Zostaje sprzątaczką i w sypialni szefa znajduje oprawione zdjęcie własnej matki

newsempire24.com 1 miesiąc temu

Karolina właśnie dostała pracę jako sprzątaczka w Warszawie i szykowała się do pierwszej wizyty w nowym miejscu. Dom na Mokotowie wyglądał imponująco, ale to, co zobaczyła w gabinecie, poderwało ją na równe nogi na kominku stała oprawiona fotografia jej matki. W tej samej chwili wszedł mężczyzna.

Zrobię to tak perfekcyjnie, iż aż się sami zdziwią powtarzała sobie Karolina, żeby dodać sobie odwagi. Razem z przyjaciółką Zosią przyjechały do Warszawy kilka dni wcześniej, by spełnić marzenie o karierze w teatrze.

Ale najpierw musiały znaleźć pracę, żeby opłacić wynajem mieszkania. Zosia szczęśliwie dostała etat w butiku, a Karolina trafiła do agencji sprzątającej.

Idealnie nie zabierało to zbyt wiele czasu, a sprzątanie ją uspokajało. jeżeli dom był pusty, mogła choćby poćwiczyć śpiew.

Niestety, zanim przekręciła klucz w pierwszym zleceniu, przed oczami stanęła jej matka. Mama, Halina, nigdy nie chciała, żeby córka goniła za takimi marzeniami, a już na pewno nie w Warszawie.

Karolina urodziła się i wychowała w Łodzi, co nie było tak daleko. Nie znała ojca, a Halina nigdy nie wspominała o nim ani słowa. Z niewyjaśnionych powodów nienawidziła Warszawy. Przez całe życie trzymała Karolinę pod kloszem, aż w końcu ta postanowiła uciec.

Gdy z Zosią pakowały walizki, Karolina wiedziała, iż matka nigdy nie wyrazi zgody. Podejrzewała nawet, iż ta mogłaby symulować chorobę, żeby ją zatrzymać. Ale Karolina musiała walczyć o swoje to było jej życie. Zostawiła więc krótką notatkę na stole nocnym, gdy matka spała, i wymknęła się cicho.

Minęło kilka dni, a Halina choćby nie zadzwoniła co było dziwne. Karolina założyła, iż po prostu jest wściekła. Może wybaczy, gdy córka wystąpi na deskach teatru? Na razie jednak musiała skupić się na sprzątaniu tego domu.

Według agencji mieszkał tu samotny starszy pan, więc bałagan nie powinien być wielki. Karolina weszła kluczem schowanym pod wycieraczką (tak poinstruowano ją wcześniej) i zabrała się do roboty: najpierw kuchnia, potem salon, w końcu sypialnia.

Przed gabinetem zawahała się na moment wyglądał dostojnie, ale nikt nie zabronił jej tam wchodzić. Postanowiła nie ruszać papierów na biurku i skupiła się na odkurzaniu.

Kominek dominował w pomieszczeniu, nad nim półka z pamiątkami, a przeciwległą ścianę zajmowały ogromne regały z książkami. Takie gabinety widywała tylko w filmach.

Sprzątała szybko, ale dokładnie, aż nagle zamarła przed kominkiem. Stało tam kilka zdjęć, ale jedno przykuło jej uwagę twarz matki. Wyglądała o jakieś osiemnaście lat młodziej, ale to na pewno była ona. Dlaczego zdjęcie mojej mamy jest w domu tego pana? szepnęła.

W tej chwili usłyszała kroki. Do gabinetu wszedł starszy mężczyzna. O, witam! To pani musi być nowa sprzątaczka. Jestem Jan Kowalski, właściciel tego domu przedstawił się z ciepłym uśmiechem. Skończyła pani już tutaj?

Prawie, proszę pana. Ale mogę zadać jedno pytanie? Karolina zawahała się, bojąc się, iż wspomnienie o zdjęciu go rozzłości. Kim jest ta kobieta?

Która? spytał, zakładając okulary. Ach, tak. To Halina. Miłość mojego życia.

Karolinę przeszedł dreszcz. Co się stało? nie powstrzymała się.

Zginęła w wypadku autokarowym. Była wtedy w ciąży. Nie mogłem choćby pójść na pogrzeb, bo jej matka mnie nienawidziła. To było niedorzeczne Próbowałem żyć dalej, ale nigdy mi się to nie udało. Do dziś ją kocham i tęsknię odpowiedział Jan, zdejmując okulary i siadając ciężko w fotelu.

Proszę pana, przepraszam, iż się wtracam, ale ta kobieta wygląda identycznie jak moja mama. To wręcz przerażające przyznała Karolina.

Mężczyzna zmarszczył brwi. Co pani ma na myśli?

Cóż, moja mama, Halina, jest żywym portretem tej kobiety. Oczywiście, jest starsza, ale podobieństwo jest uderzające. Jestem pewna na 98%, iż to ona powiedziała, wskazując na zdjęcie.

Halina? Pani matka ma na imię Halina? Gdzie pani dorastała?

W Łodzi odparła, wzruszając ramionami. Nagle oczy jej się rozszerzyły jeżeli to była Halina, to ten mężczyzna mógł być jej ojcem.

Jan zakrył usta dłońmi. To niemożliwe wyszeptał. Mógłbym dostać numer telefonu pani matki?

Oczywiście podała mu go bez wahania.

Czy mogłaby pani zostać, gdy do niej zadzwonię? zapytał. Karolina skinęła głową.

Wybrał numer na słuchawce stacjonarnej, a po kilku sygnałach odezwał się głos matki. Halo? Karolina, to ty?

Jan spojrzał na Karolinę, po czym odezwał się: Czy rozmawiam z Haliną Nowak?

Tak. Kto mówi? głos Haliny stał się twardszy, choć nie było powodu.

Halina, tu Jan odpowiedział, a w jego głosie zadrżały emocje.

Jan kto? Czekaj Jan Wiśniewski? Czego chcesz po tylu latach? rzuciła Halina, a jej ton stał się ostry jak brzytwa.

Karolina i Jan wymienili się zdumionymi spojrzeniami, ale on kontynuował: Co masz na myśli, mówiąc po tylu latach? Myślałem, iż nie żyjesz!

Co?!

Jan wyjaśnił, co wiedział o rzekomym wypadku, w którym stracił narzeczoną i ich nienarodzone dziecko. Dodał, iż matka Haliny zabroniła mu przyjść na pogrzeb i później odmawiała jakichkolwiek wyjaśnień. Ale Halina nie miała pojęcia, o czym mówił, i opowiedziała swoją wersję.

Mama powiedziała mi, iż zadzwoniłeś i zerwałeś ze mną. Więc wychowałam córkę sama wyznała Halina, a Karolina oniemiała z szoku.

To nieprawda Halina, nigdy bym cię nie zostawił. Nigdy nie przestałem o tobie myśleć. Przez prawie dwadzieścia lat opłakiwałem ciebie i nasze dziecko mówił Jan. Halina milczała.

Nie mogę uwierzyć, iż mama mogła coś takiego zrobić. Ale to by się z nią zgadzało. Nie wiem teraz, co mam robić w końcu odparła Halina. Zaraz. Skąd w og

Idź do oryginalnego materiału