- Wszystko zaczęło się jeszcze za czasów pandemii. Ważyłam wtedy ponad 124 kg i ledwo mieściłam się w ubrania o rozmiarze 48. Nie mogłam patrzeć na swoje ciało, a do tego dochodziły także problemy z kolanami, kręgosłupem i wątrobą. Doszłam do ściany - dodaje Kelly cytowana przez portal mirror.co.uk. Punktem zwrotnym w jej życiu było odejście partnera.
REKLAMA
Zobacz wideo Coraz więcej osób stosuje popularny lek na cukrzycę, by schudnąć. Nasz ekspert: Szukają drogi na skróty, a jej nie ma
"Zrobiłam to dla swoich dzieci. Nie chciałam, by wstydziły się matki"
- Jestem fryzjerką, która pracuje w systemie zmianowym. Często miewam popołudniowe zmiany. Rano zaprowadzam córki do szkoły, potem gwałtownie ogarniam dom i pędzę do pracy, gdzie przyjmuje klientów. Nie miałam czasu w to, by zjeść kanapkę, czy w spokoju napić się herbaty. gwałtownie przytyłam i zrobiłam się naprawdę ogromna. Ważyłam ponad 120 kg - wspomina kobieta. - Moje porcje prawdopodobnie mogłyby nakarmić dwie osoby. jeżeli miałam jeden zły dzień, zamieniał się w zły tydzień, a potem w zły miesiąc. Opuszczałam śniadanie i między klientami wychodziłam do McDonalda. Wieczorem byłam zbyt zmęczona, żeby gotować, więc kończyłam na kebabach - dodaje.
Momentem przełomowym stały się dla niej problemy ze zdrowiem. - Cały czas miałam okropne bóle kolan i pleców. Ledwo mogłam chodzić, nie mówiąc już o bieganiu za dziećmi - byłam naprawdę nieszczęśliwa - opowiada Kelly. W 2020 roku, w czasie lockdownu, kiedy związek kobiety rozpadł się, ona wtedy postanowiła "posklejać swoje życie na nowo". - Nie było to łatwe, ale wyglądałam i czułam się okropnie. Zrobiłam to nie tylko dla siebie, ale również dzieci. Nie chciałam, by wstydziły się matki - dodaje. W swoim życiu wprowadziła więc jeden istotny nawyk, a potem, jak sama przyznaje, "było już z górki".
Cel: 10 tysięcy kroków dziennie
Kelly zaczęła od bardzo prozaicznej zmiany. Postanowiła wszędzie chodzić piechotą i robić 10 tys. kroków dziennie. - Nie oszukujmy się, efektów nie było widać od razu. To był proces, który trwał, ale wprowadzenie tego jednego nawyku, było niczym kropla drążąca skałę. Z osoby otyłej, stałam się fit mamą, która każdą wolną chwilę poświęca na aktywność fizyczną - zaznacza kobieta.
O swojej przemianie opowiada również na Tik Toku, gdzie wstawia filmiki pokazujące, jak bardzo zmieniło się jej ciało. - Ja też była tą mamą, co smutki zajadała burgerem i zamiast krótkiego spaceru, wszędzie jeździła autem - mówi w jednym z filmów.
Oprócz codziennego spacerowania mama dwójki dziewczynek zmieniła również swoją dietę. Zaczęła przygotowywać posiłki na cały nadchodzący tydzień i monitorować spożycie kalorii. - Jadłam całkiem sporo, ale były to posiłki zbilansowane o mniejszej kaloryczności, co też przełożyło się na moje zdrowie i lepsze samopoczucie - zaznacza. - Tu nie ma drogi na skróty, ale tę walkę warto podjąć - dodaje.