Portofino to uroczy, malutki kurort na włoskiej Riwierze Liguryjskiej, znany z pastelowych kamienic i luksusowych jachtów cumujących w zacisznej marinie. Od lat przyciąga gwiazdy kina, artystów i spragnionych włoskiego uroku i elegancji. Miasteczko leży na zachodnim brzegu Zatoki Tigullio, w otoczeniu bujnej zieleni oraz skalistych klifów. Nic więc dziwnego, iż dla wielu to wymarzony adres na krótkie, romantyczne wakacje. Warto jednak pamiętać, iż 15 lipca weszły tu w życie nowe zasady, które mogą zaskoczyć niejednego turystę.
REKLAMA
Zobacz wideo Polscy turyści narzekają na ceny. przez cały czas jest drogo
Za co grozi mandat w Portofino? Sprawdź, czego unikać na ulicach
Portofino postanowiło powiedzieć stanowcze "stop" turystycznemu rozpasaniu. Ten niewielki, ale luksusowy kurort, który w okresie zamienia się w gwarne miasteczko pełne spacerowiczów i selfie-sticków, wyznacza teraz jasne granice. Najważniejsza zasada? Koniec z przechadzkami boso, w bikini czy bez koszulki, choćby jeżeli słońce przypieka tak, iż kusi, by zrzucić wszystko, co zbędne. W historycznym centrum, przy malowniczym porcie i na głównym placu obowiązuje nakaz noszenia odpowiedniego stroju. Kto zignoruje ten przepis, musi liczyć się z mandatem sięgającym choćby 500 euro, czyli ok. 2200 zł. To jednak nie wszystko.
Nowe przepisy regulują także kwestie siadania czy leżenia na ulicach, murkach, schodach czy w parkach. Piknik na środku głównego placu z pizzą w ręku? Zapomnij. W liguryjskim kurorcie taki relaks może skończyć się słonym mandatem. Podobnie jest z alkoholem: wino czy drink dozwolone są wyłącznie w barach, restauracjach lub wyznaczonych strefach. Każda próba sączenia prosecco na schodkach z widokiem na port może skończyć się kontrolą straży miejskiej i grzywną.
Władze wzięły także na cel miłośników przenośnych głośników oraz tych, którzy z walizkami na kółkach czy sprzętem plażowym blokują wąskie zaułki. Kto rozłoży koc i piknikowy kosz tam, gdzie akurat jest cień, musi liczyć się z interwencją służb. Nowe regulacje obowiązują do 30 września i obejmują przede wszystkim zabytkowe centrum miasteczka, port i okoliczne place. Kary są elastyczne i zależą od przewinienia - od drobnych upomnień i mandatów na kilkadziesiąt złotych po grzywny sięgające kilku tysięcy. W tym sezonie każdy turysta powinien więc pamiętać: boso, z piwem w ręku i na murku? Tylko jeżeli mamy zbyt dużo gotówki w portfelu.
Dlaczego władze zdecydowały się na taki krok? Jest to ukłon w stronę mieszkańców
Portofino nie jest pierwsze w zaostrzaniu kursu wobec masowej turystyki, ale skala nowych ograniczeń jasno pokazuje, iż mieszkańcy mają już dość wakacyjnego chaosu. Jak podaje "The Sun", w szczycie sezonu liczba osób w miasteczku potrafi wzrosnąć z zaledwie 400 mieszkańców do choćby 100 tysięcy. Tłumy to hałas, śmieci i brak szacunku dla wspólnej przestrzeni. Dlatego nowe zakazy mają przede wszystkim chronić spokój codziennego życia i wizerunek tego prestiżowego zakątka.
Władze chcą, by Portofino wciąż było kameralnym, eleganckim kurortem, a nie zatłoczonym deptakiem pełnym pikników, głośników i turystów w stroju kąpielowym na zabytkowych placach. To nie kara, ale jasny sygnał, iż każdy odwiedzający powinien okazać szacunek mieszkańcom i miejscu, które go gości. Podobne przepisy obowiązują już w innych włoskich miastach: Wenecja ograniczyła pikniki przy zabytkach, w Rzymie nie wolno wchodzić do fontann, a Capri tłumi stukot szpilek na brukowanych alejkach. Włoskie dolce vita przez cały czas kusi, jednak teraz wymaga odrobiny dyscypliny i każdy powinien to uszanować. Czy popierasz wprowadzanie zakazów chodzenia boso i w strojach kąpielowych w centrach turystycznych miast? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.