Nadzieja wyszła ze sklepu i schodziła po schodach, gdy nagle zatrzymał się przed nią czerwony samochód zagranicznej marki. Wysiadła z niego młoda kobieta. Podmuch wiatru uniósł falbanę jej sukienki, a kosmyk włosów zasłonił jej twarz. Kobieta odgarnęła włosy, przygasiła sukienkę i minęła Nadzieję bez słowa.
– Lena?! Lenka! – zawołała za nią Nadzieja.
Lena odwróLena odwróciła się, przez chwilę szukała wzrokiem, kto ją wołał, aż w końcu zatrzymała wzrok na Nadziei, uśmiechając się lekko, jakby dopiero teraz ją rozpoznała.