Późne Pożegnanie: Ostatnie Słowo w Drodze do Domu

newskey24.com 1 tydzień temu

**Pożegnanie z Opóźnieniem: Rozstanie na Drodze do Domu**

Po czułym pocałunku z kochanką, Filip Kowalski wsiadł do samochodu i ruszył do domu. Przystanął na chwilę pod blokiem, biorąc głęboki oddech, układając w głowie słowa, które powie żonie. Wszedł po schodach i otworzył drzwi kluczem.

Cześć powiedział Filip. Bożeno, jesteś w domu?
Jestem odparła żona, bez emocji. Witaj. No to co, usmażę te kotlety?

Filip obiecał sobie, iż będzie bezpośredni, stanowczy prawdziwy mężczyzna decyzji! Czas skończyć z tym podwójnym życiem, póki jeszcze czuł na ustach ciepło kochanki, zanim rutyna znów go pochłonie.
Bożeno odkaszlnął, prostując głos. Przyszedłem ci powiedzieć iż musimy się rozstać.

Wiadomość przyjęta została z niepokojącym spokojem. Bożena nie była kobietą, która łatwo traciła panowanie nad sobą. Kiedyś Filip choćby nazywał ją Bożena Lód właśnie za to.
Co masz na myśli? spytała, stojąc w drzwiach kuchni. Nie mam smażyć kotletów?
To zależy od ciebie odparł Filip. jeżeli chcesz, smaż; jeżeli nie, to nie. Ja odchodzę. Do innej kobiety.

Większość żon zareagowałaby wściekłością, może garnek poleciałby w stronę męża. Ale Bożena nie była jak większość.
Ach, cóż za tragedia mruknęła. Przyniosłeś moje buty z szewca?
Nie przyznał Filip, zaskoczony. jeżeli to takie ważne, pójdę po nie teraz!
Słuchaj no warknęła Bożena. Zawsze taki byłeś, Filip. Poślesz głupca po buty, a on przyniesie ci stare.

Filip poczuł się urażony. Dramat, który sobie wyobrażał, rozsypywał się. Gdzie były łzy, krzyki, święty gniew? Ale czego więcej oczekiwać od kobiety o zimnej krwi jak Bożena Lód?

Chyba mnie nie słuchasz, Bożeno! podniósł głos. Mówię ci, iż zostawiam cię dla innej, a ty gadasz o butach!
Właśnie odparła Bożena. W przeciwieństwie do mnie, ty możesz iść, gdzie chcesz. Twoich butów nie ma u szewca. Co cię powstrzymuje?

Żyli razem latami, ale Filip nigdy nie potrafił odgadnąć, czy Bożena mówi poważnie, czy żartuje. Na początku właśnie ta opanowanie, ta dyskrecja go przyciągały. Nie mówiąc już o jej wyrazistej urodzie i praktycznym podejściu.
Bożena była twarda, lojalna i niewzruszona jak głaz granitu. Ale teraz Filip kochał inną. Kochał z namiętnością, grzechem i słodyczą! Czas przeciąć więzy i rozpocząć nowe życie.

I tak, Bożeno oznajmił uroczyście, z nutą goryczy. Dziękuję ci za wszystko, ale odchodzę, bo kocham inną. Ciebie już nie kocham.
Niesamowite stwierdziła Bożena, nie podnosząc głosu. Nie kocha mnie, biedaczek. Moja matka uwielbiała sąsiada, ojciec kochał domino i bimber. A jednak wyrosłam na porządną kobietę.

Wiedział, iż dyskusja z Bożeną to strata czasu. Każde jej słowo miało ciężar kamienia. Zapał opadł, nie miał już ochoty na konflikt.
Bożeno, naprawdę jesteś niesamowita powiedział gorzko. Ale ja kocham inną. Kocham z pasją, grzechem i słodyczą. I odchodzę, rozumiesz?
Kogo konkretnie? spytała żona. Agnieszkę Nowak, tak?

Filip cofnął się. Rok temu miał romans z Agnieszką, ale nie sądził, iż Bożena ją zna!
Skąd o niej wiesz? zaczął, ale urwał. Nieważne. Nie, Bożeno, to nie Nowak.
Bożena ziewnęła.
Więc może Ewa Dąbrowska? Za nią poszedłeś?

Dreszcz przeszedł Filipa po plecach. Ewa też była jego kochanką, ale to było dawno. jeżeli Bożena wiedziała, dlaczego milczała? Ale oczywiście, była twierdzą, nigdy nic nie zdradzała.
Znowu nie trafiłaś upierał się Filip. To nie Dąbrowska ani Nowak. To inna kobieta, wspaniała, miłość mojego życia. Nie mogę bez niej żyć i odchodzę. I nie próbuj mnie zatrzymać!
W takim razie zostaje tylko Kinga podsumowała Bożena. Ach, Filip, Filip naprawdę jesteś naiwny. Twój wielki sekret. Miłość twojego życia Kinga Wiśniewska, trzydzieści pięć lat, jedno dziecko, dwa poronienia Mam rację?

Filip złapał się za głowę. Trafiła w sedno! Jego romans był właśnie z Kingą.
Ale jak? wyjąkał. Kto ci powiedział? Śledziłaś mnie?

To proste, Filip odparła Bożena. Wiesz, iż od lat jestem ginekologiem. Zbadałam połowę kobiet w tym mieście, a ty znałeś tylko małą część. Wystarczy mi spojrzeć, by wiedzieć, gdzie się włóczyłeś, głuptasie!

Filip wziął głęboki oddech, próbując odzyskać resztki godności.
Załóżmy, iż masz rację! oświadczył wyniośle. choćby jeżeli to Kinga, nic to nie zmienia. Odchodzę.
Jesteś naprawdę głupi, Filip westchnęła Bożena. Mogłeś zapytać. Zresztą, nie ma w niej nic wyjątkowego, taka sama jak reszta i mówię to jako lekarz. Widziałeś kartę medyczną swojej miłości?
N-nie przyznał.
No właśnie. Najpierw idź pod prysznic. Potem jutro zadzwonię do doktora Nowaka, żeby przyjął cię bez kolejki. Potem pogadamy. Co za wstyd mąż ginekologa uwikłał się w romans z chorą kobietą!

Co mam teraz zrobić? jęknął Filip.

Usmażę kotlety powiedziała Bożena, odwracając się. Ty się umyj i rób, co chcesz. jeżeli chcesz zdrową kobietę, daj znać Ja ci kogoś polecę.

Idź do oryginalnego materiału