Poznajecie? Jeden z ostatnich w powiecie biłgorajskim! (foto)

gazetabilgoraj.pl 3 godzin temu

W środku maszyny do szycia, wieszaki do torebek, które przypominają awangardową choinkę oraz regały uginające się pod ciężarem szpilek, sandałów, trampek, pantofli, traperów i wielu innych modeli obuwia.

Trzydziestoletni but do naprawy

Anna odpowiada uśmiechem na zaciekawione spojrzenie. Wyjaśnia, iż nawet, gdyby dzisiaj zamknęła zakład, potrzebowałaby ośmiu miesięcy pracy, aby półki opustoszały. Ale i tak, nie opustoszałyby zupełnie, ponieważ ludzie porzucają buty.

– Kupują na sprzedaż tanie chińskie buty, przynoszą do naprawy i nigdy po nie nie wracają. Takich klientów na szczęście jest niewielu, ale się zdarzają – wyjaśnia Anna.

Zwykle przychodzą ludzie, którzy chcą ratować swoje buty. Takich klientów zakład ma wielu. Kupują klasyczne modele za kilkaset złoty, które użytkują przez lata – cyklicznie naprawiając. Zdarzają się, choćby buty dwudziesto i trzydziestoletnie. A bywa, iż i starsze.

– Przychodzą naprawiać mocno wysłużone buty, ale co tam naprawiać, jak buty trzymają się na sznurówkach – śmieje się Anna. – Zresztą, teraz taka moda, bo i młodzi chcą naprawiać portfele i paski po pradziadkach.

Droga do zawodu

Anna jest kaletnikiem. Przy butach jedynie pomaga. I można pokusić się o stwierdzenie, iż historia zatoczyła koło, bo właśnie od pracy na stanowisku: pomocnik szewca, bierze początek zawodowa ścieżka Ani.

Anna pochodzi z Biłgoraja. Ukończyła szkołę średnią w zawodzie dziewiarza, a potem jeszcze technikum o kierunku krawiec odzieży ciężkiej.

– Nie lubiłam tego, jak nie wiem co i nie myślałam, iż będę to robić. Była to ostatnia rzecz jaką zamierzałam robić w życiu – opowiada.

Długa i interesująca historia zakładu z Biłgoraja, tylko w najnowszym papierowym wydaniu Nowej Gazety Biłgorajskiej. Zachęcamy do lektury!

Idź do oryginalnego materiału