Wyszłam za mąż i okazało się, iż byłam drugą żoną, ale wcale mnie to nie zdenerwowało

newskey24.com 3 miesięcy temu

Pracowałam w dużej firmie, gdzie było było kilkuset pracowników. Byłam piękną dziewczyną, więc zawsze otaczało mnie grono mężczyzn. Ogólnie rzecz biorąc, nigdy nie udało mi się odpocząć od związków.

Gdy tylko zakończyłam jeden, natychmiast weszłam w nowy, ale tym razem uważałam, iż naprawdę znalazłam swojego życiowego partnera. Wszystko potoczyło się banalnie. Zaczęłam rozmawiać z Miłoszem, zaprzyjaźniliśmy się, polubiliśmy i zdecydowaliśmy na randkę. Czułam się jak w niebie w porównaniu do moich poprzednich związków.

Facet był bardzo uważny, delikatny, opiekuńczy. Robił dla mnie wszystko, pięknie się do mnie zalecał, dobrze traktował, wszędzie zachowywał się przyzwoicie. Ale było dla mnie wielkim zaskoczeniem, kiedy oświadczył mi się po trzech miesiącach związku. Byłam zagubiona. Chciałam poprosić go, by poczekał trochę dłużej, ale nie chciałam go też urazić, więc po prostu przyjęłam więc jego oświadczyny.

Mieliśmy raczej skromne wesele, ponieważ nie mieliśmy na nie zbyt wiele pieniędzy. Po ślubie zamieszkaliśmy w mieszkaniu Miłosza. Dzień po przeprowadzce, późnym popołudniem, kiedy już rozpakowałam wszystkie walizki i zadomowiłam się w mieszkaniu, zadzwonił dzwonek do drzwi. Mój mąż poszedł otworzyć drzwi i wrócił do pokoju z dziewczyną.

Przedstawił mi ją jako swoją pierwszą żonę. Szczerze mówiąc, nie mogłam się ruszyć przez kilka minut, stałam jak kamień. Nie wiedziałam jak zareagować, co powiedzieć, jak się zachować w tej nietypowej sytuacji. Okazało się, iż rodzice mojego męża zmusili go do poślubienia tej dziewczyny. Nie czuł nic do tej kobiety, ale nie mógł wyrzucić jej z mieszkania, ponieważ nie miała dokąd pójść.

Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Musiałam trochę poczekać, bo nie wyrzucać Joanny na ulicę. Nawiasem mówiąc, pierwsza żona Miłosza była bardzo miła. Miała świetną urodę i spokojne usposobienie, a w dodatku nie wtrącała się do nas i niczego nie żądała. Ogólnie rzecz biorąc, po pewnym czasie nie mogłam wymyślić nic mądrzejszego niż wysłanie jej zdjęcia moim znajomym i sprawdzenie, czy komuś się spodoba. I to zadziałało. Jeden z moich przyjaciół naprawdę ją polubił. Joanna również go polubiła i zaczęli rozmawiać. Cztery miesiące później poszliśmy na ich przyjęcie zaręczynowe.

Idź do oryginalnego materiału