Z życia wzięte. "Moja córka jest okropna": Nie chce mi pomagać przy wnuczce od mojej drugiej córki

zycie.news 4 godzin temu
Zdjęcie: starsza Pani, screen Youtube @kanalDIM


Całe życie myślałam, iż rodzina powinna wspierać się bez względu na wszystko. Wierzyłam, iż bez względu na okoliczności, w trudnych chwilach możemy liczyć na siebie nawzajem. Dlatego, kiedy moja druga córka urodziła swoje pierwsze dziecko, wnuczkę, dla której od razu straciłam głowę, byłam przekonana, iż cała rodzina będzie zaangażowana w pomoc. Ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna.


Moja starsza córka, Zosia, zawsze była tą bardziej niezależną. Zawsze robiła wszystko po swojemu, nie patrząc na to, co reszta rodziny myśli. Mimo iż byłam z niej dumna, wiedziałam, iż ma swoje życie i nie zawsze chce być częścią naszej rodzinnej codzienności. Jednak teraz, gdy jej młodsza siostra potrzebowała pomocy, liczyłam na to, iż Zosia stanie na wysokości zadania i pomoże mi przy opiece nad wnuczką. Przecież to była rodzina.


Od początku byłam przy narodzinach wnuczki. Młodsza córka, Kasia, ledwo sobie radziła, a ja byłam tam, gdzie byłam potrzebna. Przynosiłam zakupy, gotowałam obiady, pomagałam przy dziecku. Ale czas mijał, a ja czułam, iż potrzebuję wsparcia. Byłam zmęczona i zaczynałam potrzebować pomocy. Wtedy postanowiłam poprosić Zosię.


– Zosia, czy mogłabyś pomóc mi z wnuczką? – zapytałam pewnego dnia, kiedy zadzwoniłam do niej. – Kasia ma tyle na głowie, a ja już nie daję rady. Potrzebuję twojej pomocy.


Myślałam, iż zrozumie. Przecież to nie była tylko moja wnuczka – to była jej siostrzenica. Miałam nadzieję, iż Zosia zgodzi się i zacznie pomagać. Ale odpowiedź, którą usłyszałam, przeszła moje najgorsze oczekiwania.


– Mamo, to nie jest moje dziecko – powiedziała Zosia bez emocji. – Kasia sama zdecydowała się na dziecko, więc to jej problem. Ja mam swoje życie.


Byłam wstrząśnięta. Jak mogła być tak obojętna? Jak mogła nie zrozumieć, iż to nie chodziło o same obowiązki, ale o rodzinę, o wspólne wsparcie? Zosia zawsze była uparta, ale to, co powiedziała, było dla mnie jak uderzenie w serce.


– Zosia, to przecież twoja siostrzenica – próbowałam tłumaczyć, ale w jej głosie czułam tylko dystans. – Ja nie mówię, żebyś opiekowała się nią na stałe, ale chociaż od czasu do czasu mogłabyś pomóc. Jestem wyczerpana, a Kasia naprawdę tego potrzebuje.


– Przykro mi, mamo – odpowiedziała Zosia chłodno. – Ale to nie moja sprawa. Ja nie prosiłam nikogo o pomoc, kiedy byłam w trudnej sytuacji, i teraz też nie zamierzam poświęcać swojego życia na pomoc innym. Kasia sobie poradzi. To jej wybór.


Byłam zdruzgotana. Słowa Zosi brzmiały jak ostateczny cios w nasze relacje. Jak mogła być tak samolubna? Wychowałam ją, zawsze starałam się dać jej wszystko, co najlepsze. A teraz, kiedy rodzina potrzebowała jej wsparcia, ona po prostu odmówiła. Czułam, jak moje serce łamie się na kawałki.


– Zosia, proszę, pomyśl o nas jako o rodzinie – powiedziałam cicho, próbując nie dać się emocjom. – Wszyscy potrzebujemy siebie nawzajem. jeżeli teraz nie będziemy się wspierać, co nam zostanie?


Ale w odpowiedzi usłyszałam tylko ciszę. Zosia nie miała zamiaru zmienić zdania. Zrozumiałam, iż dla niej liczyło się tylko jej własne życie, a reszta rodziny przestała mieć znaczenie.


Zakończyłam rozmowę z ciężkim sercem, czując, jak coś we mnie pęka. Nie mogłam uwierzyć, iż moja własna córka tak łatwo odwróciła się od nas w chwili, gdy najbardziej jej potrzebowaliśmy. Wiedziałam, iż teraz muszę radzić sobie sama – zarówno z opieką nad wnuczką, jak i z bólem, który zrodził się we mnie po tej rozmowie.


Przez kolejne dni walczyłam z myślami. Czułam się rozdarta między obowiązkami wobec Kasi a gniewem i żalem, który czułam wobec Zosi. Każdego dnia opiekowałam się wnuczką, ale w sercu nosiłam ból i niezrozumienie, jak mogła nas tak zostawić. Czułam, iż tracę córkę, która zawsze była moją dumą, i nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzić.


W tamtym momencie zrozumiałam, iż nie zawsze możemy liczyć na rodzinę. Czasem ludzie, których kochamy, mogą nas zawieść w najmniej oczekiwany sposób. Ale mimo wszystko musiałam trwać – dla Kasi, dla wnuczki, dla tych, którzy mnie potrzebowali. choćby jeżeli oznaczało to, iż muszę to zrobić sama.

Idź do oryginalnego materiału