Paweł i Kamila Florczak prowadzą bloga readyforboarding.pl, na którym od lat dokumentują rodzinne podróże po Polsce i świecie. Na Instagramie śledzi ich 104 tysiące obserwujących. Ostatnio jednak na profilu pojawił się materiał zupełnie inny niż zwykle. Zamiast relacji z wyprawy, widzowie zobaczyli, jak wygląda pobyt w uzdrowisku. - Cześć, nazywam się Paweł i mam 39 lat, jeszcze, i pojechałem do sanatorium na trzy tygodnie - słyszymy na początku.
REKLAMA
Zobacz wideo Byliśmy na Jarmarku Bożonarodzeniowym w Krakowie. Ceny? Zobaczcie sami
Jak wygląda pobyt w sanatorium? "Tu jest pusto, nikogo nie ma"
Paweł udał się na trzytygodniowy turnus do sanatorium w Krynicy-Zdroju, nazywanej "perłą polskich uzdrowisk". Miejscowość słynie nie tylko z malowniczych górskich krajobrazów, ale także z licznych atrakcji, leczniczych adekwatności wód mineralnych oraz wyjątkowego mikroklimatu. To więc doskonały kierunek na pierwszy taki pobyt. Jak wygląda dzień przeciętnego kuracjusza?
39 lat i… po raz pierwszy w życiu pojechałem do sanatorium. Sam. Na trzy tygodnie. Tak, dobrze czytasz - żona z trójką dzieci i psem w domu, a ja tu ćwiczę, pływam, jem trzy posiłki dziennie i próbuję zrozumieć zasady życia pensjonariusza
- napisał w opisie. Zdradził, iż dzień zaczyna dosyć wcześnie. Musi wstać około godziny 7 rano i udać się na pierwsze zabiegi, czyli ćwiczenia na sali gimnastycznej. Po około 25 minutach przychodzi pora na śniadanie, podczas którego Paweł docenił możliwość wyboru wersji wegetariańskiej. Po posiłku rusza na krótki spacer po mieście. - Czyż nie uważacie, iż Krynica jest piękna? Bardzo wiele ciekawych budynków - zauważył. Trzeba też załatwić sprawy praktyczne: wykupić w urzędzie miasta abonament parkingowy. Koszt? Sto złotych za trzy tygodnie.
W drodze powrotnej do sanatorium obowiązkowym punktem jest pijalnia wód. Paweł zauważa, iż na deptaku panuje zaskakująca cisza. - No i powiedzcie mi, gdzie ci wszyscy pensjonariusze? Tu jest pusto, nikogo nie ma - powiedział. Oczywiście nie brakuje też chwili na pamiątkowe zdjęcie pod świąteczną choinką i rzut oka na Górę Parkową.
Co ludzie robią w sanatorium? "Będą mnie pieścić prądem"
Po spacerze czas na kolejne zabiegi. - Uwaga, będzie niebezpiecznie, będą mnie pieścić prądem - mówi z humorem Paweł. Zabieg ma pomóc na ból pleców, choć trwa zaledwie dziesięć minut. Potem szybki obiad, w tym pyszna zupa, dostępna również w wersji bezmięsnej.
Wieczorem znów wybiera się do miasta, które o tej porze zdecydowanie bardziej tętni życiem: pojawiają się stragany i typowe sanatoryjne klimaty. Następnie Paweł zaprasza swoich obserwatorów w małą podróż w czasie - wjazd zabytkową kolejką linowo-terenową na Górę Parkową. Jak czytamy na stronie krynica.pl, to pierwsza tego typu kolej w Polsce, która działa od 1937 roku. Na górze czeka Park Światła, w którym można nie tylko podziwiać iluminacje, ale także posłuchać towarzyszącej im muzyki. Miejsce robi ogromne wrażenie.
Po krótkim zwiedzaniu czas wracać. Szybki zjazd kolejką, spacer do sanatorium, przebranie się i zejście pięciu pięter w dół na kolację. Paweł liczył jeszcze na wieczorny dancing, ale, jak przyznaje, przyszedł chyba w nieodpowiednim momencie, bo zabawy nie zastał. Zatem pozostało już tylko położyć się spać i nabierać sił na kolejny dzień turnusu. Byłeś/aś kiedyś w sanatorium? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
