Wiedziała, iż jeżeli zaraz czegoś nie zrobi, to zacznie panikować. Nie lubiła utraty kontroli, a tu doświadczała tego w pełnym wymiarze. Mierzyła się z czymś, czego nie była w stanie ogarnąć rozumem, a jeżeli nie mogła tego zrozumieć - to w jaki sposób miała z tym walczyć? Może wcale nie powinna traktować tego jako walkę? Była to jednak naturalna reakcja organizmu, który chciał się bronić przed nieznanym.
Bardzo starała się to ukryć, ale Hazel chyba już znała ją na tyle, by wiedzieć, iż Naomi balansuje na krawędzi komfortu. - Jeśli Pogranicze wybiera... To dlaczego mnie? - Zapytała, ale w jej głosie nie było nadziei na to, iż Hazel jej odpowie. Naomi przestała z tym walczyć. Pogodziła się z tym, iż kobieta odpowiada jej zagadkami, poszlakami, unika prostych odpowiedzi, które może pozwoliłyby poczuć się Naomi pewniej. Być może umiałaby odczytać ukryte w tych słowach drugie dno, gdyby nie była taka przytłoczona tą sytuacją. Działo się za dużo, za szybko. Jak w koszmarze, z którego nie można się wybudzić.
- Będę z tobą szczera, Hazel. Nie wiem, czy jestem na to gotowa. Żeby zobaczyć to "więcej", o którym mówisz... - z jednej strony tego chciała, bo byłaby to przecież odpowiedź na jej wszystkie pytania. Z drugiej strony - bała się. Po prostu. Może wcale nie była odpowiednią osobą. Może Hazel popełniła błąd, chcąc odkryć przed nią to miejsce. A może widziała w niej coś, czego Naomi sama nie była jeszcze świadoma.
- Czemu mam wrażenie, iż nie dajesz mi wyboru? - Zapytała, co mogło zostać odebrane jako skarga, ale było wypowiedziane raczej z przekorą. Gra, o której wspomniała Hazel, była jeszcze bardziej zawiłym konceptem niż wszystko, co Naomi usłyszała dotychczas. Podział na ofiary i graczy brzmiał jak ostrzeżenie, ale Hazel zdawała się oczekiwać, iż Naomi z nią zagra. Cokolwiek to miało oznaczać.
Przygryzła wargę i spojrzała w bok, gdzie tafla lodu odbijała rozproszone światło. Lśniła niczym wspomniane lustro, jakby faktycznie miała moc pokazania czegoś więcej niż tylko sylwetek przemykających po jej powierzchni. Odwróciła wzrok z powrotem na kobietę stojącą tuż obok. Hazel była spokojna. Aż za spokojna. Jakby każdy element tej układanki, choćby strach Naomi, był czymś, czego Hazel się spodziewała. - Wiesz, co jest najgorsze? - odezwała się po chwili. - Że ja naprawdę... chcę ci zaufać. Ale wszystko, co robisz, sprawia, iż zaczynam wątpić, czy powinnam - po raz kolejny zdobyła się na szczerość, nie wiedząc, jak zostanie odebrana. Brzmiała przecież, jakby chciała się wycofać. Uciec jak wszyscy inni, dokładnie tak, jak spodziewała się tego Hazel i o czym wspominała już wielokrotnie; iż wszyscy ją zostawiają, gdy poznają prawdę.
Naomi westchnęła i spojrzała gdzieś ponad ramieniem Hazel, w głąb Pogranicza, jakby tam szukała odpowiedzi. Czuła chłód powietrza na policzkach, drżenie w łydkach od napięcia mięśni, a jednak jej wnętrze pulsowało ciepłem, którego nie potrafiła nazwać. Sunęła przed siebie po lodowisku, starając się dotrzymać tempa swojej towarzyszce.
- Wiesz, miałam już w życiu momenty, kiedy ktoś inny decydował za mnie - powiedziała, powoli, jakby każde słowo było ciężarem. - I zawsze źle się to kończyło. Dlatego teraz... nie mogę pozwolić, żeby historia się powtórzyła - Mówiąc to, odważyła się zajechać jej drogę, tak, by tamta musiała się zatrzymać i spojrzeć jej w oczy. - Jeśli mam grać, to na własnych zasadach - dodała, wraz z tymi słowami odczuwając przebłysk ulgi, związany z chwilowym odzyskaniem kontroli. choćby jeżeli była ona złudna.
Nie miała pojęcia, jak Hazel odbierze jej słowa. Czy potraktuje to jako zgodę, czy może prowokację. Nie miała czasu, by dobrze przemyśleć swoje słowa, ale miała wrażenie, iż nie mogła dłużej milczeć.
@Hazel Judy Pearson
Statystyki: autor: Naomi Eaton — 23 wrz 2025, 21:53