Jestem w 3 trymestrze ciąży, z każdym dniem coraz większa, nabieram wody, puchnę. Już nie tyko palce dłoni mam spuchnięte ale i twarz, stopy, a moje szczupłe kostki już nie wyglądają dobrze. Nie jestem w stanie ubrać żadnych jesiennych botków zapinanych na zamek :( Nie czuję się atrakcyjna ale muszę to jakoś przetrwać, najważniejsze iż Kornelka jest zdrowa, prawidłowo się rozwija, a ja po porodzie stracę tą całą wodę, którą teraz magazynuję niczym wielbłąd.
Do rozwiązania uszyję może jeszcze tylko jedną sukienkę. Początkowo chciałam uszyć coś do karmienia ale uznałam iż to bez sensu, przecież nie wiem jak zmieni się mój rozmiar, a w ciągu pierwszego miesiąca po rozwiązaniu traci się choćby połowę nabytej przez 9 miesięcy wagi. Z resztą i tak czasu mam niewiele, ogarniam "gniazdo", kompletuję wyprawkę, chodzę do szkoły rodzenia, kiedy tylko mogę spaceruję, no i zaliczam popołudniowe drzemki, moja doba znacznie się skróciła.
Sukienka, którą pokazuję w tym wpisie wygląda w tej chwili lepiej na manekinie, więc więcej euforii będę miała z jej noszenia na przyszłą wiosnę. Nie podobam się sobie na tych zdjęciach ale trudno, póki co lepszych nie będzie. Z samej zaś sukienki jestem zadowolona, choć bawełna mogłaby być mniej sztywna.
Wykrój wzięłam z Burdy 6/2018 w rozmiarze 40 i nic w nim nie poszerzałam, więc jeżeli nie jesteście w ciąży, chyba lepiej weźcie mniejszy rozmiar. Jedyne zmiany jakie poczyniłam to skrócenie długości i doszycie marszczonej falbany do rękawa. Wiązania z chwostami zrobiłam samodzielnie.
sukienka - ViolettaZ
sandały & torebka - Zara
okulary - House
PODSUMOWANIE
* wykrój: 114 Burda 6/2018
* materiał: bawełna
* dodatki krawieckie: flizelina, samodzielnie wykonane wiązanie
* szycie stębnówką i overlockiem