Dramatyczny wieczór w centrum handlowym. Śnieg sypał gęsto, gdy Magda wyszła z biura i podeszła do swojego samochodu. Maszyna była pokryta białym puchem. Wsiadła, włączyła ogrzewanie, a potem wyczyściła szybę przednią.
Ruch uliczny był męczący – światła, korki, wszyscy spieszyli się przed świętami. Minęła galerię i postanowiła skręcić, by przeczekać godziny szczytu. Ale parking też był pełny.
Wtedy w lustrze zobaczyła światła – ktoś wycofywał się, ustępując jej miejsce.
W galerii tłumy, gorąco, duszno. Magda rozpięła płaszcz, odsunęła szalik i ruszyła między półkami. Oczy bolały ją od migających lampek i kolorowych ozdób. Wrzucała do koszyka bombki, srebrne renifery na choinkę, ręczniki z Mikołajem…
„Później się zastanowię, komu co dać.”
Stanęła w kolejce do kasy, coraz bardziej zmęczona hałasem.
— Magda!
Nie zareagowała od razu.
— Kowalska!
Dopiero wtedy się zatrzymała. Ludzie mijali ją, potrącając. Odwróciła się, szukając wzrokiem osoby, która ją woła.
— Cześć, Magda — usłyszała tuż obok.
Mężczyzna w znoszonej kurtce, w czapce nasuniętej na czoło. Brakowało mu przedniego zęba.
— Nie poznajesz? — zapytał. — A ja ciebie od razu. Wyglądasz na milion.
Coś w jego głosie wydało jej się znajome.
— Chodziliśmy do jednej klasy — przypomniał.
— Krzysztof?! — wykrzyknęła. Chciała zapytać, co się z nim stało, ale się zawahała.
— No ja — uśmiechnął się szeroko, znów pokazując brakujący ząb. — Zmieniłem się?
— Tak… Co się z tobą dzieje?
— Długo opowiadać. Może usiądziemy? Tam jest kawiarnia.
Nie mogła oswoić się z jego widokiem. To był Krzysiek, w którym była zakochana w liceum. A teraz wstydziła się stać obok niego.
— Nie mam czasu — powiedziała, unikając jego wzroku.
Ale w jego oczach była taka nadzieja…
— Tylko na chwilę — uległa w końcu.
W kawiarni zajęli stolik w kącie. Kelner przyniósł menu. Krzysztof przełknął ślinę, przeglądając kartę.
— Dla mnie kawa — rzuciła Magda.
— A ja… — wymienił gwałtownie kilka dań. Kelner spojrzał na nią pytająco. Skinęła głową.
— Często tu jem — powiedział Krzysztof, gdy kelner odszedł.
— Pracujesz tu?
Skinął głową. Wstyd mu było.
— A ty zostałaś lekarzem, tak jak chciałaś?
— Pamiętasz? — zdziwiła się. — Tak, endokrynologiem.
— Prezenty dla męża i dzieci kupiłaś? — wskazał na torbę.
— A ty? Żonaty?
— Byłem. Z Anetą. Pamiętasz ją? To przez nią tak skończyłem.
Magdzie ścisnęło się serce.
— Wtedy byłem głupi. A ty… ty mi się podobałaś — dodał cicho.
*”I ty mnie”* — pomyślała.
Kelner przyniósł zamówienie. Krzysztof jadł łapczywie. Magda odwróciła wzrok.
— Co się stało? — spytała, byle szybciej skończyć tę rozmowę.
Opowiedział o małżeństwie, firmie, która upadła, długach, rozwodzie. O tym, jak ojciec zmarł na zawał.
— ZaczOdeszła szybko, nie oglądając się za siebie, ale przez całą drogę do domu myślała o tym, iż los mógł być zupełnie inny, gdyby tylko wtedy, przed laty, odważyła się powiedzieć mu jedno szczere słowo.