Gdy Hazel prowadziła jej dłoń po swoim ciele, Naomi poczuła pod palcami nie tylko ciepło, ale także blizny. Wyraźne ślady przeszłości, które mówiły o bólu i cierpieniu, jakiego doświadczyła. Uważnie śledziła je wzrokiem, jednocześnie badając palcami ich fakturę w stopniu, w którym zdecydowała o tym artystka. Nie były to jednak blizny, które odpychały. Dla Naomi były one niemym świadectwem siły Hazel, jej walki i tego, co przeszła, cokolwiek to było. To było jak niezamierzony gest zaufania, odsłonięcie czegoś, co do tej pory Hazel starannie ukrywała. Naomi wiedziała, iż dla Hazel to była ogromna odsłona, wystawienie się na ryzyko odrzucenia. To, co z początku wydawało się grą, flirtem, nagle nabrało zupełnie innej głębi. Przez chwilę choćby było jej wstyd, iż zmusiła ją do takiego obnażenia się. Nie powinna była naciskać na coś tak intymnego. Czuła ciężar tego, co Hazel przed nią odkrywała. Słowa kobiety, iż nie umie pięknie mówić, brzmiały teraz jak wyznanie, którego Naomi nie mogła zignorować.
Zrozumiała, iż w tej chwili słowa mogły być zbędne. To było coś, co musiała przyjąć w pełni, bez pytań. To, co Hazel jej ofiarowała, było aktem odwagi, odsłonięciem się w sposób, który był znacznie bardziej intymny niż pocałunek czy dotyk.
Spojrzała Hazel w oczy, szukając potwierdzenia, iż to, co czuje, jest realne. Jej wzrok natrafił na niepewność, lęk, ale także coś jeszcze – może nadzieję, iż zostanie zrozumiana, iż nie zostanie odrzucona.
Naomi delikatnie przesunęła palcami po jednej z wyraźniejszych blizn, znajdującej się tuż przy obojczyku Hazel. Palcami dotknęła miejsca, gdzie skóra była wyraźnie zgrubiała, a pod palcami wyczuła twardość, jakby ciało wyryło sobie pamiątkę po dawnym bólu.
- Czuję to - powiedziała szeptem, a jej ton głosu pozostawał tak samo ciepły jak przedtem. Wciąż nie odsuwała ręki. Wręcz przeciwnie, pogłębiła gest, obejmując Hazel ramieniem i przyciągając ją do siebie jeszcze bliżej. Nie chciała, by Hazel czuła, iż jej blizny są jakąkolwiek przeszkodą. Chciała pokazać jej, iż to, co przeszła, nie jest ciężarem, który teraz musiała nosić sama. I choć nie mogła odjąć jej tego bólu, mogła zaoferować coś innego – przestrzeń, gdzie Hazel mogła być sobą, bez konieczności ukrywania czegokolwiek.
Zupełnie nie spodziewała się pocałunku, który nastąpił parę chwil później. Nie w tamtym momencie. Poczuła, jak jej własne serce przyspiesza, z emocji, które zaczynały w niej narastać. Delikatnie przesunęła dłonią po ramieniu Hazel, po jej karku, po policzku, aż w końcu zatrzymała ją na jej wargach. Hazel była blisko, zaledwie na odległość oddechu, ale Naomi nie chciała teraz rzucać się w wir emocji. Zamiast tego powoli przybliżyła swoje usta do jej ust, niepewnie, jakby dając jej jeszcze jedną szansę na wycofanie się. Pocałunek był delikatny, subtelny, pełen niepewności, ale i czułości. Był to gest, który miał wyrazić więcej niż słowa, więcej niż te wszystkie półprawdy, które do tej pory krążyły między nimi.
Oddaliła się tylko na chwilę, by spojrzeć Hazel prosto w oczy, chcąc zobaczyć, co tam teraz było. - Wiesz, iż nie musisz się przede mną bronić? Możesz być sobą. Z tym wszystkim, co przeżyłaś - powiedziała, składając jej swego rodzaju obietnicę. Może i trochę przypominała anioła, któremu daleko było do mroku, ale jednak widziała w swoim życiu wystarczająco wiele i nie sądziła, by cokolwiek skrywało się za bliznami Hazel, miało ją przestraszyć.
Znowu musnęła palcami jej kark, pozwalając, by ciepło jej dotyku przekazało to, czego słowa już nie mogły wyrazić.
- Nie mam pojęcia, co się spotkało. Ale nie muszę tego wiedzieć, jeżeli nie jesteś gotowa o tym mówić. To też jest w porządku - zapewniła ją, nie chcąc, by tamta czuła się teraz zobowiązania do tłumaczenia się z tych wszystkich śladów na swoim ciele. Chciała, by poczuła się bezpiecznie. Wydawało jej się, iż właśnie tego teraz potrzebowała.
@Hazel Judy Pearson
Statystyki: autor: Naomi Eaton — 15 paź 2024, 23:46