Wybiegła z kajdan uczuć
Jeszcze w dziewiątej klasie Jagoda zauważyła, iż jej kolega z ławki, Kacper, nieustannie ją obserwuje. Czuła jego spojrzenia choćby od tyłu głowy, kiedy siedziała w ławce i próbowała się skupić na lekcji, a on mrugał, a potem łapał ją wzrokiem.
Jagodo rozbawiała się Róża, jej najlepsza przyjaciółka ten Kacper nie odrywa od Ciebie oczu, sam nie mogę go przestać śledzić.
Wiem, czuję, jakby wdzierał się swoimi czarnymi oczami prosto w serce odpowiadała Jagoda z uśmiechem, choć w środku podskakiwała z radości, bo chłopak jej się podobał.
W końcu Kacper zebrał się na odwagę, podszedł po lekcjach do szkoły i, lekko drżąc, zapytał:
Jagodo, mogę Cię odprowadzić do domu?
Jagoda najpierw się zawahała, ale Róża podpuściła ją, więc zgodziła się.
Dobrze, i tak idziemy tą samą drogą udawała obojętność, choć serce biło jej szybciej.
Szli, rozmawiając i śmiejąc się, a w jej wnętrzu rosło uczucie. Tak zrodziła się ich przyjaźń, które przerodziło się w szkolną miłość. niedługo cała szkoła wiedziała, iż są razem. Kacper zawsze trzymał się przy niej, a kiedy inne klasy próbowały zagadać do Jagody, on gwałtownie je odrzucał.
Jagoda od zawsze była urodziwa. Gdy w pierwszej klasie usiadła przy stole, nauczycielka Ewa Sławik nie szczędziła pochwał:
Boże, Jagodo, jakie piękne oczka!
Pod koniec liceum postanowili razem wstąpić na wydział informatyki w Warszawskim Politechnicznym. Zdały egzaminy, wypuścili się z maturalnym zapałem i pożegnali szkolne korytarze. Po egzaminie Kacper zaproponował:
Jagodo, jedziemy jutro na mój rodzinny dworek pod Krakowem, najlepiej na nocleg. Świętujemy zdany egzamin, bo naprawdę daliśmy radę.
Jagoda wyczuła, iż Kacper staje się coraz bardziej natarczywy, a ona odczuwała niepokój. On złościł się, kiedy odmówiła.
Jesteśmy dorośli, wyrzuć te zasady z drogi. Przecież przeczytałaś Romea i Julię, a oni byli młodsi od nas i nikt ich nie potępiał. namawiał Kacper.
Jagoda słuchała, częściowo się zgadzała, ale bała się stracić tego Kacpra, przyzwyczajonego już do niej.
No więc, Jagodo, czekam, zgódź się! nalegał.
Nie wiem, czy mama pozwoli na dworek, a tym bardziej na nocleg.
Powiedz, iż będą moi rodzice, wymyśl coś.
Poprosić mamę o pozwolenie okazało się trudniejsze niż myślała. Matka, patrząc surowo, rzekła:
Coś wymyślisz? Nie puścię. Wiem, co zamierzacie, i nie będę sprzątać po was.
Jagoda, nie chcąc się poddać, kłamła:
Mamo, rodzice Kacpra i jego starsza siostra będą z nami. Nie wierzysz mi?
Matka chwilę pomyślała i machnęła ręką:
Dobrze, jedź. Przecież nie da się wszystkiego kontrolować. Choć trochę nieprzyzwoicie, iż dziewczyna jedzie do chłopaka na dworek.
W autobusie trzymali się za ręce, Jagoda nerwowa, a Kacper zamyślony. Gdy wjechali pod dwór, Kacper poprowadził ją do pokoju, gdzie czekał rozłożony kanapa. Jagoda próbowała cofnąć rękę.
Nie bój się powiedział łagodnie, obejmując ją i położywszy na kanapie.
W pokoju było jasno. Kacper zerwał firanki i nagle rzucił się na nią. Jagoda z całych sił go odrzuciła, wstała i wybiegła z domu, biegąc w stronę przystanku. Autobusu nie było, a tu nagle ujrzała Kacpra.
Odprowadzam Cię powiedział. Nie mów nic, nie chcę słuchać Twoich wymówek.
Na studniówce nie podszedł do niej, a Róża pytała, Jagoda milczała. Po studniówce nie dzwonił. Po tygodniu Jagoda, zapominając o dumie, zadzwoniła do niego. Odebrała jego siostra.
Kacper wyjechał do Berlinu, chce studiować tam. Myślałam, iż wiesz
Minęło dwadzieścia lat. Jagoda wyszła za mąż za Olgierda, urodziła córkę Zofię. Kacper od czasu do czasu pojawiał się w jej myślach, choć nie dzwonił, nie spotykali się, ale pojawiał się w snach.
Tej nocy znów śnił się jej Kacper, trzymając się za ręce, szli po polu pełnym stokrotek, a w oddali lśniła rzeka. Ona się uśmiechała, a on patrzył smutno, jakby żegnał się. Potem niechętnie puścił jej dłoń i zniknął.
Jagoda otworzyła oczy, spojrzała na Olgierda, który spał jak suseł.
Śpi, jakby nie miał nic ważniejszego. Zawsze lubi długie drzemki
Mimo wczesnej godziny nie chciała iść spać, podniosła się cicho i udała do łazienki, mijając pokój Zofii, gdzie dziewczynka spała, rozrzucone jasne włosy na poduszce. Pod strumieniem wody myślała:
Dlaczego tak często śnię o Kacprze? Po tych snach czuję się nie w swoim miejscu, przygniata mnie przygnębienie, mogę krytykować męża Dziwne. Czy nie popełniłam błędu, wychodząc za Olgierda? Żyjemy latami, nudno, bez pasji i romansów, ale wszystko jest poukładane, jak w kalendarzu.
Przygotowując śniadanie, chciała obudzić męża, ale ten sam wyłonił się z sypialni. Śniadali razem, a Zofii były wakacje, lato. Nagle zadzwonił telefon.
Jagodko, cześć rozbrzmiało radośnie głosem Róża przepraszam, iż tak wcześnie, ale mam istotną sprawę! Nasza klasa chce się spotkać, bo rocznica szkolna, dwadzieścia lat od matury.
Jagoda już dwukrotnie przegapiła takie spotkanie.
Cześć, Róża. przez cały czas jesteś naszą niepowtarzalną organizatorką. Kiedy?
W sobotę za tydzień.
Sobota? Mieliśmy jechać z Olgierdem na wieś do jego rodziny
Nic, możemy odwołać odpowiedziała stanowczo Róża. Nie słuchaj mnie, już dwa razy przegapiłaś to wydarzenie.
Miałam powody
No tak, Jagodo wtrąciła przyjaciółka. Nie kombinuj i przyjdź, bo inaczej zrobimy zamieszanie.
Dobrze, podaj adres zgodziła się Jagoda. Ja i Olgierd już jesteśmy w drodze do pracy.
Wychodząc z mieszkania, Olgierd mruknął:
Ci koledzy ze szkoły. Co tu widzisz?
Nie widziałam ich odpowiedziała jagodowa żona. Nie pytam o pozwolenie, po prostu działam. A w domu siedzimy, nie ruszamy się. Czasem jedziemy na wsi Mam dosyć gotowania, sprzątania, prania, jak niewolnica.
No tak, niewolnico, nie narzekaj odpowiedział spokojnie Olgierd, żartując, iż jest domowym tyranem. Nie mam nic przeciw. Kup sobie nową sukienkę.
Dzięki, kupię odparła, zerkając w przyszłość na spotkanie z Kacprem.
W piątek przed sobotnim zjazdem nie mogła zasnąć. Dwadzieścia lat minęło od tamtego dnia, od kiedy skończyliśmy szkołę.
Spotkanie pełne emocji
Jagoda wysiadła z taksówki, podeszła do wysokich wrotów i nacisnęła przycisk dzwonka. Po chwili drzwi otworzyły się szeroko i naprzeciw niej stał Kacper. Wysoki, przystojny, w eleganckim garniturze.
Cześć, gościu odezwał się jego aksamitny głos, a ona podskoczyła. Wejdź, albo zostaniesz jak zwykle tchórzem dodał z przymrużeniem oka.
Hej, Kacprze odpowiedziała Zofia, wchodząc na podwórze. Kacper objął ją mocno i pogłaskał po policzku.
Wyglądasz świetnie! Jeszcze piękniejsza, aż strach patrzeć zachwycał się.
Patrząc w jego czarne oczy, poczuła rumień i spuściła wzrok, idąc w stronę domu, ale on złapał ją za rękę i wprowadzili ją do wnętrza.
Hurra, Jagodo! krzyknęła Róża, podskakując i obejmując ją.
Goście rozeszli się po kolejno, a po chwili usiedli przy stole. Rozmawiali, dziewczyny przyglądały się sobie, pytały o rodziny, dzieci. Grała muzyka, Kacper zaprosił Jagodę do tańca.
Jak życie? zapytała.
Dobrze. Patrzę na świat inaczej. Mam teraz sporo spraw, rozwijam firmę, kręcę się po mieście.
Wieczór zbliżał się ku końcowi, goście się rozchodzili. Kacper zatrzymał Jagodę.
Zostań, pomóż mi trochę przy stole gestykulował.
Nie wiem odpowiedziała niepewnie.
Co nie wiesz, to zapytaj Róża wtrąciła przyjaciółka, uśmiechając się podstępnie.
Dobra mruknęła Jagoda.
Gdy już wszyscy wyszli, Kacper chwycił ją za ręce.
Ta naczynia to tylko pretekst, żebyś została
Po co? spytała, zaniepokojona.
Nie wiem pocierał nos o jej policzek. Gdy Cię zobaczyłem, zdałem sobie sprawę, jak bardzo tęskniłem przez te lata.
Jego gorące usta dotknęły jej szyi:
Jagodo, jesteś taka, taka zdjął płaszcz i gwałtownie położył ją na kanapie. Wiesz, mam dość żony, obcych kobiet, które chcą tylko pieniędzy, a Ty jesteś jeszcze piękna i świeża.
Jagoda poczuła się jakby została polana wrzątkiem.
Kobiety dostępne! Panie Boże, dla niego jestem tylko rozrywką, kolejną dostępną Nie, nigdy nie zdradzę męża.
Wstała szybko, odrzuciła Kacpra i wybiegła z domu. Stała przy wrotach, gdy zadzwonił jej telefon to Olgierd.
Kochanie, przyjadę? usłyszała jego ciepły głos.
Nie, Olgierd, zamówiłam taksówkę, zaraz będę starała się mówić spokojnie. Sam przyjadę, dzięki. Wiesz, jesteś dla mnie najlepszy.
To dobrze, czekam na Ciebie zaśmiał się mężek.
Wsiadając do taksówki, usłyszała w uszach podły głos Kacpra:
Zbytecznie się wymądrzałaś, wciąż taka jesteś, choć piękna!
Jagoda zamknęła drzwi taksówki, a pojazd ruszył. Myślała:
Niech się wścieka, niech wybuchnie ze złości. Niech wróci do swojego zimnego domu. Wreszcie poczułam się wolna, wyrwana z jego kajdan, raz na zawsze.














