z otwartym przedsionkiem serca,
napisała w niejawnej recenzji,
że niektóre moje wiersze są wymagające
jak cielista bielizna.
I powinna je sobie dawkować,
maksymalnie trzy zmiany na tydzień.
Większość zadowala nadtrawiona treść symboliki
albo łatwiejsza fantastyka integrowana z synestezją.
Chciałem swoje wiersze ze szpargalizacji,
napisane jednym klawiaturowym palcem,
opatrzyć szlaczkiem na okładce.
Pod napisem: Przeciąganie kipu,
schnące na sznurze pranie,
zwłóczyny z uchwyconym łopotem.
Scenografka, pani fotograf tej ekspozycji w zimowej scenerii,
uporała się z kolejnym wierszem o tym,
jak próbuje stanąć na drugim stopniu schodów
tajemniczego strychu dawnej dziewczynki.
Statystyki: autor: Strood — 01 lis 2025, 18:43











