Na Atlantyku szaleją dwa huragany: Humberto i Imelda. Mogą nieść za sobą wiatr osiągający choćby 130-140 km/h. Choć do samego wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych nie dochodzą, to powodują gwałtowne sztormy i wysokie fale, które rozbiją się na lądzie.
9 domów w 96 godzin runęło do oceanu
Skutki tych zjawisk są szokujące. W ciągu ostatnich 96 godzin w Karolinie Północnej na Outer Banks runęło do oceanu 9 domów. "Erozja wybrzeża pochłania całe dzielnice" – czytamy w opisie pod filmami z tych zdarzeń.
Jak podają tamtejsze media, w sumie osiem budynków zawaliło się w pobliżu Buxton, a jeden – jeszcze w piątek wieczorem – w pobliżu Rodanthe. Region ten jest podatny na silne sztormy. Od 2020 r. zawaliło się tam 20 domów.
Na szczęście podczas ostatnich zawaleń nikt nie ucierpiał, bowiem budynki od dawna są niezamieszkałe. Mimo tego mieszkańcy okolicznych miejscowości z przerażeniem i smutkiem patrzą, co żywioły robią z budowlami. Jak czytamy w niektórych relacjach, świadkowie są "załamani i sfrustrowani".
Obecnie na miejscu pracują mężczyźni, którzy sprzątają powalone domy. Służby ostrzegają jednak, iż możliwe są dalsze zawalenia, dlatego turyści powinni unikać kontaktu z wodą.
Przypomnijmy, iż Outer Banks w Karolinie Północnej, to wąski pas wysp stanowiący najdalej na wschód wysuniętą część stanu. Każdego roku jest nawiedzany przez liczne sztormy i huragany, w wyniku których domy nad brzegiem oceanu zawalają się do morza i zalewają autostradę nr 12, która biegnie wzdłuż wysp.