Z życia wzięte. "Moje dzieci uważają, iż nie potrzebuję nowych ubrań, bo jestem emerytką": Dlaczego moje potrzeby przestały się liczyć

zycie.news 1 godzina temu

Kiedyś byłam kobietą, która uwielbiała modę. Każdego miesiąca odkładałam trochę pieniędzy, by kupić sobie coś ładnego – sukienkę, bluzkę, czy chociażby nowe buty. choćby w trudnych czasach starałam się wyglądać schludnie i elegancko. Mój wygląd był dla mnie istotny – nie z próżności, ale z potrzeby poczucia się dobrze we własnej skórze.


Ale teraz, jako emerytka, czuję, iż moje potrzeby przestały istnieć w oczach moich dzieci.
Kilka tygodni temu zaprosiłam córkę na herbatę. W rozmowie wspomniałam, iż chciałabym kupić sobie nową sukienkę na wesele sąsiadki, które miało odbyć się za miesiąc.


– „Po co ci nowa sukienka, mamo?” zapytała, zerkając na mnie z pobłażliwością. „Przecież masz pełną szafę ubrań. I tak nikogo tam nie będziesz znała.”


– „Bo chcę dobrze wyglądać, Marto. Chcę się poczuć wyjątkowo,” odpowiedziałam spokojnie, ale jej reakcja wbiła mnie w fotel.


– „Mamo, naprawdę? Jesteś na emeryturze, nie musisz się już nikomu podobać. Poza tym, lepiej te pieniądze przeznacz na coś ważniejszego.”


Te słowa bolały mnie bardziej, niż bym się spodziewała. Czy moje pragnienie, by czuć się dobrze w swoim ciele, było teraz uważane za niepotrzebne? Czy bycie emerytką oznaczało, iż przestałam zasługiwać na drobne przyjemności?


Kilka dni później rozmawiałam z synem. Wspomniałam o planach na zakupy, ale jego odpowiedź była równie chłodna.


– „Mamo, chyba żartujesz. Na co ci nowe ubrania? Przecież nigdzie nie wychodzisz. Lepiej daj te pieniądze wnukom, oni mają większe potrzeby.”


Byłam wstrząśnięta. Czy moje dzieci naprawdę uważały, iż już nic mi się w życiu nie należy? Czy bycie babcią i emerytką oznaczało, iż powinnam poświęcić każdą własną potrzebę dla innych?


Postanowiłam, iż nie dam się zepchnąć na margines. Następnego dnia wybrałam się na zakupy. Weszłam do sklepu, wybrałam piękną granatową sukienkę, która od razu mnie zauroczyła. Kiedy spojrzałam na siebie w lustrze przymierzalni, poczułam, jak na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Wyglądałam i czułam się w niej wspaniale.


Kilka dni później Marta przyszła z wizytą. Kiedy zobaczyła sukienkę wiszącą w mojej szafie, uniosła brwi.


– „Naprawdę ją kupiłaś?” zapytała z niedowierzaniem.


– „Tak, Marto. I zamierzam ją założyć na wesele,” odpowiedziałam stanowczo. „Moje życie się nie skończyło tylko dlatego, iż jestem emerytką. Wciąż mam prawo czuć się dobrze i dbać o siebie.”


Marta nic nie odpowiedziała. Widziałam, iż chciała coś powiedzieć, ale w końcu zmieniła temat.


Wesele sąsiadki było wspaniałe. Czułam się wyjątkowo w swojej nowej sukience, a kilka osób choćby pochwaliło mój wygląd. To był dla mnie mały triumf – dowód na to, iż wiek nie powinien odbierać mi prawa do drobnych przyjemności.


Dziś wiem, iż muszę walczyć o swoje potrzeby, choćby jeżeli moje dzieci tego nie rozumieją. Mam prawo do życia pełnego radości, piękna i chwil, które sprawiają, iż czuję się sobą. I nie pozwolę nikomu mi tego odebrać.

Idź do oryginalnego materiału