego mieszkania, inna pożyczyła pieniądze, trzecia pomogła przy przeprowadzce.

Po kilku tygodniach złożyłam pozew o rozwód i uciekłam od męża. Reakcja mamy znowu mnie zaskoczyła.

No i dobrze! Ten facet to tyran od razu odrzekła Lidia. Nie spodobał mi się od razu. Pamiętasz, mówiłam, iż normalni faceci tak nie zachowują się?

Zaskoczyła mnie, bo jeszcze chwilę temu przekonywała, iż nie wolno go zostawiać, iż jest opiekuńczy i uwagny.

Mamo Czy to ty odciągałaś mnie od rozwodu?
Nie wiedziałam, iż masz kogoś, kto cię wesprze! Gdzie byś pojechała? odparła, po czym się zastanowiła. Masz mnie, oczywiście Ale nie mam miejsca, jestem już w podeszłym wieku, pomóc jako samotna matka nie dam.

Wtedy zrozumiałam, iż mama nie zmieniała buty z troski o mnie, ale dla własnej wygody. Kupowała tanie ubrania, nie wpuszczała przyjaciółek, namawiała mnie nie rozwodzić się, by nie wrócić do domu ojca z dzieckiem.

Dwa lata minęły. przez cały czas rozmawiam z mamą, ale już nie opowiadam jej o życiu i nie szukam rad. Nie odwiedzam jej, a ona nie wpuszcza mnie. Praca i pieniądze były trudne, ale dusza odczuła ulgę.

Pewnego dnia zadzwonił telefon.

Jagodo jestem rozchorowana, wirus złapałam. Nie mam leków, nie ma jedzenia. Chciałabym choć na godzinę przyjść.

Uniosłam brwi. Czy przyjść z małym dzieckiem na godzinę?

Powiedz, czego potrzebujesz, zamówię.

Cisza. Mama liczyła na inny odpowiedź.

Nie potrzebuję dostaw, odpowiedziałam lekko zirytowana. Chciałam cię zobaczyć. Może to moje ostatnie dni.
Jagodo Chętnie pomogę, ale wiesz, iż bycie samotną matką jest ciężkie. Pomóc lekami i jedzeniem mogę, ale być przy tobie wymaga zaufania, a ja ci nie ufam. Jesteś mistrzynią zmiany butów.

Mama westchnęła, zmieszała się, ale nie przekonała mnie. Od tego czasu bardzo ostrożnie wybieram, komu mogę zaufać. Staram się nie dawać się oszukać, choć serce przez cały czas czasem tęskni.

Idź do oryginalnego materiału