W Polsce tradycyjnie w globalne trendy włączaliśmy się z opóźnieniem. Sporym wydarzeniem okazała się wystawa „Artystki polskie” w Muzeum Narodowym w Warszawie (1991 r.), której największą zasługą było wydobycie z niepamięci kilku ciekawych twórczyń z przeszłości. Później bywało różnie – aż w tym roku nastąpiła prawdziwa eksplozja przekrojowych czy choćby zbiorowych kobiecych wystaw.
Okiem kobiet. Feministyczne wystawy w Muzeum Sztuki Nowoczesnej | Okiem kobiet
Zdjęcie: Alicja Szulc
Dwiema feministycznymi wystawami rozpoczyna Muzeum Sztuki Nowoczesnej drugi rok działalności w stałej siedzibie. Przekonuje, iż kobiecy punkt widzenia to nie jest kwestia historii sztuki, tylko sprawa życia.
W 1971 r. Linda Nochlin opublikowała słynny esej „Dlaczego nie było wielkich artystek?”. I zdaniem wielu historyków współczesnej sztuki to on zapoczątkował potężniejącą z dekady na dekadę falę wydawnictw i wystaw, których celem było dowartościowanie sztuki kobiet. Nie było takich ważnych ekspozycji wiele, m.in. „Kobiety – artystki 1550–1950” (Los Angeles, 1976 r.), „Współczesna sztuka kobiet” (Wiedeń i Monachium, 1986 r.), „Złe dziewczyny” (Nowy Jork, 1994 r.), radykalna „Global Feminism” (Nowy Jork, 2007 r.) czy „elles@centrepompidou” (Paryż, 2009 r.).
Zaczęła zimą Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie obszerną współczesną ekspozycją „Chcemy całego życia. Feminizmy w sztuce polskiej”. Następnie, od kwietnia do października, uwaga przeniosła się do Lublina, gdzie w Muzeum Narodowym zaprezentowano historyczną ekspozycję „Co babie do pędzla?! Artystki polskie 1850–1950”, na której zgromadzono prace aż 130 malujących w przeszłości rodaczek. A przecież były i interesujące przedsięwzięcia pomniejsze, jak choćby „Olbrzymki” we wrocławskim BWA, „Odważne” w Muzeum Zakopiańskim czy odkrywcza „Kierunek Paryż” w stołecznej Królikarni, poświęcona polskim rzeźbiarkom kształcącym się w paryskiej pracowni Bourdelle’a.














