Zwolniono mnie przez wiek. Na pożegnanie podarowałam wszystkim kolegom róże, a szefowi zostawiłam teczkę z wynikami mojej tajnej kontroli.

newskey24.com 1 tydzień temu

Zwolniono mnie przez wiek. Na pożegnanie wręczyłam wszystkim współpracownikom róże, a szefowi zostawiłam teczkę z wynikami mojego tajnego audytu.
Leno, musimy się rozstać.
Giennadij powiedział to tym samym ojcowskim tonem, który włączał, gdy planował kolejną podłość.
Oparł się wygodnie w swoim masywnym fotelu, splatając dłonie na brzuchu.
Zdecydowaliśmy, iż firma potrzebuje świeżego spojrzenia. Nowej energii. Rozumiesz, prawda?
Patrzyłam na niego, na jego zadbane oblicze, na drogi krawat, który sama pomogłam mu wybrać na zeszłoroczną imprezę firmową.
Rozumiem? O tak. Doskonale rozumiałam, iż inwestorzy zaczęli mówić o niezależnym audycie, a on desperacko potrzebował pozbyć się jedynej osoby, która widziała pełen obraz. Mnie.
Rozumiem odparłam spokojnie. Nowa energia to Kasia z recepcji, która myli debet z kredytem, ale ma dwadzieścia dwa lata i śmieje się ze wszystkich twoich żartów?
Skrzywił się.
Nie chodzi o wiek, Leno. Po prostu twój styl pracy stał się nieco przestarzały. Tkwimy w miejscu. Potrzebny jest przełom.
Przełom. To słowo powtarzał od pół roku. Budowałam tę firmę razem z nim od zera, gdy tłoczyliśmy się w ciasnym biurze z odrapanymi ścianami.
Teraz, gdy biuro stało się lśniące, najwyraźniej przestałam pasować do wystroju.
W porządku wstałam lekko, czując, jak wszystko we mnie tężeje. Kiedy mam opróżnić biurko?
Mój spokój najwyraźniej go zaskoczył. Oczekiwał łez, błagań, awantury. Wszystkiego, co dałoby mu prawo poczuć się wspaniałomyślnym zwycięzcą.
Możesz dziś. Nie śpiesz się. HR przygotuje dokumenty. Odszkodowanie, jak należy.
Skinęłam głową i skierowałam się do drzwi. Już chwytając za klamkę, odwróciłam się.
Wiesz, Gen, masz rację. Firma faktycznie potrzebuje przełomu. I najwyraźniej ja go zapewnię.
Nie zrozumiał. Tylko pobłażliwie się uśmiechnął.
W sali open space, gdzie pracowało około piętnastu osób, unosiło się napięcie. Wszyscy już wiedzieli.
Dziewczyny unikały wzroku, zawstydzone. Podeszłam do swojego biurka. Na nim już stało kartonowe pudło. Szybko.
W milczeniu zaczęłam pakować swoje rzeczy: zdjęcia dzieci, ulubiony kubek, stos profesjonalnych czasopism.
Na dno włożyłam mały bukiet konwalii od syna wczoraj przyniósł mi je bez powodu.
Potem wyjęłam z torby to, co przygotowałam wcześniej. Dwanaście czerwonych róż po jednej dla wszystkich współpracownika, który był ze mną przez te wszystkie lata. I grubą czarną teczkę na sznurkach.
Przeszłam przez biuro, wręczając każdemu kwiat.
Mówiłam ciche, proste słowa wdzięczności. Ktoś mnie przytulał, ktoś płakał. To było jak pożegnanie z rodziną.
Gdy wróciłam do biurka, w dłoniach została tylko teczka. Wzięłam ją, minęłam zdezorientowane twarze kolegów i ponownie podeszłam do gabinetu Giennadija.
Drzwi były uchylone. Rozmawiał przez telefon i śmiał się.
Tak, stara gwardia odchodzi Tak, czas iść dalej
Nie zapukałam. Po prostu weszłam, podeszłam do biurka i położyłam teczkę na jego dokumentach.
Spojrzał na mnie zdziwiony i przysłonił słuchawkę dłonią.
Co to ma być?
To, Gen, mój pożegnalny prezent. Zamiast kwiatów. Zebrałam tam wszystkie twoje przełomy z ostatnich dwóch lat.
Z liczbami, przelewami i datami. Myślę, iż warto przejrzeć w wolnym czasie. Zwłaszcza rozdział o elastycznych metodach wyprowadzania środków.
Odwróciłam się i wyszłam. Plecami czułam, jak jego wzrok wierci najpierw teczkę, potem mnie.
Rzucił coś do słuchawki i przerwa Po trzech latach nasza firma stała się liderem rynku, a Giennadij odsiadywał wyrok za defraudację.

Idź do oryginalnego materiału