To były moje urodziny. Mieliśmy zarezerwowany stolik w niewielkiej restauracji, położonej w centrum miasta, dla czterech osób. Ja, mąż i dzieci już staliśmy w drzwiach, gdy usłyszeliśmy dzwonek telefonu. To była Marta. – Zaraz przybiegnę, poczekajcie, nie wyjeżdżajcie – poprosiła przyjaciółka. Przyszła, wręczyła mi elegancko zapakowany prezent i w pośpiechu pobiegła dalej. Kiedy rozpakowałam podarunek, łzy napłynęły mi do oczu. Czym sobie na to zasłużyłam

przytulnosc.pl 3 godzin temu

Z przyjaciółką Martą znamy się bardzo długo. Już od wielu lat. Najpierw razem wychowywałyśmy starsze dzieci, potem spacerowałyśmy z młodszymi, regularnie odwiedzałyśmy się nawzajem, jeździłyśmy na działkę, do kurortów, na grilla i robiłyśmy jeszcze wiele innych rzeczy razem. Ogólnie spędzałyśmy czas przyjaźnie i wesoło.

Na każde święta starałyśmy się złożyć życzenia, zadzwonić, napisać, podarować choćby coś drobnego, choć odrobinę uwagi i kwiatek, drobiazg lub kartkę, ale koniecznie, żeby było, dla duszy i dla przyjaźni, na pamiątkę i z miłością.

Tego dnia, w przeddzień moich urodzin, spotkałyśmy się z przyjaciółką na lodowisku. Nasi chłopcy kręcili się w kółko, prześcigając wiatr i samych siebie, szczęśliwi.

A my z Martą energicznie chodziłyśmy tam i z powrotem, rozmawiałyśmy o sprawach życiowych i starałyśmy się nie zmarznąć.

– Na Nowy Rok znajomi podarowali mi perfumy. Nienawidzę ich. Dosłownie szaleję od tego zapachu. I po co dawać takie paskudztwo, nie rozumiem – oburzała się Marta.

– Też nie podzielam sympatii do tego rodzaju prezentów. Zapach jest dla wszystkich indywidualny. Dlatego lepiej nie dawać perfum, żeby nie popaść w niełaskę – poparłam stanowisko przyjaciółki.

Jeszcze chwilę porozmawiałyśmy i rozeszłyśmy się do domów.

Następnego dnia – moje święto. Moje urodziny. Mieliśmy zarezerwowany stolik w niewielkiej restauracji, położonej w centrum miasta, dla czterech osób. Ja, mąż i dzieci. Już stojąc w drzwiach, usłyszeliśmy dzwonek telefonu. To była Marta.

– Zaraz przybiegnę, poczekajcie, nie wyjeżdżajcie – poprosiła przyjaciółka.

I dosłownie po paru minutach zadzwonił już dzwonek do drzwi. W progu stała uśmiechnięta przyjaciółka i wręczyła mi eleganckie pudełko przewiązane atłasową wstążką.

– Wszystkiego najlepszego – powiedziała Marta i cmoknęła mnie w policzek.

Zamknęłam za nią drzwi i zaczęłam rozwiązywać wstążkę. W kolorowym pudełku leżały te same perfumy, których tak nie lubiła przyjaciółka.

Było mi bardzo nieprzyjemnie i przykro, nic jej nie powiedziałam, a ona pobiegła, a ja idąc do samochodu płakałam. Czy zasłużyłam na takie traktowanie po tylu latach przyjaźni. Ograniczyłam kontakty z przyjaciółką.

Idź do oryginalnego materiału