06.07.2025 Borszcz Ukraiński po Lubelsku – druk ludowy

radio.lublin.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: 06.07.2025 Borszcz Ukraiński po Lubelsku – druk ludowy


Druk ludowy to dawna technika zdobienia tkanin, która (choć dziś przez wielu zapomniana) pozwalała kiedyś w prosty sposób nanosić wzory dzięki drewnianych klocków pokrytych farbą. Miałam okazję spróbować tej techniki podczas warsztatów. A o tym, czym dokładnie jest druk ludowy i jak można przenieść go do współczesności, opowie Khrystyna Chyr – instruktorka sztuki ludowej.

Khrystyna Chyr: To jest dawna metoda ozdabiania tkanin, która była tańszą i szybszą alternatywą dla haftu i tkactwa. Dlatego była dość popularna w dawnych czasach – zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie oraz w innych krajach. Dziś chcemy poszerzyć wiedzę o tym druku ludowym, który nazywamy też drukiem klockowym, i pokazać, iż można go z powodzeniem wprowadzić do nowoczesnego życia.

Uczestnik: Warsztaty bardzo mi się podobały, chociaż na początku zostałem zmuszony przez żonę do zrobienia napisu.

Anna Kovalova: Jaki to napis?

Uczestnik: To napis: „Kocham Irenkę i tylko Irenkę”. To także hasło, które muszę podać w sklepie, gdy odbieram klucze do mieszkania. Chciałem też dodać, iż nie wiedziałem, iż mam w sobie taki twórczy talent – odkryłem go dzięki tym warsztatom.

Khrystyna Chyr: To rzeczywiście była tańsza i szybsza alternatywa dla haftu i tkactwa. Oczywiście haft i tkactwo są przez cały czas popularne, ale druk klockowy pozwalał gwałtownie ozdabiać tkaniny. Robiono to w ten sposób, iż na drewnianych klockach rzeźbiono ornamenty. Następnie nakładano na nie farbę – specjalnie przygotowaną, gotowaną przez długi czas. Farba ta była robiona z naturalnych olejów, na przykład z konopi, kukurydzy czy rzepaku, oraz z naturalnych barwników. Ciekawym sposobem sprawdzania, czy farba jest gotowa, było zanurzenie w niej piórka – jeżeli wchłaniało farbę, znaczyło, iż jest gotowa. jeżeli nie – trzeba było gotować dalej. Wokół tkaniny często zostawała tłusta plama od oleju. Do dziś technika ta jest wykorzystywana, także w nowoczesnej modzie – w tej chwili mamy wiele takich przykładów.

Uczestniczka:

Warsztaty były bardzo interesujące i kreatywne. Można było drukować farbą, tworzyć litery, ornamenty, eksperymentować z kolorami. Ja zrobiłam torebkę, ale dziewczyny robiły też serwetki. Był choćby jeden uczestnik, który zrobił bardzo ciekawą, kolorową torbę.

Uczestniczka: To bieżnik – są na nim geometryczne ornamenty oraz koziołki. Wygląda bardzo ludowo. Jeszcze nie wiem, czy zostawię to jako bieżnik, czy przerobię na poszewki na poduszki – ale najważniejszy jest sam proces twórczy.

Anna Kovalova: To było popularne nie tylko w Ukrainie, ale też w wielu innych krajach.

Khrystyna Chyr: Tak, czasem wydaje nam się, iż coś jest tylko „nasze”, gdy dostajemy ludowe pamiątki, ale wiele państw korzystało z tej techniki. Na przykład Indie stosują druk klockowy do dziś – tam jest bardzo popularny. Podobnie na Hawajach, mamy też normandzkie motywy. W Meksyku również bardzo popularny był druk ludowy na płótnie. Oczywiście wykorzystywano tam materiały i barwniki dostępne lokalnie.

Anna Kovalova: A jak wygląda ta sytuacja w Polsce?

Khrystyna Chyr: W Polsce druk klockowy również zyskuje na popularności, choć przez cały czas kojarzy się głównie z czymś bardzo starym. W Łodzi znajduje się muzeum, gdzie można zobaczyć klocki, tkaniny, barwniki oraz cały warsztat pokazujący, jak ta technika działała. Druk był często wykorzystywany w strojach – na przykład na spódniczkach i fartuchach. Popularne były też makatki z napisami – inspirującymi cytatami lub motywami, które przypominały nam, skąd jesteśmy i o czym mamy pamiętać.

Uczestnik: W ogóle nie spodziewałem się, iż dzisiaj wezmę udział w warsztatach. Przyjechałem jako opiekun, a wychodzę z własnoręcznie wykonaną torebką, na której jest masa różnych zwierzątek domowych. Myślę, iż wygląda to całkiem przyzwoicie.

Anna Kovalova: Wygląda bardzo fajnie, a kolorystyka jest taka letnia.

Uczestnik: Tak, zwierzęta i lato w pełni – wszystko ułożyłem na jednym wzorze, mieszając kolory, żeby jakoś to dopełnić. I myślę, iż wyszło całkiem nieźle.

Fot. Anna Kovalova / nadesłane

Idź do oryginalnego materiału