Pierwszy właściciel zmarł. Drugi długo nie wytrzymał. Upiorne miejsce w Małopolsce

gazeta.pl 7 godzin temu
Tajemniczy dom położony w województwie małopolskim jest nie lada gratką dla poszukiwaczy przygód i spragnionych przeżyć z dreszczykiem emocji. Na przestrzeni lat mieszkało w nim kilka osób, jednak nikt nie został na dłużej. Pojawiały się kolejne niepokojące opowieści oraz legendy. Jaką historię skrywa?
Alwernia to niewielkie miasto, w którym życie toczy się spokojnym tempem. Położone na południu Polski, a dokładniej w województwie małopolskim, od Krakowa dzieli go 45 kilometrów odległości. Jest jednak coś, co wyróżnia je na tle innych, podobnych miejscowości. Mowa o popadającym w ruinę budynku, wokół którego krąży niejedna legenda.


REKLAMA


Zobacz wideo Najbardziej nawiedzony i przerażający adres Warszawy - Wilcza 2/4


Nikt nie wytrzymał długo w tym domu. Pierwszy właściciel zmarł
Tak naprawdę trudno ustalić, skąd dokładnie wzięła się zła sława domu w Alwerni. Jak możemy przeczytać na portalu mysteryhunters.pl, wybudowano go w okolicach 1960 roku, a jego właścicielem był pracownik krematorium. Wedle opowieści świadków, nie należał on do najporządniejszych osób, ponieważ okradał ciała zmarłych z kosztowności. niedługo po tym, jak budynek został wykończony, mężczyzna nagle odszedł. Okoliczności jego śmierci nie są znane, jednak najprawdopodobniej to właśnie wtedy pojawiły się pierwsze mroczne opowieści związane z domostwem.


Kolejnym właścicielem obiektu został mężczyzna, który próbował prowadzić w nim sklep. Jednak jak informuje gazetakrakowska.pl, z jakiegoś powodu przez cały czas, kiedy w nim przebywał, dręczył do narastający niepokój. Wytrzymał kilka miesięcy, po czym zwinął interes. Zdaniem mieszkańców od tamtej pory dom stoi pusty, gdyż jakaś niewidzialna siła zniechęcała innych chętnych do zakupu. Jednak nie oznacza to, iż nic się w nim nie dzieje.


Usłyszeli dziwny głos. Od razu uciekli
Na przestrzeni lat zaczęły pojawiać się kolejne legendy dotyczące opuszczonego domu. Jedna z nich mówi o grupie nastolatków, którzy pewnego wieczora usłyszeli w nim niski, donośny głos, który nakazał im natychmiast wyjść. Miał brzmieć tak, jakby nie należał do żyjącego człowieka. Z kolei górnik, który każdego dnia przechodził pod budynkiem, miał słyszeć w nim odgłos szufli zgarniającej opał w piwnicy. Zupełnie tak, jakby dalej mieszkał w nim pierwszy właściciel. Czy opowieści są prawdziwe? Trudno stwierdzić. Jedno jest jednak pewne, dom do dziś wzbudza niemałe emocje i niewątpliwie stał się "straszną" atrakcją Alwerni, która przyciąga kolejnych śmiałków gotowych przekonać się na własnej skórze, czy w nim straszy. Lubisz odwiedzać miejsca "z dreszczykiem"? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału