Szampan wylany z kieliszka rozprysnął się na podłodze, a jego odłamki odbijały prawdę, z którą żyłam nieświadomie od trzech lat. Zamarłam w drzwiach, patrząc, jak mój mąż, Krzysztof, klęczy obok zapłakanego dziecka mojej przyjaciółki. Słowa malucha miały zburzyć wszystko, w co wierzyłam.
Tatusiu, możemy już iść do domu? wyszeptała mała Zosia, obejmując szyję Krzysztofa z zażyłością, jaką zna tylko dziecko. W pokoju zapadła cisza. Dwadzieścia osób odwróciło się w naszą stronę.
Kamila, moja najlepsza przyjaciółka, zbladła. Krzysztof wyglądał, jakby zobaczył ducha. A ja poczułam, jak serce zamiera mi w piersi.
Tylko trzy godziny wcześniej byłam w siódmym niebie. Przyjęcie z okazji naszej siódmej rocznicy ślubu było idealne. Białe róże, jazz w tle, dom pełen przyjaciół. Miałam na sobie zieloną sukienkę, o której Krzysztof zawsze mówił, iż podkreśla mój wzrok.
Wyglądasz cudownie, szepnęła moja siostra, Natalia, układając desery. Wciąż wyglądacie jak nowożeńcy. Uśmiechnęłam się, czując się najszczęśliwszą kobietą na świecie.
Jak bardzo się myliłam.
Krzysztof, jako świetny gospodarz, krążył między gośćmi. W pewnym momencie jego partner biznesowy zażądał toastu. No dobra, dobra, Krzysztof roześmiał się, przytulając mnie. Siedem lat temu poślubiłem kobietę mojego życia. Kinga, jesteś moim wszystkim. Oklaski, łzy szczęścia.
Podeszła Kamila z Zosią na rękach. Świetna impreza, powiedziała cicho. Zosia jest senna. Zasugerowałam, by położyła ją w pokoju gościnnym.
Później, gdy goście zaczęli wychodzić, usłyszałam płacz Zosi. Krzysztof pobiegł na górę. niedługo zeszli razem. I wtedy padło to słowo: Tatusiu.
Szklanka wypadła mi z ręki. Krzysztof zbladł. Kamila wyglądała, jakby zaraz zemdleje. Wynoście się, wyszeptałam. Wszyscy.
Goście rozeszli się szybko. Zostałam sama wśród potłuczonych kieliszków i pustych talerzy.
Przejrzałam zdjęcia Zosia była na każdym, a Krzysztof zawsze obok. Jak mogłam tego nie widzieć?
SMS od Krzysztofa: Porozmawiajmy. Odpisałam: Nie teraz.
W szufladzie znalazłam bransoletkę dla dziecka. Zosia wygrawerowane. Łzy zamieniły się w gniew.
Nazajutrz Krzysztof otrzymał nakaz opuszczenia domu. Pokazałam mu wydatki 150 tysięcy złotych na Zosię i Kamilę, gdy ja oszczędzałam na życie.
To nie kradzież, to też moje pieniądze, bronił się słabo.
Więc zabieraj swoje rzeczy i wynoś się, rzuciłam zimno.
Sprawa rozwodowa ruszyła szybko. Zgłosiłam go do urzędu skarbowego. Kamila straciła pracę w fundacji rodzinnej.
Gdy przyjaciele zebrali się u mnie, opowiedziałam im prawdę. Ich reakcja była jednoznaczna.
Kamila napisała: RaniKamila napisała: Raniasz Zosię, a ja odparłam: Prawda boli, ale kłamstwo niszczy i zamknęłam drzwi na zawsze.