— A mnie to wisi! — Świetlana przeszła się po pokoju, wymachując rękami. — Mamo, ile jeszcze można wytrzymać? Moje koleżanki już się śmieją!

newsempire24.com 1 dzień temu

A mnie to wszystko jedno! Wanda przeszła się po pokoju, wymachując rękami. Mamo, ile jeszcze można znosić? Moje koleżanki już się śmieją!

Mamo, znowu cieknie! Znowu! wrzasnęła Wanda, wybiegając z łazienki z mokrymi włosami i ręcznikiem w dłoniach. Mówiłam, iż z tym mieszkaniem coś jest nie tak!

Cicho bądź! Sąsiedzi usłyszą! syknęła Danuta Kowalska, rzucając ścierkę i biegnąc do córki. Gdzie cieknie?

Wszędzie! Z kranu, z prysznica, a spod umywalki już kałuża! Wanda wymachiwała rękami, rozpryskując wodę po korytarzu. Mówiłam! Mówiłam, iż nie trzeba było pakować się w tę ruderę!

Danuta w milczeniu weszła do łazienki, spojrzała na wodę rozlewającą się po podłodze i ciężko opadła na stołek. Miesiąc temu przeprowadziły się do tej dwupokojowej kawalerki w centrum Krakowa, sprzedając swój dom na przedmieściach. Wydawało się, iż życie wreszcie się ułoży blisko do pracy, sklepów, przychodni. A teraz…

Mamo, czemu siedzisz? Trzeba coś zrobić! Wanda stała w drzwiach, otulona w szlafrok.

A co mam zrobić? zmęczonym głosem powiedziała Danuta. Hydraulika wzywać? Znów na swój koszt? Już trzeci raz w tym miesiącu.

Może porozmawiajmy z właścicielką? Niech ona płaci, to jej mieszkanie!

Już rozmawiałam. Mówi, iż to nasza wina, iż nieumiejętnie korzystamy z instalacji. Jak można nieumiejętnie odkręcić kurek? Danuta wstała, zaczęła zbierać wodę ścierką. Idź jeść śniadanie, spóźnisz się do pracy.

Jakie śniadanie? Nasza kuchenka znowu nie działa! oburzyła się Wanda. Wczoraj cały wieczór się męczyłam, ledwo kaszę ugotowałam. A dziś w ogóle się nie włącza.

Danuta tylko westchnęła. Kuchenka rzeczywiście kaprysiła od pierwszego dnia, ale właścicielka, pani Zofia Nowak, zapewniała, iż jest sprawna, tylko trzeba się przyzwyczaić. Przyzwyczaić do tego, iż palniki zapalają się raz na pięć prób, a piekarnik działa, kiedy ma na to ochotę.

Dobrze, pobiegnę do Jadzi, poproszę, żeby zagotowała wodę burknęła Wanda, wciągając dżinsy.

Nie biegaj do sąsiadów! zatrzymała ją matka. I tak już wstyd. Wczoraj u Jadwigi prosiłyśmy o masło, przedwczoraj o sól. Pomyślą, iż jesteśmy żebraczkami.

To co? Mamy iść głodne do pracy?

Danuta spojrzała na córkę i poczuła, jak w gardle ściska ją znajoma gula. Po co zgodziły się na tę przeprowadzkę? W swoim domu problemów było mniej, żyły spokojnie, nikomu nie zawracały głowy. A tu każdego dnia nowa niespodzianka.

Wanda wyszła do pracy głodna i wściekła, a Danuta została, żeby uporać się z potopem w łazience. Wytarła wodę, spróbowała dokręcić kurki bezskutecznie. Cienka strużka wciąż sączyła się spod zaworu.

Telefon zadzwonił, gdy właśnie zamierzała zadzwonić po hydraulika.

Danuta Kowalska? To Zofia Nowak. Jak tam, nie narzekacie?

Właśnie… ostrożnie zaczęła Danuta znowu mamy problem z hydrauliką…

Znowu? przerwała właścicielka. Co wy tam robicie z moim mieszkaniem? Mówiłam, trzeba ostrożnie!

Nic nadzwyczajnego. Po prostu odkręcamy i zakręcamy kurek, jak należy.

To po co co tydzień wzywać hydraulika? Może coś zniszczyłyście? Ciężkie rzeczy upuściły?

Danuta zacisnęła usta. Nic nie upuściły, po prostu mieszkanie okazało się w znacznie gorszym stanie, niż przedstawiła je pani Zofia podczas oględzin. Wtedy wszystko działało, woda leciała, kuchenka paliła się równo, gniazdka nie iskrzyły. Teraz codziennie nowa niespodzianka.

Pani Zofio, może jednak pośle pani majstra? Bo już nam głupio…

Jakiego majstra? Same jesteście winne! Przecież ostrzegałam, iż instalacja stara, trzeba delikatnie!

Ale w umowie jest napisane, iż wszystko sprawne…

Sprawne, sprawne! Tylko ręce macie nie te! warknęła pani Zofia i rzuciła słuchawkę.

Danuta powoli odłożyła telefon i rozejrzała się. Mieszkanie rzeczywiście było w centrum, jasne, z wysokimi sufitami. Ale z każdym dniem było jasniejsze, iż to tylko pozory. Instalacja elektryczna stara, rury zardzewiałe, okna nie domykają się szczelnie, a o remoncie właścicielka słuchać nie chciała.

Na obiad wróciła Wanda, pochmurna jak noc.

No i co? Coś naprawili? zapytała, rzucając torbę na podłogę.

Gdzie tam. Właścicielka twierdzi, iż same jesteśmy winne.

Winne? Czego? poderwała się córka. Tego, iż jej mieszkanie się sypie?

Wanda, nie krzycz. Ściany cienkie, sąsiedzi usłyszą.

A mnie to wszystko jedno! Wanda przeszła się po pokoju, wymachując rękami. Mamo, ile jeszcze można znosić? Koleżanki już się śmieją! Mówią, iż żyję jak Cyganka raz wody brak, raz prądu, a kuchenka to w ogóle kaprys!

Twoje koleżanki niech lepiej się zamkną mruknęła Danuta. Ich rodzice kupują mieszkania, a nie wynajmują.

To może i my kupmy? nagle zaproponowała Wanda. Zostały pieniądze za dom, dołożymy trochę…

Jakie pieniądze? zdziwiła się matka. Przecież prawie wszystko poszło na twoje leczenie.

Wanda zamilkła. Operacja rzeczywiście kosztowała majątek, i właśnie dlatego zdecydowały się na przeprowadzkę bliżej szpitala. Myślały, iż wynajem to rozwiązanie tymczasowe, na czas rekonwalescencji. A wyszło, iż wpadły w pułapkę.

Może poszukamy innego mieszkania? niepewnie zaproponowała Wanda.

Za co? Danuta wskazała na stół, gdzie leżały rachunki. Patrz. Prąd, woda, czynsz, twoje leki. Ledwo wiążemy koniec z końcem.

Wanda podeszła, przejrzała papiery i gwizdnęła cicho.

O rany! Nie wiedziałam, iż tak drogo…

Nie musiałaś wiedzieć. To moja sprawa. Danuta zebrała rachunki w stosik. Teraz rozumiesz,

Idź do oryginalnego materiału